„Gminy w Kanadzie zauważyły, że ok. 59% systemów przesyłu wody wymaga przeprowadzenia napraw, a stan 43% z nich nie jest do zaakceptowania. W Stanach Zjednoczonych Amerykańskie Stowarzyszenie Inżynierów Lądowych (ASCE), oceniając krajową infrastrukturę dystrybucji wody, przyznała jej notę D, czyli najniższą z możliwych pozytywnych ocen. Z tego powodu gminy i lokalne społeczności stanęły przed wielkim wyzwaniem przeprowadzenia wymiany infrastruktury i zaprojektowania nowych instalacji przesyłu wody”. Te dane przepisałem ze streszczenia artykułu, który ukazał się w grudniu w amerykańskim czasopiśmie naukowo-technicznym. Wewnątrz numeru można odszukać szczegóły bibliograficzne z podaniem źródła, w którym znajduje się cały artykuł. W polskiej literaturze naukowo-technicznej podobne dane nie pojawiają się, ponieważ nie ma podmiotów zainteresowanych ich zbieraniem i publikowaniem.

Dla gmin, które wybudowały wodociągi w ostatnim dwudziestoleciu, problem ten nie jest istotny. W Wielkopolsce, na Śląsku, na Pomorzu, wszędzie tam, gdzie pierwsze wodociągi budowano na początku XX w. a także w miejscowościach gdzie układano rury i budowano stacje wodociągowe w czasie socjalistycznej prosperity w latach siedemdziesiątych, potrzeby związane z renowacją starych układów są słabo zidentyfikowane. Należy się spodziewać, że wyniki badań stanu tej infrastruktury nie będą lepsze niż w Kanadzie i USA. Na Górnym Śląsku, ze względu na specyficzne uwarunkowania związane ze szkodami górniczymi, jest z pewnością zdecydowanie gorzej.
Fundusze pomocowe kierowano przede wszystkim na systemy kanalizacyjne. Tylko tam, gdzie brakowało wodociągów, pieniądze przeznaczano na ich budowę. Nie realizowano i nie planuje się w Polsce znaczących programów renowacji oraz odnowy sieci i technicznie zużytych urządzeń wodociągowych ze środków unijnych. To potencjalne źródło pozyskania środków inwestycyjnych niebawem się wyczerpie.
Jeżeli w Stanach Zjednoczonych i w Europie Zachodniej prowadzi się analizy stanu eksploatowanych urządzeń wodociągowych, to znaczy, że zlecający badania ma upatrzone źródła finansowania odnowy infrastruktury i zbiera dokumentację. Nie słyszałem o podobnych analizach prowadzonych na szerszą skalę w Polsce.
Mam nadzieję, że jeszcze nie jest za późno na to, aby gminy, w których te potrzeby są nadzwyczaj pilne, podjęły próbę włączenia programu odbudowy-odnowy wodociągów do tych, które mają priorytety przy rozdzielaniu unijnych funduszy, nie mniejsze niż w przypadku budowy kanalizacji i oczyszczalni ścieków.
W przedkładanym numerze zachęcam do zwrócenia szczególnej uwagi na ciągle aktualne, ale   systematycznie odkładane problemy systemowych zmian organizacyjnych w polskiej branży wodociągowo-kanalizacyjnej. Nie sądzę, aby rozwiązanie było tylko jedno, a jego wybór polegał na wskazaniu modelu angielsko-walijskiego bądź francuskiego. Wcześniej lub później podmiot, któremu będzie się opłacało działać w interesie klientów przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych, wskaże na specyficzne cechy rozwiązań, właściwe dla nowego polskiego modelu. Będzie miał on szansę skutecznie konkurować z dominującym dziś w branży modelem postsocjalistycznym, dla którego problem renowacji istnieje dopiero wtedy, gdy zdarzy się kilka mniejszych lub większych katastrof spowodowanych stanem technicznym urządzeń wodociągowych. Pozostają pytania: kto ma być tym podmiotem oraz kto i kiedy zdecyduje się na jego powołanie?
 
Henryk Bylka
sekretarz Komitetu Naukowego