Dla zainteresowanych problematyką zmian klimatu oraz produkcji i zużycia energii grudzień okazał się miesiącem iście szczytowym. Najpierw Poznań przez dwa tygodnie był „klimatyczną stolicą świata”. Miasto – i państwo – dobrze się do tego (za)szczytu przygotowało i w efekcie sporo na nim skorzystało. W mediach głośno było nie tylko o klimacie, ale i o Poznaniu, a w skali międzynarodowej – o Polsce. Ta promocja powinna cieszyć wszystkich poznaniaków i rodaków, ale dla nas nie mniejszym powodem do zadowolenia musi być fakt, że był to czas zmasowanej edukacji ekologicznej. Ważne dla naszej branży hasła trafiały nie tylko „pod strzechy”, ale również do głów polityków i rozmaitych decydentów. Może dzięki temu łatwiej nam będzie propagować, a przede wszystkim wdrażać idee czystej energii i zrównoważonego rozwoju. Oby!
W odniesieniu do różnych tematów mówi się czasem, że „zdania uczonych są podzielone”. Owszem, dotyczy to również kwestii wpływu działalności człowieka na zmiany klimatu. Są specjaliści, którzy twierdzą, że ten wpływ jest bardzo duży i tacy, którzy go mocno minimalizują. Tak czy owak, skoro jakiś wpływ istnieje, to na pewno warto go ograniczać, i to szczególnie poprzez coraz większe wykorzystywanie odnawialnych źródeł energii. Tym bardziej że pomoże to nie tylko naszemu środowisku, ale również gospodarce. Zresztą obligują nas do tego dyrektywy UE zawarte w pakiecie energetyczno-klimatycznym. Poza tym świadomość, że zasoby węgla pomału się kończą, a jego wydobycie nie jest ani tanie, ani bezpieczne, też powinna nas dopingować. Oby!
Właśnie drugi szczyt grudniowy – energetyczny w Brukseli – był poświęcony tym trudnym zagadnieniom z pogranicza ekologii, ekonomii i… wielkiej polityki. Bo choć każde państwo chciałoby chronić środowisko i klimat, a przynajmniej tak deklaruje, to z gotowością do ponoszenia sporych tego kosztów jest już różnie, czyli na ogół słabo. Dla nas ważne jest to, że OZE nadal są na liście unijnych priorytetów. Polska musi do 2020 r. osiągnąć 15% udziału energii z OZE w energii finalnej, i w tym względzie nie będzie żadnych ustępstw. Unia pozostawia jedynie swoim członkom pewną swobodę w sposobach i metodach dojścia do realizacji wyznaczonego dla każdego kraju celu.
A o tym, że jest on traktowany poważnie, mogą świadczyć zapowiadane procedury dyscyplinarne, które dotkną tych, którzy pozwolą sobie na opóźnienia, zaniedbania i zaniechania. Ostatnie głosy naszych polityków dają nadzieję, że nas to ominie. Oby! – Bo prawdziwe szczyty są tu dopiero do zdobycia.

Urszula Wojciechowska
Redaktor naczelna