Pomysł nauki prawidłowego chodzenia po ulicach na pierwszy rzut oka wydaje się dziwny, by nie powiedzieć absurdalny. Przecież ludzie już dawno mają to za sobą i obecnie dobrze sobie z tym radzą.
Niestety, tylko pozornie, gdyż jest jeszcze pewna część społeczeństwa, która ma z tym kłopot – i to właśnie jej zachowanie jest najczęściej przyczyną wypadków.
Smarfonowiec „na czerwonym”
Przechodzenie na czerwonym świetle, wchodzenie na jezdnię bez sprawdzenia, czy coś nie nadjeżdża, przebieganie przed pojazdami, nagminne chodzenie lewą stroną przejścia dla pieszych czy wręcz zygzakiem. Podobne sytuacje mają miejsce również przy poruszaniu się chodnikiem – i nie chodzi tutaj o osoby znajdujące się w odmiennym stanie świadomości. A o jeździe na rowerze po chodniku, mimo że obok jest pusta ścieżka rowerowa, nawet nie warto wspominać. To tylko kilka najczęstszych przewinień tych, co nie zdali egzaminu z chodzenia.
I wreszcie plaga ostatnich lat – przechodzenie przez jezdnię oraz chodzenie po chodniku z nosem w smartfonie i słuchawkami w uszach. I takich zachowań nie można usprawiedliwiać stwierdzeniem, że dawniej też były podobne problemy.
Zmiany w ruchu miejskim
Bo rzeczywiście były, ale w miastach było mniej mieszkańców, był znacznie mniejszy ruch, a po ulicach poruszały się wyłącznie pojazdy konne. Wszystko jednak zmieniło się na przełomie XIX i XX w. z chwilą pojawienia się pojazdów mechanicznych jeżd...