Ustawa powstawała w straszliwych bólach przez pięć lat! Początkowo zajmowało się nią Ministerstwo Gospodarki i odpowiedzialny za nie wicepremier Waldemar Pawlak, który bardzo faworyzował rolników i biogaz rolniczy. Efekty jego działań były widoczne już w 2012 r. Dość powiedzieć, że proponowana wtedy cena energii z biogazu rolniczego dwukrotnie przewyższała cenę energii produkowanej w oczyszczalniach ścieków. Ponieważ z zaproponowanej wówczas wersji zadowoleni byli tylko rolnicy (choć w Ministerstwie też protestowali), przez całe środowisko zajmujące się energią odnawialną przetoczyła się burza. Do tego projektu swoje uwagi zgłaszała również Izba Gospodarcza ?Wodociągi Polskie?. Rzecz dotyczyła dwu zasadniczych kwestii. Pierwsza to uznanie osadów ściekowych za biomasę (było to bardzo ważne dla przedsiębiorstw ?produkujących? susz z osadów). Drugą bardzo oczywistą sprawą było ?wyprostowanie? błędnych (i uzyskanych z nieustalonych źródeł) założeń do kalkulacji ceny energii elektrycznej z biogazu z osadów ściekowych. Zdaniem Izby, przyjęty do kalkulacji koszt wybudowania instalacji biogazowej w oczyszczalni był porównywalny z kosztem biogazowni rolniczej. Tymczasem w wyliczeniach Ministerstwa był on prawie dwukrotnie niższy! W trakcie tworzenia ustawy Izba z uporem prowadziła działania wyjaśniające faktyczne koszty, które (możemy to powiedzieć z dumą) zakończyły się sukcesem!

Aukcja zamiast certyfikacji

Totalna krytyka środowiska sprawił...