Tam, gdzie kończy się cierpliwość, zaczyna się działanie… I tak właśnie stało się z branżą recyklingu zużytych opon. Przedsiębiorcy z tego sektora stracili resztki cierpliwości, choć i tak do zbyt niecierpliwych nie należą…

Od niemal 20 lat polscy recyklerzy opon co roku karnie ustawiają się w kolejce, niczym petenci, a nie partnerzy biznesowi, do „okienka” organizacji odzysku, by otrzymać „przydział” surowca dla swych instalacji i – jak w powieści Franza Kafki – żaden z nich nie wie, od kogo lub od czego zależy to, czy tym razem coś dostaną, czy też odejdą z niczym… A przecież trzeba utrzymać instalację, zapłacić pracownikom pensje, zaś państwu – ZUS oraz podatki. „Zamkowi urzędnicy” przyglądają się tylko z ironicznym uśmiechem, gdy zdesperowani „petenci” nawzajem rzucają się sobie do gardeł i prześcigają w obniżaniu cen swych ofert za świadczoną później w pocie i brudzie usługę recyklingu. Cóż, prawa wolnego rynku, niczym prawa dżungli, są ponoć nieubłagane… Czy aby jednak rynek recyklingu zużytych opon faktycznie jest „wolny”? A może od lat działa tutaj tak dobrze znana z czasów „słusznie minionych” centralnie sterowana gospodarka niedoboru? Dlaczego w kraju, w którym każda rodzina ma więcej sa...