Znacie to? – Znamy! – No to posłuchajcie.” – Ten cytat z „Pana Jowialskiego” ułatwia „zagajenie” felietonu o tym, z czym niejednokrotnie się spotykamy, ale o czym i tak warto opowiedzieć. Choćby dlatego, że teraz dotyczy to interesującej nas dziedziny. Ogólnie ileż to już razy władze różnych szczebli i kompetencji deklarowały, że są jak najbardziej za czymś, ale ze względu na „uwarunkowania”… to raczej nie za bardzo, nie za szybko, nie do końca, nie od razu itp., itd. To właśnie przytrafiło się czystej energii, o której niedawno publicznie wspomnieli dwaj Panowie ze szczytów naszej rządowej hierarchii. Sedno tego ważkiego dwugłosu było mniej więcej takie, że ponieważ węgla ci u nas dostatek, a wytworzona z niego energia jest – póki co – najtańsza, więc odnawialne źródła energii są ważne, ale… perspektywicznie. A skoro może to być perspektywa dłuższa, to pewnie już inny rząd będzie się poważniej zajmował tym „priorytetem na potem”.

Tymczasem… czas i Unia gonią nas coraz bardziej! Wymogi dotyczące wykorzystania OZE wcale się nie zmniejszają, za to zmniejsza się szansa, że zdążymy je przyzwoicie wypełnić. I nawet jeśli nie są one całkiem realne, i nawet jeśli nasze środowisko (jak chyba każde) ma wobec rządzących zbyt duże oczekiwania, to przecież w tej słusznej i nieuniknionej sprawie rząd powinien zawsze mobilizować. Wspomniane wypowiedzi były natomiast „osłabiające”. Nie od razu Kraków zbudowano, ale na początku tak ambitnego przedsięwzięcia lepiej krzyczeć: „ostro do dzieła!” niż: „kiedyś się to zrobi”. Tym bardziej, że Komisja Europejska może nam nakazać ograniczenie zużycia tych węglowych „cegieł” do budowy naszej energetycznej niezależności. Z ich cenową przewagą też może być… różnie.

Owszem, powstał system wsparcia dla OZE. Ale nie uwzględniono w nim modułów fotowoltaicznych oraz pomp ciepła, więc producenci tychże nadal usilnie zabiegają o pomocną dłoń rządu. Bo bez tego start z czymś wciąż u nas nowym jest baaardzo trudny. Aby symbolicznie wesprzeć choćby jednych z pominiętych w systemie i „przywołać władzę do porządku” za ich demobilizujące słowa, podam przykład… autostrad. Przecież każda ekipa deklaruje, że „już działamy i szybko się uporamy”. Fakt, iż w praktyce niewiele to zmienia (przyśpiesza), no, ale temat jest wciąż „na topie” i dzięki temu nikt nie może go zlekceważyć. A skoro tak, to autostrady muszą wreszcie powstać i wtedy – dobry przykład – moduły fotowoltaiczne do wielu znaków świetlnych będą korzystne już, a nie dopiero kiedyś. Może ten sezon ogórkowy ułatwi takie „pilne” myślenie o zielonej energii.


Urszula Wojciechowska

Redaktor naczelna