Marek Kosmala

Niedawno zakończyły się mistrzostwa Europy w piłce nożnej w Portugalii. Niestety, po raz kolejny bez Polaków. Niejeden z nas wracał myślami do pamiętnego meczu „na wodzie” z Niemcami, gdzie po ulewnym deszczu murawa była w tak fatalnym stanie, że praktycznie nie nadawała się do gry. Wielu do tej pory uważa, że to właśnie ta „murawa” pozbawiła szybszych Polaków szans na zwycięstwo i ostateczną wygraną w mistrzostwach świata. Dla każdego stało się oczywiste, że boisko zostało źle zbudowane.

W tamtych czasach właściciele stadionów, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, zniechęceni kłopotami z ich utrzymaniem (pielęgnacją), niedostępnością po deszczu i niską odpornością na intensywne użytkowanie, zaczęli je masowo zamieniać na murawy z tworzyw sztucznych. Wielu przepowiadało rychły upadek naturalnych nawierzchni trawiastych. I rzeczywiście wydawało się, że los naturalnych muraw został przesądzony.
Minęło 30 lat i nic takiego się nie stało. Sportowe nawierzchnie trawiaste mają się dobrze. Nadal, oglądając mecze piłkarskie, podziwiamy doskonale utrzymane, soczystozielone i gładkie murawy trawiaste. Jak to możliwe? Nasza wiedza o nawierzchniach trawiastych jest znacznie bogatsza niż w czasach rozgrywania meczu na Waldstadion we Frankfurcie. W dziedzinie tej obserwuje się znaczny postęp. Opracowano nowe technologie, zaczęto stosować nowe materiały i rozwiązania. Murawy zyskały na wytrzymałości mechanicznej, trw...