Bieżące wydanie „Przeglądu Komunalnego” otwierają dwie rozmowy. Pierwsza z nich, z nowo powołanym (ale nie nowym w środowisku) ministrem środowiska Jerzym Swatoniem krąży wokół zadań resortu po „nowym rozdaniu”. Najważniejsze to dokończenie wszystkich aktów prawnych. – Musimy ponownie znowelizować Prawo ochrony środowiska i Prawo wodne, przebudować ustawę o organizmach genetycznie zmodyfikowanych, uchwalić ustawę o handlu emisjami. Trzeba wydać ok. 70 rozporządzeń wykonawczych – mówi minister. Jeżeli okaże się, że jesienią rząd otrzyma wotum zaufania, to jednym z ważniejszych działań będzie zwiększenie siły i zdolności funkcjonowania inspekcji ochrony środowiska poprzez odzespolenie albo przekształcenie w agencję ochrony środowiska.
Zapowiada obronę funduszy ochrony środowiska, przygotowywane są pewne modyfikacje systemu tak by nie powtarzały się patologie. Powinny one stanowić zwarty system finansowo-prawny, na którym za 2-3 lata ma się opierać absorpcja środków unijnych. – Muszą być jednolite kryteria oceny, realizacji, oprocentowania. Unia nie zaakceptuje dotychczasowej różnorodności, nie będzie zatwierdzała 16 różnych systemów dla każdego polskiego województwa – twierdzi minister Swatoń.
Druga rozmowa z Andrzejem Mizgajskim, wiceministrem środowiska, dotyczy głównie jakości kadr urzędniczych w samorządzie i administracji państwowej, która wprowadza unijne prawo do polskiej rzeczywistości. – Sprawy ochrony środowiska to nie tylko rozstrzygnięcia formalno-prawne – mówi nasz rozmówca. – Niestety, pracownicy samorządowi również nie zawsze są odpowiednio przygotowani i to jest istotny problem. Poszczególne szczeble samorządu niby są okrzepłe, ale kadrowo są różnie wyposażone. Trudno sobie wyobrazić, żeby w małej gminie wiejskiej mógł znaleźć się fachowiec, który sam obejmie cały zakres kompetencji gminy w ochronie środowiska, przyrody i często planowaniu przestrzennym. Jeden człowiek nie jest w stanie tego opanować. Więc jest problem liczby osób, które się tym zajmują oraz ich kompetencji.
Niedoceniane i traktowane po macoszemu, żółte i wyschnięte latem, nierówne i zaśmiecone, zajmują od 50 do 90% całości terenów zieleni. O czym mowa? O trawnikach. Nierzadko traktowane są jako wybieg dla psów, podręczne składowisko materiałów i rezerwowe miejsce do parkowania samochodów. Często należą do najbardziej zaniedbanych, opuszczonych miejsc w naszych miastach. O tym między innymi warto przeczytać w Zeszytach Komunalnych (żółte strony) pt. „Funkcjonowanie trawników w miastach”.
Zapraszam do lektury.

Tomasz Szymkowiak
Dyrektor-redaktor naczelny wydawnictw