Z ustawą biopaliwową w Polsce jest jak z telenowelą. Proces jej nowelizacji, a takich w ciągu ponad 11 lat obowiązywania inicjowano już sporo, potrafi się leniwie ciągnąć miesiącami, by w pewnym momencie przyspieszyć i zaskoczyć, mniej lub bardziej pozytywnie, interesantów. To chyba właśnie takich ?momentów? widzowie wyczekują w emitowanych latami produkcjach? Bo z pewnością na TEN moment, jeśli chodzi o naszą ?małą konstytucję?, czekali zarówno rolnicy, wytwórcy biokomponentów, jak i podmioty paliwowe.

Po przyjęciu pod koniec października przez Radę Ministrów przedłożonego przez ministra energii projektu ustawy o zmianie ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych oraz niektórych innych ustaw, rządowym draftem już na początku listopada zajął się Sejm, w imieniu którego Komisja do Spraw Energii i Skarbu Państwa przyjęła go na swoim posiedzeniu w trakcie I czytania! To na pierwszy rzut oka ekspresowe tempo rozpatrywania tym razem nie budzi emocji w branży, a wręcz przeciwnie! Emocje pojawiłyby się wówczas, gdyby okazało się, że po żmudnych, bo trwających ponad rok pracach nad projektem zmian miałyby one utknąć w legislacyjnych okowach, doprowadzając do sytuacji, w której jakże konieczna nowelizacja nie weszłaby w życie w niepodlegającym negocjacjom terminie tj. już z początkiem 2018 r.! Można by więc powiedzieć, że w ostatniej niemal chwili przysłowiowa dłoń cofa się z czeluści nocnika, bo w tej mniej więcej sytuacji postawiona byłaby branża w sytuacji brak...