Trzeba ciężko pracować, żeby wykorzystać pieniądze
Z Jerzym Kędzierskim, zastępcą prezesa Zarządu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, rozmawia Wojciech Dutka
Narodowy Fundusz od ponad 2 lat czeka na zmiany. Mówiono, że trzeba m.in. zlikwidować jego funkcje parabankowe…
W zasadzie chcemy, żeby Fundusz nie był parabankiem. Obecnie pożyczki udzielane przez Fundusz są w pełni zabezpieczone przez gwarancje bankowe, co jest uciążliwe dla pożyczkobiorców. Chcemy to ograniczyć na rzecz zabezpieczeń typowych. Fundusz jest instytucją bardzo ciekawą, która dostosowuje się do otoczenia i ustawowych obowiązków, ale obecnie działa w dość skomplikowany sposób. Chcemy ten system uprościć. Przypominam sobie czasy, kiedy odpowiadałem za sprawy związane z finansowaniem przedsięwzięć, dotowanych z UE przez system PHARE – wtedy obiegi decyzyjne były krótkie. Teraz decyzje są rozciągnięte w czasie, uczestniczą w nich różne podmioty – UKIE, Ministerstwo Środowiska, Ministerstwo Finansów. Jedną z bardzo ważnych spraw do załatwienia jest likwidowanie barier i pewnych nieporozumień, które – praktycznie rzecz biorąc – istnieją na wszystkich szczeblach. Jeden z przykładów, który mogę podać – to kwestia VAT-u. UKIE wprost stwierdza, że od zakupów, finansowanych z funduszy europejskich, podatek VAT nie powinien być pobierany. Natomiast Ministerstwo Finansów uważa, że jeżeli dane zadanie jest wykonywane ze środków UE i krajowych, to od całości powinien być pobierany VAT. Pilnie potrzebne są uzgodnienia między UKIE, Ministerstwem Finansów i UE oraz właściwa i jednolita interpretacja przepisów. Jeśli nie będzie consensusu, to cały program zostanie wstrzymany.
Ciągle nie można dokonać zmian w Funduszu, bo nie przyjęto programu reformy finansów publicznych, jest wiele niewiadomych…
Nie można czekać. Życie wymaga działania na bieżąco, dlatego wprowadzamy rozwiązania częściowe, pomimo że nie ma jeszcze nowej ustawy o finansach publicznych ani o pomocy publicznej. Niektóre prace, które zostały zaplanowane, muszą być zrealizowane i później – siłą rzeczy – trzeba będzie je poprawiać. Obecnie, na przykład, jest kończony system informatyczny SIMIK dotyczący raportowania o postępach w zakresie inwestycji finansowanych przez Fundusz Spójności. Ten system prawdopodobnie zaraz po jego uruchomieniu, za kilka miesięcy, trzeba będzie przerabiać, aby dostosować do aktualnego stanu prawnego.
Przygotowaliśmy również propozycję zmian do ustawy Prawo ochrony środowiska. Z tej propozycji wynika konieczność stworzenia mechanizmów współdziałania i kooperacji funduszy wojewódzkich z Narodowym. Uważam, że fundusze wojewódzkie powinny działać jako jednostki o wyodrębnionej podmiotowości prawnej, ale z ustawowo zapisanym obowiązkiem współdziałania z Narodowym Funduszem w zakresie realizacji zadań, niezbędnych do wypełnienia wymogów UE. Koordynacją ich działalności, w zakresie środków Funduszu ISPA i Funduszu Spójności, powinien zająć się Narodowy Fundusz. Natomiast powiatowe i gminne fundusze nie mają osobowości prawnej, dlatego są to tylko rachunki bankowe. Uważam, że w tym momencie jest bardzo ważna koncentracja środków. Byłoby celowe, żeby te pieniądze, które są de facto środkami samorządowymi, pozostały tam, w terenie, ale w ramach funduszy wojewódzkich.
Zgodnie z proponowaną nowelizacją ustawy, pieniądze te będą częścią budżetów gmin?
Jest to rozwiązanie złe, gdyż pieniądze będą stracone dla środowiska. Wiem z własnego doświadczenia, jak się gospodaruje środkami budżetowymi i nie uważam, żeby to gospodarowanie było najbardziej efektywne dla ochrony środowiska. Gminy i powiaty wykorzystają te środki do realizacji swoich najpilniejszych potrzeb. Nie zawsze w gminach ochrona środowiska postrzegana jest jako najważniejsza potrzeba.
Czy już zapadły jakieś decyzje dotyczące zmian w Banku Ochrony Środowiska?
Na razie trwają rozmowy, natomiast BOŚ jest rzeczywiście w tym systemie ważnym ogniwem. Będąc normalnym bankiem komercyjnym, jednocześnie potrafi działać szczególnie efektywnie właśnie w dziedzinie ochrony środowiska. Posiada strukturę i specjalistów, którzy potrafią myśleć metodą powiązania środków finansowych z efektem ekologicznym. To jest bardzo istotna sprawa, bo wszystkie fundusze ochrony środowiska mają w swojej podstawie założone osiągnięcie określonych efektów ekologicznych, w celu spełnienia wymogów dyrektyw unijnych w zakresie ochrony środowiska. BOŚ nie ma ograniczeń w dziedzinie inwestowania pieniędzy w różne przedsięwzięcia, ale jest szczególnie predysponowany do działań w ochronie środowiska.
Pan jest fachowcem od zarządzania „pieniędzmi ekologicznymi”…
Narodowy Fundusz jest uprawniony przez ministra do administrowania całym procesem absorbowania środków unijnych, które otrzymamy na ochronę środowiska. Mamy specjalistów, przygotowanych do realizacji tego zadania. Najkorzystniej jest to robić wtedy, gdy decyzje są skoncentrowane i zapadają w jednym miejscu – od przygotowywania wniosków dla UE i przeznaczenia odpowiednich środków krajowych, które będą musiały być dodane jako udział własny, aż po sprawy udzielania gwarancji. To usytuowanie jest niezbędne, bo tylko cześć środków pochodzi z funduszy unijnych. Ponadto pieniądze unijne są często przekazywane z pewnym opóźnieniem, więc należy również uwzględniać kwestie pokrycia płynności przedpłat, niektóre raty płacone są nawet po zakończeniu przedsięwzięć. Często pojawia się potrzeba zasilania pomostowego dla zapewnienia płynności w realizacji inwestycji. Do tego muszą być też zgromadzone środki – albo bankowe albo funduszowe.
Czy nie ma obaw, że Narodowy Fundusz będzie „chłopcem do bicia”, jeśli Polska nie wykorzysta w pełni funduszy z Unii Europejskiej na ochronę środowiska?
Wszystko wskazuje na to, że nie będziemy mieli – pomimo licznych kłopotów – problemu z wykorzystaniem unijnych pieniędzy. Dotyczy to zarówno Funduszu ISPA, jak i Funduszu Spójności, z jednego powodu – mianowicie ISPA, która zaczęła się w 1999 r., czyli ponad 4 lata temu, jest potraktowana jako genetycznie związana z Funduszem Spójności. Wniosków na realizację projektów z funduszy ISPA przygotowaliśmy znacznie więcej, niż ten fundusz może w Polsce sfinansować. Obecnie przyjęte wnioski do finansowania z ISPY to jest kwota ponad 900 mln euro, a budżetowanie tych wniosków w 2003 r. z funduszu ISPA będzie jeszcze na poziomie blisko 200 mln euro. W związku z tym już wiadomo, że tylko część projektów zostanie zrealizowanych z pieniędzy ISPA, natomiast pozostałe projekty przechodzą automatycznie do Funduszu Spójności i następne budżetowania (od 2004 r.) będą się odbywały już w ramach tego funduszu. Dotyczy to zarówno już złożonych, jak i nowych wniosków. Liczę na to, że do końca tego roku zapas przyjętych do realizacji wniosków, dofinansowanych już z Funduszu Spójności, będzie wynosił ponad 500 mln euro.
Jest nadzieja, że Narodowy Fundusz nie zostanie sam ze swoimi pieniędzmi?
Narodowy Fundusz dofinansowuje inwestycje, które leżą w obszarze zainteresowania funduszy wojewódzkich i tu nie możemy być sami i nie jesteśmy sami. Jak zaczynałem pracę w Funduszu w 1993 r., to wszystkie nasze działania uzgadnialiśmy z funduszami wojewódzkimi, które wtedy jeszcze nie miały osobowości prawnej – istniały tylko jako rachunki. Pomimo tego, braliśmy ich zdanie pod uwagę. Uzgadnialiśmy z władzami poszczególnych województw listy najważniejszych inwestycji – a było ich wtedy więcej niż obecnie – oraz co kto finansuje. Ustalaliśmy zatem podział zadań pomiędzy Narodowym Funduszem i funduszami wojewódzkimi. Teraz chcemy wrócić do podobnego układu i uzgadniać z funduszami wojewódzkimi zadania priorytetowe oraz w jakim procencie te fundusze je sfinansują.
Nie wytniemy dotacji do małych wiejskich oczyszczalni?
Małe wiejskie oczyszczalnie to jest program SAPARD. Faktem jest, że my – jako wyjątek – ratując kilka takich wniosków, na ostatnim posiedzeniu Rady Nadzorczej postanowiliśmy wesprzeć pięć zadań, które są finansowane z SAPARD-u. Specjalną uchwałę naszej Rady Nadzorczej podjęliśmy tylko dlatego, że termin zakończenia inwestycji przypada w lipcu, sierpniu i wrześniu, a więc bez naszego natychmiastowego dofinansowania te pieniądze przepadłyby. Natomiast dalsze kroki należą już do funduszy wojewódzkich, które są samodzielne, i to właśnie one odpowiadają za to, co dzieje się na ich terenie. Te drobniejsze inwestycje, o których Pan mówi, powinny nadal dofinansowywać fundusze wojewódzkie, a w przypadku biednych funduszy – do dyspozycji powinny być pożyczki z Narodowego Funduszu dla funduszy wojewódzkich. W województwach, w środowisku lokalnym, w zakresie dofinansowania unijnego, będą działały Komitety Sterujące. Środki z funduszy strukturalnych stanowią więcej, niż Fundusz Spójności i ISPA razem wzięte, bo w sumie dla Polski jest to ok. 7 mld euro. Do dyspozycji Komitetów Sterujących będzie większa kwota pieniędzy, niż w Narodowym Funduszu. Przy tym zakłada się, że ok. 30% tej kwoty, czyli ok. 2 mld euro, będzie przeznaczone na ochronę środowiska. Jest tutaj zatem co dzielić. Faktem jest, że trzeba będzie tworzyć specjalne montaże finansowe i do tych montaży będą niezbędne również fundusze wojewódzkie i Narodowy Fundusz. Niewykluczone, że nie obejdzie się także bez banków, a zwłaszcza bez najbardziej zainteresowanego, czyli BOŚ-u.
Dyskutuje się na temat rzeczywistych kosztów wypełnienia zobowiązań w dziedzinie dostosowania Polski do wymogów UE w ochronie środowiska…
Na razie wołałbym, zamiast tego rodzaju szacunków, mieć pełny wykaz działań, które muszą być zrealizowane, żeby Polska wypełniła warunki aktu przystąpienia do UE.
Minister Śleziak powołał zespół, który na nowo szacuje te koszty. Ale kto potrafi zrobić taki wiarygodny wykaz?
Są do tego mechanizmy. Moja ostatnia rozmowa z ministrem dotyczyła m.in. tych spraw. Z mojej wiedzy wynika, że w zakresie potrzeb dotyczących ścieków – ogólnopolski program jest już skończony. Jest kwestia programu odpadowego, który jest bardzo trudny do zrobienia, z powodu terminów nałożonych przez tzw. ustawę wprowadzającą. Nałożyła ona na gminy obowiązek przygotowania planów gospodarki odpadami do połowy 2004 r., a pierwsze efekty w gospodarce odpadami musimy mieć już w dniu przystąpienia do Unii Europejskiej. Żeby ułatwić zinwentaryzowanie zadań w tej dziedzinie, podjęliśmy współpracę z funduszami wojewódzkimi. Liczymy, że w czerwcu od wszystkich tych funduszy otrzymamy listy prac, niezbędnych do wykonania w zakresie uporządkowania gospodarki odpadami. Wtedy będziemy wiedzieli dużo więcej na temat kosztów i wielkości tych przedsięwzięć.
Narodowy Fundusz zajął się zbieraniem tych danych nieformalnie?
Trudno powiedzieć, że nieformalnie. Robimy to w uzgodnieniu z ministrem środowiska, któremu przedstawiliśmy projekt porozumienia z funduszami wojewódzkimi. Faktem jest, że nie muszą one tych porozumień podpisać.
Jest Pan optymistą, jeśli chodzi o wykorzystanie pieniędzy, które do nas napłyną z różnych źródeł?
Trzeba ciężko pracować, żeby te pieniądze wykorzystać. To jest także moja praca w Narodowym Funduszu, który przyjął na siebie zobowiązanie, że te środki odpowiednio zorganizuje i wykorzysta. Nie jest to tylko wysiłek Funduszu. To także praca i trud ministerstw, beneficjentów, funduszy wojewódzkich oraz banków. To jest bardzo ciekawa praca zbiorowa, którą nazywa się przygotowaniem struktur i procedur do współdziałania w ramach UE. To jest ten zakres prac. Fakt, że robimy to wcześniej i że napotykamy na bariery, na pewne elementy biurokratyczne, na konieczność monitorowania, audytowania, sprawdzania, raportowania – to dobrze. Dlatego dobrze, że dzieje się to już teraz. To właśnie jest przygotowywanie struktur do działania w ramach Unii.
Dziękuję i życzę powodzenia.
Jerzy Kędzierski ukończył Wydział Matematyki i Fizyki na Uniwersytecie Warszawskim, Szkołę Zarządzania Uniwersytetu Pensylwania oraz studia podyplomowe z zakresu podstaw energetyki i techniki jądrowej na Akademii Górniczo–Hutniczej w Krakowie. Pracę zawodową rozpoczął w Zakładzie Doświadczalnym Zjednoczonych Zakładów Urządzeń Jądrowych „Polon”. Następnie pracował w Fabryce Pomocy Naukowych oraz – jako dyrektor – w Zakładach Wytwórczych Lamp Elektrycznych „Polam”. Kierował także Biurem Badań i Ocen Przemysłu w Powszechnym Banku Przemysłowym. W latach 1993-1996 pełnił m.in. funkcję sekretarza w Banku Ochrony Środowiska. Obecnie zajmuje stanowisko zastępcy prezesa Zarządu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jest odpowiedzialny za funkcjonowanie Departamentu Funduszu ISPA, Wydziału Projektów Międzynarodowych oraz Departamentu Ryzyka Finansowego. Ekspert w dziedzinie finansowania ochrony środowiska i gospodarowania środkami publicznymi. Posiada uprawnienia syndyka, likwidatora podmiotów gospodarczych oraz audytora ISO 14001.
Narodowy Fundusz od ponad 2 lat czeka na zmiany. Mówiono, że trzeba m.in. zlikwidować jego funkcje parabankowe…
W zasadzie chcemy, żeby Fundusz nie był parabankiem. Obecnie pożyczki udzielane przez Fundusz są w pełni zabezpieczone przez gwarancje bankowe, co jest uciążliwe dla pożyczkobiorców. Chcemy to ograniczyć na rzecz zabezpieczeń typowych. Fundusz jest instytucją bardzo ciekawą, która dostosowuje się do otoczenia i ustawowych obowiązków, ale obecnie działa w dość skomplikowany sposób. Chcemy ten system uprościć. Przypominam sobie czasy, kiedy odpowiadałem za sprawy związane z finansowaniem przedsięwzięć, dotowanych z UE przez system PHARE – wtedy obiegi decyzyjne były krótkie. Teraz decyzje są rozciągnięte w czasie, uczestniczą w nich różne podmioty – UKIE, Ministerstwo Środowiska, Ministerstwo Finansów. Jedną z bardzo ważnych spraw do załatwienia jest likwidowanie barier i pewnych nieporozumień, które – praktycznie rzecz biorąc – istnieją na wszystkich szczeblach. Jeden z przykładów, który mogę podać – to kwestia VAT-u. UKIE wprost stwierdza, że od zakupów, finansowanych z funduszy europejskich, podatek VAT nie powinien być pobierany. Natomiast Ministerstwo Finansów uważa, że jeżeli dane zadanie jest wykonywane ze środków UE i krajowych, to od całości powinien być pobierany VAT. Pilnie potrzebne są uzgodnienia między UKIE, Ministerstwem Finansów i UE oraz właściwa i jednolita interpretacja przepisów. Jeśli nie będzie consensusu, to cały program zostanie wstrzymany.
Ciągle nie można dokonać zmian w Funduszu, bo nie przyjęto programu reformy finansów publicznych, jest wiele niewiadomych…
Nie można czekać. Życie wymaga działania na bieżąco, dlatego wprowadzamy rozwiązania częściowe, pomimo że nie ma jeszcze nowej ustawy o finansach publicznych ani o pomocy publicznej. Niektóre prace, które zostały zaplanowane, muszą być zrealizowane i później – siłą rzeczy – trzeba będzie je poprawiać. Obecnie, na przykład, jest kończony system informatyczny SIMIK dotyczący raportowania o postępach w zakresie inwestycji finansowanych przez Fundusz Spójności. Ten system prawdopodobnie zaraz po jego uruchomieniu, za kilka miesięcy, trzeba będzie przerabiać, aby dostosować do aktualnego stanu prawnego.
Przygotowaliśmy również propozycję zmian do ustawy Prawo ochrony środowiska. Z tej propozycji wynika konieczność stworzenia mechanizmów współdziałania i kooperacji funduszy wojewódzkich z Narodowym. Uważam, że fundusze wojewódzkie powinny działać jako jednostki o wyodrębnionej podmiotowości prawnej, ale z ustawowo zapisanym obowiązkiem współdziałania z Narodowym Funduszem w zakresie realizacji zadań, niezbędnych do wypełnienia wymogów UE. Koordynacją ich działalności, w zakresie środków Funduszu ISPA i Funduszu Spójności, powinien zająć się Narodowy Fundusz. Natomiast powiatowe i gminne fundusze nie mają osobowości prawnej, dlatego są to tylko rachunki bankowe. Uważam, że w tym momencie jest bardzo ważna koncentracja środków. Byłoby celowe, żeby te pieniądze, które są de facto środkami samorządowymi, pozostały tam, w terenie, ale w ramach funduszy wojewódzkich.
Zgodnie z proponowaną nowelizacją ustawy, pieniądze te będą częścią budżetów gmin?
Jest to rozwiązanie złe, gdyż pieniądze będą stracone dla środowiska. Wiem z własnego doświadczenia, jak się gospodaruje środkami budżetowymi i nie uważam, żeby to gospodarowanie było najbardziej efektywne dla ochrony środowiska. Gminy i powiaty wykorzystają te środki do realizacji swoich najpilniejszych potrzeb. Nie zawsze w gminach ochrona środowiska postrzegana jest jako najważniejsza potrzeba.
Czy już zapadły jakieś decyzje dotyczące zmian w Banku Ochrony Środowiska?
Na razie trwają rozmowy, natomiast BOŚ jest rzeczywiście w tym systemie ważnym ogniwem. Będąc normalnym bankiem komercyjnym, jednocześnie potrafi działać szczególnie efektywnie właśnie w dziedzinie ochrony środowiska. Posiada strukturę i specjalistów, którzy potrafią myśleć metodą powiązania środków finansowych z efektem ekologicznym. To jest bardzo istotna sprawa, bo wszystkie fundusze ochrony środowiska mają w swojej podstawie założone osiągnięcie określonych efektów ekologicznych, w celu spełnienia wymogów dyrektyw unijnych w zakresie ochrony środowiska. BOŚ nie ma ograniczeń w dziedzinie inwestowania pieniędzy w różne przedsięwzięcia, ale jest szczególnie predysponowany do działań w ochronie środowiska.
Pan jest fachowcem od zarządzania „pieniędzmi ekologicznymi”…
Narodowy Fundusz jest uprawniony przez ministra do administrowania całym procesem absorbowania środków unijnych, które otrzymamy na ochronę środowiska. Mamy specjalistów, przygotowanych do realizacji tego zadania. Najkorzystniej jest to robić wtedy, gdy decyzje są skoncentrowane i zapadają w jednym miejscu – od przygotowywania wniosków dla UE i przeznaczenia odpowiednich środków krajowych, które będą musiały być dodane jako udział własny, aż po sprawy udzielania gwarancji. To usytuowanie jest niezbędne, bo tylko cześć środków pochodzi z funduszy unijnych. Ponadto pieniądze unijne są często przekazywane z pewnym opóźnieniem, więc należy również uwzględniać kwestie pokrycia płynności przedpłat, niektóre raty płacone są nawet po zakończeniu przedsięwzięć. Często pojawia się potrzeba zasilania pomostowego dla zapewnienia płynności w realizacji inwestycji. Do tego muszą być też zgromadzone środki – albo bankowe albo funduszowe.
Czy nie ma obaw, że Narodowy Fundusz będzie „chłopcem do bicia”, jeśli Polska nie wykorzysta w pełni funduszy z Unii Europejskiej na ochronę środowiska?
Wszystko wskazuje na to, że nie będziemy mieli – pomimo licznych kłopotów – problemu z wykorzystaniem unijnych pieniędzy. Dotyczy to zarówno Funduszu ISPA, jak i Funduszu Spójności, z jednego powodu – mianowicie ISPA, która zaczęła się w 1999 r., czyli ponad 4 lata temu, jest potraktowana jako genetycznie związana z Funduszem Spójności. Wniosków na realizację projektów z funduszy ISPA przygotowaliśmy znacznie więcej, niż ten fundusz może w Polsce sfinansować. Obecnie przyjęte wnioski do finansowania z ISPY to jest kwota ponad 900 mln euro, a budżetowanie tych wniosków w 2003 r. z funduszu ISPA będzie jeszcze na poziomie blisko 200 mln euro. W związku z tym już wiadomo, że tylko część projektów zostanie zrealizowanych z pieniędzy ISPA, natomiast pozostałe projekty przechodzą automatycznie do Funduszu Spójności i następne budżetowania (od 2004 r.) będą się odbywały już w ramach tego funduszu. Dotyczy to zarówno już złożonych, jak i nowych wniosków. Liczę na to, że do końca tego roku zapas przyjętych do realizacji wniosków, dofinansowanych już z Funduszu Spójności, będzie wynosił ponad 500 mln euro.
Jest nadzieja, że Narodowy Fundusz nie zostanie sam ze swoimi pieniędzmi?
Narodowy Fundusz dofinansowuje inwestycje, które leżą w obszarze zainteresowania funduszy wojewódzkich i tu nie możemy być sami i nie jesteśmy sami. Jak zaczynałem pracę w Funduszu w 1993 r., to wszystkie nasze działania uzgadnialiśmy z funduszami wojewódzkimi, które wtedy jeszcze nie miały osobowości prawnej – istniały tylko jako rachunki. Pomimo tego, braliśmy ich zdanie pod uwagę. Uzgadnialiśmy z władzami poszczególnych województw listy najważniejszych inwestycji – a było ich wtedy więcej niż obecnie – oraz co kto finansuje. Ustalaliśmy zatem podział zadań pomiędzy Narodowym Funduszem i funduszami wojewódzkimi. Teraz chcemy wrócić do podobnego układu i uzgadniać z funduszami wojewódzkimi zadania priorytetowe oraz w jakim procencie te fundusze je sfinansują.
Nie wytniemy dotacji do małych wiejskich oczyszczalni?
Małe wiejskie oczyszczalnie to jest program SAPARD. Faktem jest, że my – jako wyjątek – ratując kilka takich wniosków, na ostatnim posiedzeniu Rady Nadzorczej postanowiliśmy wesprzeć pięć zadań, które są finansowane z SAPARD-u. Specjalną uchwałę naszej Rady Nadzorczej podjęliśmy tylko dlatego, że termin zakończenia inwestycji przypada w lipcu, sierpniu i wrześniu, a więc bez naszego natychmiastowego dofinansowania te pieniądze przepadłyby. Natomiast dalsze kroki należą już do funduszy wojewódzkich, które są samodzielne, i to właśnie one odpowiadają za to, co dzieje się na ich terenie. Te drobniejsze inwestycje, o których Pan mówi, powinny nadal dofinansowywać fundusze wojewódzkie, a w przypadku biednych funduszy – do dyspozycji powinny być pożyczki z Narodowego Funduszu dla funduszy wojewódzkich. W województwach, w środowisku lokalnym, w zakresie dofinansowania unijnego, będą działały Komitety Sterujące. Środki z funduszy strukturalnych stanowią więcej, niż Fundusz Spójności i ISPA razem wzięte, bo w sumie dla Polski jest to ok. 7 mld euro. Do dyspozycji Komitetów Sterujących będzie większa kwota pieniędzy, niż w Narodowym Funduszu. Przy tym zakłada się, że ok. 30% tej kwoty, czyli ok. 2 mld euro, będzie przeznaczone na ochronę środowiska. Jest tutaj zatem co dzielić. Faktem jest, że trzeba będzie tworzyć specjalne montaże finansowe i do tych montaży będą niezbędne również fundusze wojewódzkie i Narodowy Fundusz. Niewykluczone, że nie obejdzie się także bez banków, a zwłaszcza bez najbardziej zainteresowanego, czyli BOŚ-u.
Dyskutuje się na temat rzeczywistych kosztów wypełnienia zobowiązań w dziedzinie dostosowania Polski do wymogów UE w ochronie środowiska…
Na razie wołałbym, zamiast tego rodzaju szacunków, mieć pełny wykaz działań, które muszą być zrealizowane, żeby Polska wypełniła warunki aktu przystąpienia do UE.
Minister Śleziak powołał zespół, który na nowo szacuje te koszty. Ale kto potrafi zrobić taki wiarygodny wykaz?
Są do tego mechanizmy. Moja ostatnia rozmowa z ministrem dotyczyła m.in. tych spraw. Z mojej wiedzy wynika, że w zakresie potrzeb dotyczących ścieków – ogólnopolski program jest już skończony. Jest kwestia programu odpadowego, który jest bardzo trudny do zrobienia, z powodu terminów nałożonych przez tzw. ustawę wprowadzającą. Nałożyła ona na gminy obowiązek przygotowania planów gospodarki odpadami do połowy 2004 r., a pierwsze efekty w gospodarce odpadami musimy mieć już w dniu przystąpienia do Unii Europejskiej. Żeby ułatwić zinwentaryzowanie zadań w tej dziedzinie, podjęliśmy współpracę z funduszami wojewódzkimi. Liczymy, że w czerwcu od wszystkich tych funduszy otrzymamy listy prac, niezbędnych do wykonania w zakresie uporządkowania gospodarki odpadami. Wtedy będziemy wiedzieli dużo więcej na temat kosztów i wielkości tych przedsięwzięć.
Narodowy Fundusz zajął się zbieraniem tych danych nieformalnie?
Trudno powiedzieć, że nieformalnie. Robimy to w uzgodnieniu z ministrem środowiska, któremu przedstawiliśmy projekt porozumienia z funduszami wojewódzkimi. Faktem jest, że nie muszą one tych porozumień podpisać.
Jest Pan optymistą, jeśli chodzi o wykorzystanie pieniędzy, które do nas napłyną z różnych źródeł?
Trzeba ciężko pracować, żeby te pieniądze wykorzystać. To jest także moja praca w Narodowym Funduszu, który przyjął na siebie zobowiązanie, że te środki odpowiednio zorganizuje i wykorzysta. Nie jest to tylko wysiłek Funduszu. To także praca i trud ministerstw, beneficjentów, funduszy wojewódzkich oraz banków. To jest bardzo ciekawa praca zbiorowa, którą nazywa się przygotowaniem struktur i procedur do współdziałania w ramach UE. To jest ten zakres prac. Fakt, że robimy to wcześniej i że napotykamy na bariery, na pewne elementy biurokratyczne, na konieczność monitorowania, audytowania, sprawdzania, raportowania – to dobrze. Dlatego dobrze, że dzieje się to już teraz. To właśnie jest przygotowywanie struktur do działania w ramach Unii.
Dziękuję i życzę powodzenia.
Jerzy Kędzierski ukończył Wydział Matematyki i Fizyki na Uniwersytecie Warszawskim, Szkołę Zarządzania Uniwersytetu Pensylwania oraz studia podyplomowe z zakresu podstaw energetyki i techniki jądrowej na Akademii Górniczo–Hutniczej w Krakowie. Pracę zawodową rozpoczął w Zakładzie Doświadczalnym Zjednoczonych Zakładów Urządzeń Jądrowych „Polon”. Następnie pracował w Fabryce Pomocy Naukowych oraz – jako dyrektor – w Zakładach Wytwórczych Lamp Elektrycznych „Polam”. Kierował także Biurem Badań i Ocen Przemysłu w Powszechnym Banku Przemysłowym. W latach 1993-1996 pełnił m.in. funkcję sekretarza w Banku Ochrony Środowiska. Obecnie zajmuje stanowisko zastępcy prezesa Zarządu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jest odpowiedzialny za funkcjonowanie Departamentu Funduszu ISPA, Wydziału Projektów Międzynarodowych oraz Departamentu Ryzyka Finansowego. Ekspert w dziedzinie finansowania ochrony środowiska i gospodarowania środkami publicznymi. Posiada uprawnienia syndyka, likwidatora podmiotów gospodarczych oraz audytora ISO 14001.