Nieskończoność ma rację bytu chyba tylko w matematyce, choć od wieków wielu naukowców podważało sens tego pojęcia. Życie jest prostsze. Wszystko ma w nim swój początek i koniec, jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało. To ostatnie moje „Od redaktora” i z góry przepraszam Czytelników, ale nie uniknę w nim tzw. prywaty.
Kiedy siedem lat temu trzymałam w rękach pierwszy numer „Wodociągów-Kanalizacji”, wiedząc, że trud prowadzenia tego czasopisma ma spoczywać na moich barkach, bardzo się bałam. Moja wiedza o oczyszczaniu ścieków czy uzdatnianiu wody wynikała tylko z doświadczeń życia codziennego. Obawiałam się tej branży i tego, że ten – jak mi się wówczas wydawało – zamknięty świat naukowców oraz praktyków źle przyjmie „zieloną w temacie” humanistkę, która ma prowadzić specjalistyczne pismo. Rzeczywistość mile mnie zaskoczyła.
Ja zajmuję się prozą życia – wyznał mi poznany na początku mojej pracy pewien późniejszy współpracownik. Na moje pytanie, co oznacza to enigmatyczne stwierdzenie, odpowiedział po prostu: – Wywozem szamba.
Później przekonałam się, jak bardzo ta „proza życia” jest ważna i jakie technologiczne postępy czyni. W ciągu tych siedmiu lat spotkałam na swojej redakcyjnej ścieżce mnóstwo wspaniałych ludzi, chętnych do pomocy w przygotowaniach kolejnych numerów. Niektórych widywałam regularnie przy okazji branżowych targów czy konferencji, innych znałam tylko z życzliwych maili czy z tembru głosu w słuchawce telefonu.
Jak powiedział kiedyś jeden z największych redaktorów XX w., Jerzy Giedroyc: „Umiejętność redagowania to zdolność otaczania się mądrymi ludźmi”. I choć nie śmiałabym swojej pracy porównywać do osiągnięć redaktora paryskiej „Kultury”, to jednak całkowicie zgadzam się z jego opinią. Bo gdyby nie ci mądrzy ludzie zgromadzeni wokół „Wodociągów”, nie byłoby tego czasopisma.
Człowiek w wieku siedmiu lat rozpoczyna dopiero naukę: zaczyna życie poddawane ciągłej ocenie. Początkowe chmurki, słoneczka, czarne czy czerwone kropki przyznawane „pierwszakom” zamieniają się z czasem w stopnie – od niedostatecznego do celującego. Z kolei miesięcznik to produkt biznesowy – jakkolwiek emocjonalnie by go nie traktować. „Wodociągi” nie miały okresu kwarantanny – od początku były uważnie czytane i oceniane. Pismo zmieniało się. Wzbogacaliśmy szatę graficzną, powstawały nowe działy, poszerzało się grono autorów i członków Komitetu Naukowego. Nie wszystkie opinie trafiały do redakcji, pewnie niektórych nie poznam już nigdy…
Jednak fakt, że zmienił się dyrygent, nie oznacza, że orkiestra przestaje grać. Jestem przekonana, że zarówno Współpracownicy, jak i stali Czytelnicy będą śledzić i wspomagać dalszy rozwój pisma. Być może i ja z sentymentu niekiedy skorzystam jeszcze z gościny tych łamów. Nie chcę się żegnać, lecz powiedzieć: do widzenia! I najważniejsze: dziękuję. Za wszystko.