Szanowni ministrowie, marszałkowie i posłowie, którzy stanowicie prawo środowiskowe – nie bójcie się krytyki i przyjeżdżajcie na nasze konferencje branżowe! Pochwały i przytakiwanie niczego nie uczą. Tylko merytoryczna krytyka powie wam prawdę, czy prawo, które stanowicie, jest coś warte.

Jeżeli usłyszycie mało istotne zarzuty, będziecie wiedzieli, że to, co robicie, idzie we właściwą stronę. Niestety, nie ma was na naszych spotkaniach i nie jesteście w stanie usłyszeć, jak daleko idzie krytyka obecnych waszych działań. Może wystarczyłoby, byście wyjaśnili nam problem i wasz punkt widzenia, a może wy zmienilibyście swoje poglądy pod wpływem naszych uwag. I nie chodzi tu o żadne grupy robocze, na których zabraknie zdesperowanych ludzi głośno artykułujących to, o czym myśli cała nasza branża. Przybywajcie i słuchajcie głosów na otwartych spotkaniach, gdzie oprócz pochlebców i lobbystów będą też zwykli „odpadowcy”, na co dzień zmagający się z problemami i niekonsekwencją ułomnych przepisów.

Obecnie tworzone są dokumenty kluczowe dla właściwego w przyszłości funkcjonowania naszej gospodarki odpadowej. Mam na myśli Krajowy Plan Gospodarki Odpadami, wojewódzkie plany i różne rozporządzenia wykonawcze. Obawiam się, a moje obawy są uzasadnione informacjami, jakie docierają do nas o tworzonych dokumentach, że w zaciszach gabinetów powstają dokumenty, które nie będą miały wiele wspólnego z rzeczywistością. W Krajowym Planie, który ma zamodelować gospodarkę odpadami, bezkrytycznie przyjmuje się niewiarygodne dane statystyczne i dane zamieszczone w robionych „na sztukę” sprawozdaniach z urzędów marszałkowskich. Podczas gdy wszyscy praktycy widzą stałe zwiększanie się ilości odpadów, to dane w oparciu o sprawozdania pokazują tendencje odwrotne.

Może też mielibyście wątpliwości, gdybyście usłyszeli na naszych konferencjach o przykładach nieprawidłowości, takich jak ta, że po kolejnym przetargu i zmianie odbierającego z dnia na dzień spada w gminie ilość odbieranych odpadów do 50%. Na naszych częstych spotkaniach usłyszelibyście, że brak rozporządzenia w sprawie MBP cofa nas w drodze do społeczeństwa recyklingu. Wycofanie się z tego rozporządzenia nigdzie nie obniżyło opłaty dla mieszkańców, ale w wielu przypadkach wstrzymało inwestycje niezbędne dla osiągnięcia wymaganych dyrektywą ramową EU poziomów recyklingu i redukcji składowania. Brak rozporządzenia uniemożliwia też prowadzenie właściwych kontroli, bo nie ma prawnie określonych parametrów, które MBP mają spełniać.

Na ostatniej konferencji „Paliwa z odpadów”, która odbyła się w Opolu, usłyszelibyście, że nikt nie został skontrolowany na okoliczność rozporządzenia Ministra Gospodarki zakazującego składowania wybranych grup odpadów, których kaloryczność przekracza 6 MJ. Przyczyna? Nie ma jak skutecznie przeprowadzić takiej kontroli. Odpady nie są oznaczone, z jakim kodem są złożone na składowisku, a tam, wymieszane z innymi, których kody pozwalają na brak kontroli kaloryczności, stają się nierozpoznawalne. Usłyszelibyście, że parametr 6 MJ to nie jest coś, co ma jakieś uzasadnienie gospodarcze lub środowiskowe, ale było elementem motywującym, który przed laty miał doprowadzić do zmiany systemu gospodarowania odpadami, opartego na składowiskach, na system oparty na spalarniach. Dzisiaj, kiedy mamy budować system oparty na recyklingu i odzysku, taki parametr nie ma większego uzasadnienia. Nie powstał też przemyślany i wspierany centralnie system odzysku energetycznego w oparciu o energetykę rozproszoną, toteż pozostawienie rozporządzenia z tym wydumanym parametrem sprawi tylko umocnienie się rozwiązań pozornych, pozwalających go ominąć w celu legalnego składowania nierecyklingowalnych odpadów.

Na naszych spotkaniach mielibyście okazję usłyszeć dyskusję o standardach selektywnej zbiórki i wyrobić sobie opinię o tym, czy rzeczywiście wprowadzanie metalu jako osobno zbieranej frakcji jest wykonalne. Poznalibyście, jakie opinie wyrażają przedstawiciele instalacji o różnych standardach technicznych. Może upadłoby wasze przekonanie o konieczności jednego standardu, gdybyście wiedzieli, w jak wielu miejscach wystarczy zbierać opakowania razem w jednym pojemniku, bo nowoczesna sortownia potrafi to rozdzielić lepiej i taniej od mieszkańców.

Uczestnicząc w otwartych dyskusjach, mielibyście okazję usłyszeć o problemach z finansowaniem selektywnej zbiórki przez przemysł i poznalibyście pomysły na ich rozwiązanie. A jest to bardzo ważny dla mieszkańców problem. Właściwe jego rozwiązanie mogłoby obniżyć obciążenia dla rodziny nawet do 30% i sprawić, że realizowana byłaby w praktyce zasada „zanieczyszczający płaci”.

Jest też wielce prawdopodobne, że po naszych wystąpieniach nie byłoby więcej mylenia pojęć takich jak bioodpady, biodegradowalne czy zielone. Może je mylić przeciętny mieszkaniec, a nie stanowiący prawo. Unia Europejska zachęca nas do selektywnej zbiórki bioodpadów, która będzie obowiązkowa od 2025 r., i nakazuje redukcję odpadów biodegradowalnych. Te pojęcia nie są tożsame. Nie da się kompostować w całości biodegradowalnych ani skarmiać nimi zwierząt, bo zaliczają się do nich też w 50% np. wielomateriałowe lub tkaniny. Może komuś koza pogryzła marynarkę, ale nie da się nią ani kartonikiem po mleku karmić trzody i bydła.

Szanowni decydenci, zapraszamy do nas. Do praktyków. Nie musicie nas się obawiać, bo wszyscy chcemy tego samego. Lepszej i czystszej Polski.

Andrzej Sobolak

prezes ZGO Gać