Polska Izba Biomasy aktualnie zrzesza niemal siedemdziesiąt firm, reprezentujących plantatorów roślin energetycznych, wytwórców paliw biomasowych (zrębki, pelety, brykiety), handlowców, producentów specjalistycznych kotłów, projektantów i dostawców instalacji biogazowych, logistyków oraz firmy targowe.

Tak szeroki wachlarz podmiotów biznesowych nie sprzyja jednoczeniu się w celu osiągnięcia wspólnych korzyści. Ustawa z 1989 r. o izbach gospodarczych nie wprowadziła obowiązku łączenia się przedsiębiorców w grupy interesów legalnie zabiegających o swoje prawa, tak jest na przykład u naszego zachodniego sąsiada. To jednak zrozumiałe ? po latach socjalistycznego przymusu musiała nastąpić era wolności gospodarczej. Są tego również negatywne skutki. Najświeższym przykładem może być sytuacja sprzed dwóch miesięcy, gdy wielkie elektrownie zaczęły odmawiać skupu często wcześniej zamówionej biomasy do celów energetycznych. Powodem była nadpodaż zielonych certyfikatów, a więc spadek opłacalności współspalania biomasy z węglem. Rzeczywistą przyczyną tego stanu rzeczy był jednak brak opieki instytucjonalnej ze strony samorządu gospodarczego, który byłby w stanie dużo wcześniej, zanim nastąpiła sytuacja kryzysowa, zidentyfikować zagrożenia (np. brak informacji o stanie rynku zielonych certyfikatów, o co próbuje dopominać się dopiero teraz), a przede wszystkim doprowadzić do sformułowania, a następnie zabiegać o uchwalenie przez Parlament sensownej ustawy o odnawialnych źródłach energii. Dyrektywa unijna obowiązuje już od ponad trzech lat.

Niestety, dobrowolne zrzeszanie się w celu osiągnięcia wspólnych korzyści jest u nas jak szukanie parasola, gdy już pada deszcz. Przez kilka lat eksperci współpracujący z Polską Izbą Biomasy ostrzegali potencjalnych inwestorów przed produkcją paliw biomasowych dla dużej energetyki. Podkreślano wówczas, że to ryzykowne ze względu na brak stabilnych uregulowań prawnych. Mało kto posłuchał. Najpierw należało zainwestować w lobbing korzystnych rozwiązań z przynajmniej 15-letnim horyzontem funkcjonowania, a dopiero potem realizować konkretne projekty. Czy ciągle musimy być mądrzy po szkodzie? Należy wierzyć, że wszystko dobrze się skończy i dostawy zostaną wznowione. Lada chwila tzw. mały trójpak zaspokoi wymogi dyrektywy 2009/28/WE i odblokuje możliwość zbytu biomasy przynajmniej na kilka lat. Do rozważenia pozostaje to, jak unikać w przyszłości pułapek zastawianych, najczęściej bezwiednie, przez regulatorów rynków. Oczywiście wniosek narzuca się sam: trzeba zawczasu zrzeszać się i negocjować sensowne rozwiązania, z których będą korzystali wszyscy ? społeczeństwo i biznes. Niestety, nie ma nic za darmo. Należy się dobrowolnie opodatkować na rzecz finansowania działalności izby gospodarczej. Wydaje się jednak, że jest to dobra inwestycja, która powinna być zrealizowana, jeszcze przed wybudowaniem np. wielkiej peleciarnii lub kotła biomasowego.

Jan Malinowski, PIB