Od redakcji
Współczesne miasta stają przed wieloma problemami. Ciasnota, brak zieleni, hałas, nachalna i trująca komunikacja, smog, w końcu woda opadowa, z którą trzeba sobie radzić w inteligentny sposób. Te bariery zmuszają człowieka do szukania rozwiązań optymalnych, a często też niekonwencjonalnych. Od pewnego czasu nazywamy je błękitno-zielonymi. Ich fundamentem jest inteligentne łączenie zieleni i wody. Rezultaty to właściwie same korzyści. W bieżącym numerze ?Zieleni Miejskiej? sporo miejsca poświęcamy właśnie temu tematowi.
Na szczególną uwagę zasługują zielone dachy, które pomagają w retencjonowaniu wody opadowej i opóźnianiu spływu deszczówki. W miastach poszukuje się dziś rozwiązań zgodnych z zasadą zrównoważonego rozwoju, służących gospodarowaniu wodami opadowymi na terenach mocno zurbanizowanych, na których powierzchnia jest szczelnie zabudowana i zabetonowana. Chodzi o to, żeby zatrzymywać wody opadowe w całości lub w części w miejscu, gdzie opad wystąpił. Budowanie zielonych dachów i tarasów lub ścian pokrytych roślinnością jest rozwiązaniem odpowiadającym takim wymaganiom.
Od 1 stycznia bieżącego roku zmienia się definicja terenu czynnego biologicznie. Sprawa mogłaby wydawać się błaha, jednak w rzeczywistości w dość istotny sposób dotyka problematyki zielonych dachów. Obecnie, według wprowadzonej definicji, dachy zielone pozbawione specjalnej warstwy drenażowej mogą być uznane za teren biologicznie czynny wyłącznie wtedy, gdy będą wyposażone w spe...