Ostatnimi czasy sporo uwagi w mediach poświęca się zagadnieniu zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego, a szczególnie problemowi dotyczącemu podmiotów, które miałyby się zająć zbiórką owego sprzętu. Obecnie najskuteczniejszym, choć chyba nie do końca najlepszym rozwiązaniem pozbycia się zużytego sprzętu jest kupienie nowego. Zgodnie bowiem z art. 42 ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym, sprzedawcy detaliczni i hurtowi przy sprzedaży sprzętu przeznaczonego dla gospodarstw domowych zobowiązani są do nieodpłatnego przyjęcia zużytego sprzętu w ilości jeden do jeden, jeżeli oczywiście zużyty sprzęt jest tego samego rodzaju. Jak się jednak okazało, część sprzedawców nie stosuje się do powyższego przepisu, życząc sobie za tę usługę dodatkowych opłat lub w ogóle odmawiając przyjęcia wyeksploatowanego sprzętu.
Przedsiębiorcy, którzy mają zająć się zbiórką i/lub przetwarzaniem sprzętu, do końca września mają czas na złożenie do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska wniosku o nadanie niezbędnego dla ich działalności numeru rejestrowego. Na podjęcie decyzji w tej sprawie GIOŚ ma miesiąc lub, w szczególnych przypadkach, dwa. Wynika więc z tego, że pełną listę podmiotów obsługujących rynek zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego będziemy mieć dopiero na przełomie października i listopada.
Pozostaje jeszcze jeden mankament – wszyscy przynoszący uszkodzone urządzenia do tzw. punktów skupu muszą pamiętać, że za ich oddanie będą zobowiązani zapłacić na razie bliżej nieokreśloną kwotę. W tym momencie jednak nazwa „punkt skupu” traci rację bytu…
Cóż… Byleby tylko szczytna idea zbiórki zagrażającego środowisku sprzętu nie zakończyła się wypełnieniem przydrożnych rowów przez lodówki, pralki, tostery itp. Może i tym razem „poratują” nas nasi rodzimi „recyklerzy złomiarze”… ale czy aby na pewno taki miał być zamysł ustawodawcy?

Małgorzata Pisarska-Jamroży
Zastępca redaktora naczelnego