Jerzy Staszczyk

Antoni Niedziałkowski we wrześniowym wydaniu „Przeglądu Komunalnego” pisze o sprawach, które wydają się oczywiste i może dlatego pewnym ugrupowaniom, tak trudno jest je zrozumieć. Zgadzam się w zupełności z tytułem artykułu, że „Nie wszystko złoto co się świeci”, ale dodałbym, że niestety oślepiać może. Najgorsze w tym jest to, że ci, którzy podejmują decyzje jakoś się w tych komunalnych sprawach pogubili.


Na efekty takiego „zagubienia” nie trzeba długo czekać, bo to normalnie tylko okres realizacji ekologicznych inwestycji a więc najwyżej 2-3 lata. Przecięcie wstęgi, próbny rozruch, kilkadziesiąt poprawek i zamiast wyciągnięcia wniosków i podzielenia się nimi następuje zmiana ekipy i powstaje nowa, gigantyczna, częściowo przydatna inwestycja.
Porównując rodzaj i ilość stosowanych technologii odpadowych w krajach Unii Europejskiej i w Polsce, można dojść do wniosku, że to olbrzymi poligon doświadczalny. W tym przypadku nasuwa się jednak pytanie, czy konieczne jest budowanie „doświadczalnych” zakładów utylizacji w skali 1:1? Austria ma taki jeden model, którym jest nieoddana do eksploatacji elektrownia atomowa. W tym przypadku wszystko było już tak bardzo blisko, już jechały pręty radioaktywne, już szykowano przemówienia powitalno-otwierające i nagle zdecydowano się na przeprowadzenie referendum, czyli zapytano tych, którzy podobnie jak Antoni Niedziałkowski byli zaliczani do m...