Niedźwiedzie-duchy i turystyka zrównoważona
Jakie są Pani obserwacje dotyczące stanu środowiska po tej wyprawie?
Pierwszym niepokojącym symptomem, jaki zauważyłam po wyruszeniu z wybrzeża Kanady, był brak zwierząt w miejscach, gdzie spodziewałam się je ujrzeć. Nie wynika to, oczywiście, z faktu, że one wymarły, tylko z tego, że musiały zmienić swoje siedliska i system zachowań. Wiele dni minęło, zanim zobaczyłam pierwsze łososie, humbaki, lwy morskie, wreszcie orły i niedźwiedzie. Zatrważające było to, że działo się to o takiej porze roku, kiedy powinno tam się spławiać mnóstwo łososia, który właśnie w tym czasie płynie na tarło. A tam nic. Sytuacja zupełnie nienaturalna jak na tamtejsze wody. Inną kwestią była zaskakująco dobra pogoda o tym czasie. Nastawiałam się na dużo gorsze warunki, przede wszystkim mocne sztormy, a ostatecznie, mimo sporych opadów deszczu, nie było tak źle. Cieszyło mnie to jako kajakarkę, ale ze środowiskowego punktu widzenia sądzę, że był to przejaw zmian klimatu. W trakcie wyprawy okazało się dodatkowo, że i tego wspaniałego terenu z dziewiczymi lasami deszczowymi nie omija wycinka. To, czego doświadczyłam na miejscu, spowodowało zresztą zmianę głównego tematu mojej wyprawy.
Chodzi o to, że początkowo była Pani zainteresowana sprawą tankowców z ropą i gazem, które miały pływać po tych bogatych przyrodniczo wodach?
Tak. To był pierwszy problem, do którego dotarłam, i wydawało mi się, że właśnie tym chcę się zająć. Natomiast ...