Trawa, liście, gałęzie i odpady kuchenne (obierki z warzyw, fusy z kawy itd.) to jeden większych problemów polityki odpadowej prowadzonej przez samorządy. Ich zbiórka, a potem przerabianie nie są łatwe ani tanie, a osiągnięty efekt energetyczny też nie jest imponujący.

Trawa, liście i gałęzie gorsze od złomu?

Samorządom nie brakuje kłopotów związanych z segregacją i zbiorem odpadów zielonych oraz bioodpadów. Jest ich tak wiele jak źdźbeł trawy, która jest jedną z frakcji tego rodzaju odpadów. Już ich przygotowanie do odbioru nie jest proste, gdyż powinny one zostać poduszone, a najlepiej wysuszone przed włożeniem do brązowego worka, który trzeba zawiązać, ale dopiero przed wywozem. Wszystko po to, aby jego zawartość nie zamieniła się w śmierdzącą, zgniłą masę, nadającą się tylko na składowisko. Przy takiej kolejności działania właścicieli domów jednorodzinnych czy ogrodów działkowych zielone odpady trafią do gminnego kompostownika (i staną się pożytecznym nawozem), a nie na składowisko odpadów.

Od wszystkich wymaga to jednak wysiłku i ekologicznego serca. Dlatego optymalnym rozwiązaniem jest samodzielne kompostowanie zielonej frakcji przez ludzi na terenie własnej nieruchomości ? obok domu czy na działce rekreacyjnej. Globalnie zmniejsza to ilość odpadów na składowiskach i nie powoduje zanieczyszczania środowiska w czasie ich transportu do komunalnych kompostowników oraz zmniejszy koszty ich funkcjonowania. Wartością d...