Ktoś kiedyś powiedział, że podróże kształcą, ale tylko wykształconych. Pomijając szkoły, 
przecież każdego z nas coś kształtowało – jakieś środowisko, jakieś doświadczenia, a bywa, 
że i jakieś aspiracje, czynnik wewnętrzny. Ale czy podróże sentymentalne też kształcą? 

 

Przecież to tylko powrót, osobista archeologia, „rozgrzebywanie sentymentów” – jak powiedziała bohaterka Seksmisji, polskiego filmu science fiction. Przecież nawet jeśli wchodzimy do rzeki dzieciństwa, to nie wchodzimy do tej samej rzeki, którą zapamiętaliśmy. Woda w niej wymieniła się niezliczoną ilość razy, niesie teraz spłukane z ulic fenole, pył, sól. Jej meandry wyprostowano, brzegi umocniono. O błękitno-zielonej infrastrukturze możemy sobie tylko poczytać, siedząc na nabrzeżnych elementach tej szarej. 
Szarość i melancholia…
…a gdzieniegdzie bujny rdestowiec nawieziony niefrasobliwie podczas przebudowy. Jak domyślają się Państwo, mam na myśli konkretną, znaną z nazwy rzekę i jej lekkomyślną przebudowę. Ale szum wokół tej inwestycji już przebrzmiał, a ja nie dlatego piszę ten felieton, by się nad kimś pastwić. Przenoszę się więc na północ, do Ciechocinka, jadę pod tężnie. Po co tam, skoro tężnie stały się tak modne, że wyrastają w parkach i ...