Projekt ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach z 15 września br., przygotowany przez Ministerstwo Budownictwa, proponuje istotne zmiany w systemie gospodarki odpadami. Poprosiliśmy o komentarz na temat tych propozycji.


Tomasz Uciński
prezes KIGO

To dobrze, że minister budownictwa, Antoni Jaszczak, powrócił do najistotniejszej sprawy dla budowy racjonalnego systemu gospodarki odpadami w kraju, czyli do wzmocnienia roli gminy i związków gmin w gospodarowaniu odpadami. Przypomnijmy, że poprzednia, pierwotna koncepcja zmian, przygotowana przez Ministerstwo Środowiska w poprzedniej kadencji Sejmu, zakładała również, że to gmina będzie właścicielem strumienia odpadów. To podstawowe założenie „legło jednak w gruzach” w toku ówczesnych prac legislacyjnych. Stało się to pod naciskiem lobby zachodnich koncernów, które monopolizują rynek odpadów w Polsce.
My, jako Izba, konsekwentnie uważamy, że niezbędna jest zmiana obecnego usytuowania samorządów terytorialnych lub ich związków w przepisach, które dzisiaj przypisują gminie jedynie funkcje porządkowe. W obecnym systemie wiodącą rolę odgrywa prywatny przewoźnik, który sam decyduje, co zrobić z odpadami. Efekt jest taki, że aż 97,5% odpadów trafia na składowiska, nie ulegając żadnemu odzyskowi, przetworzeniu ani wykorzystaniu.
Przeciwnicy zmian zdają się zupełnie nie zwracać uwagi na fakt, że Polska przyjęła na siebie zobowiązania w zakresie uzyskania określonych przez Unię Europejską poziomów odzysku odpadów. W obecnym systemie jest to niewykonalne, bo odpady trafiają jedynie na najtańsze składowiska. Prywatny przewoźnik nie buduje kosztownych instalacji, natomiast gmina – wykorzystując środki unijne – inwestuje w takie obiekty, choć nie ma zapewnionego dostępu do strumienia odpadów. Dlatego liczymy, że projekt ustawy będzie dużym krokiem naprzód w kierunku uporządkowania rynku odpadów i co szczególnie ważne – pomoże w uniknięciu olbrzymich kar za niewywiązanie się z zobowiązań unijnych.
Projekt jest przy tym pewnym kompromisem: sankcjonuje m.in. funkcjonowanie dotychczasowych umów z prywatnymi przedsiębiorstwami do czasu ich wygaśnięcia.
Oczywiście już teraz przeciwnicy straszą, że wprowadzenie w życie nowych przepisów spowoduje wzrost cen, monopolizację usług itd. Jako osoby, które doskonale znają rynek odpadów, wiemy, że to nieprawda. Burmistrz, prezydent, wójt i rady gmin będą zawsze liczyć się z zasobnością swoich mieszkańców przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji podwyżkowych. Ja obawiam się raczej wręcz czegoś przeciwnego – dalszego obniżania cen i braku pieniędzy na selektywną zbiórkę odpadów, finansowanie programów edukacyjnych czy nowoczesnych technologii i instalacji wykorzystujących odpady jako źródło energii, np. w miejskich systemach grzewczych. Do tego są potrzebne olbrzymie środki, których nie wyasygnują ani gminy, ani nie poniosą ich mieszkańcy.
Zmiany legislacyjne są jednak nieuniknione i dobrze się stało, że Ministerstwo tak szybko dojrzało potrzebę ich wprowadzenia. KIGO uważa, że trzeba je wprowadzić zdecydowanie i szybko, przełamując monopol zachodnich koncernów. Stawką jest stan naszego środowiska i budowa racjonalnego systemu na wzór „starych” krajów UE.


Dariusz Matlak
prezes PIGO

Kolejna nowelizacja ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, tym razem w wydaniu Ministerstwa Budownictwa, wydaje się kompletną niedorzecznością. Obszerne stanowisko Polskiej Izby Gospodarki Odpadami na ten temat – oczywiście krytyczne – publikujemy w naszym serwisie internetowym www.pigo.org.pl, a jego fragmenty znajdują się w obecnym wydaniu „Przeglądu Komunalnego” (12/2006). Dlatego nie chcę odnosić się do meritum sprawy, tylko podzielić się pewną refleksją na temat celu i sensu zgłaszania takich projektów. Istotą tej nowelizacji, jak czytamy w uzasadnieniu projektu, jest likwidacja referendum gminnego, czyli umożliwienie przejęcia przez gminne firmy komunalne działalności związanej z odbiorem od mieszkańców odpadów. Rzecz jasna – firmy prywatne zostaną w ten sposób w niedługim czasie wyeliminowane z tego sektora usług. Autorzy tego projektu z góry zakładają więc, że zakłady budżetowe gmin lub spółki komunalne będą lepiej i taniej zajmować się gospodarką odpadami komunalnymi. Trudno nawet z taką tezą polemizować, bo wyznawcy podstawowych zasad ekonomii politycznej socjalizmu (gospodarka rynkowa i maksymalizacja kapitalistycznego zysku jako zaprzeczenie gospodarki uspołecznionej, zorientowanej na maksymalne zaspokajanie potrzeb ludu pracującego miast i wsi) trzymają się – jak widać twardo – tej ideologii. W czasach kolektywizacji rolnictwa czy „wojny o handel” Hilarego Minca decydentom wydawało się również bezdyskusyjne, że oczywiste zalety gospodarki państwowej, centralnego planowania i społecznego zarządzania zapewnią krajowi powszechny dobrobyt. Stąd też wynika zapewne ten niezrozumiały upór, z jakim urzędnicy dawnego Urzędu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast, obecnego Ministerstwa Budownictwa, lansują takie „propaństwowe” rozwiązania. Od 2000 r. co i rusz zgłaszane są do Sejmu – i jednoznacznie odrzucane – w swej istocie takie same projekty. Historia jednak zatoczyła koło, bo najpierw lobby samorządowe przeforsowało wprowadzenie do ustawy referendum gminnego, aby umożliwić przejmowanie rynku przez firmy komunalne, a teraz w tym samym celu domaga się jego zlikwidowania!


Elżbieta Szyszko
zastępca dyrektora DPMiR
Ministerstwo Budownictwa

Projekt ustawy nie zwalnia gmin z obowiązków nałożonych obowiązującą ustawą. W dalszym ciągu jest to obowiązkowe zadanie własne gmin i tak jak dotychczas będzie wykonywane przez jednostki organizacyjne gmin nieposiadające osobowości prawnej, spółki utworzone przez gminy lub podmioty zewnętrzne (tj. przedsiębiorców działających na podstawie udzielonego zezwolenia). Z tym że po upływie czasu, na jaki zostało udzielone dotychczasowe zezwolenie, wybór podmiotu zewnętrznego będzie uzależniony od wyboru jego oferty w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego.
Przesłany do uzgodnień międzyresortowych i konsultacji społecznych projekt w wyniku otrzymanych uwag ulegnie zmianom, dlatego jego ocena szczegółowa jest w tej chwili przedwczesna.
Niemniej, bez względu na dalsze kierunki zmian w projektowanej ustawie, na pewno z zakresu jej regulacji zostanie usunięty przepis o referendum gminnym, który z uwagi na pułapy frekwencyjne, obowiązujące przy przeprowadzaniu referendum, jest w zasadzie przepisem „martwym”. Ponadto organ wykonawczy gminy uzyska wyłączne uprawnienia do wskazywania przedsiębiorcom miejsc odzysku i miejsc unieszkodliwiania, do których odpady z terenu gminy będą przez nich przekazywane. W pierwszej kolejności będą to miejsca wynikające z gminnego planu gospodarki odpadami. Bez takiej zmiany gminy w dalszym ciągu byłyby pozbawione możliwości zapewnienie prawidłowej eksploatacji – budowanych kosztem ogromnych nakładów – nowoczesnych instalacji do odzysku lub unieszkodliwiania odpadów. Dotychczasowy brak wpływu na to, gdzie odpady mają być dostarczane, stanowił główną przeszkodę w dostępie do środków unijnych, dofinansowujących budowę tego rodzaju instalacji, uzależnionego m.in. od gwarancji dostarczania do nich masy odpadów odpowiadającej założeniom projektu inwestycyjnego (wykorzystanie tych środków w Polsce oscyluje wokół 10% potencjału). Był też barierą do podejmowania wysiłku inwestycyjnego przez gminy – a ma to ogromne znaczenie z uwagi na brzmienie art. 16a pkt 3 ustawy o odpadach.
Nie podzielam ostatnio prezentowanych w kampanii prasowej nieuzasadnionych poglądów dotyczących próby wprowadzenia monopolu gminnego lub rozwiązania problemu praw nabytych przedsiębiorców przez przyznanie gminom przejmowania w drodze uchwały rady niektórych obowiązków właścicieli nieruchomości czy też zagrożeń korupcyjnych.
Przede wszystkim nadrzędnym celem zmiany przepisów nie jest utrzymanie za wszelką cenę rynku „konkurencyjnego” (bo z dyktatem przedsiębiorców świadczących usługi, gdzie przekazują odebrane odpady), a ułatwienie wykonania przez Polskę zobowiązań wynikających z ograniczania masy odpadów komunalnych ulegających biodegradacji. Ich niewykonanie to konieczność płacenia kar, obciążających budżet państwa lub budżety gmin, co w konsekwencji doprowadzi do znacznego zwiększenia ciężarów nałożonych na społeczeństwo – o tym nikt nie wspomina! Przejęcie obowiązków właścicieli nieruchomości w drodze uchwały rady gminy nie jest sposobem rozwiązania problemu praw nabytych przedsiębiorców, gwarantowanych Konstytucją RP. Jeżeli zaś chodzi o zjawiska korupcjogenne, to wykonywanie przez gminę obowiązkowego zadania własnego w formie jej jednostek organizacyjnych czy spółek lub powierzenie tego zadania zewnętrznym podmiotom w jedyny akceptowany w Unii sposób, a mianowicie na podstawie przepisów o zamówieniach publicznych, nie może rodzić tego rodzaju podejrzeń.


dr inż. Bolesław Maksymowicz
zastępca dyrektora
ds. naukowo-badawczych OBREM

Należy zauważyć, że projekt ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach z 15 września 2006 r.:
• nakazuje właściwemu organowi odmówienia wydania zezwolenia na odbieranie odpadów komunalnych lub opróżnianie zbiorników bezodpływowych, jeżeli działania te są realizowane przez gminę w całości lub części terenu gminy, wskazanego we wniosku o udzielenie zezwolenia. Organ ten może też odmówić wydania zezwolenia, gdy została zawarta umowa pomiędzy gminą a przedsiębiorcą wyłonionym w wyniku postępowania o udzielenie zamówienia publicznego na prowadzenie działalności, w całości lub części wskazanego we wniosku terenu gminy (art. 11 ust. 5 pkt 5),
• nie proponuje żadnych zmian w art. 16a ustawy o odpadach, co oznacza, że gmina nadal jest posiadaczem jedynie tych odpadów komunalnych (nieczystości ciekłych), które zostały:
a) porzucone (wylane) na terenie nieruchomości będących we władaniu gminy, a sprawca nie został ustalony,
b) odebrane od właścicieli nieruchomości przez jednostkę organizacyjną gminy na podstawie zawartej z nim umowy,
c) zebrane selektywnie (anonimowo, dobrowolnie i bezpłatnie) do pojemników stanowiących własność gminy, ustawionych na terenie nieruchomości będących we władaniu gminy,
• uzależnia wydanie zezwolenia od pozytywnego wyniku postępowania o udzielenie zamówienia publicznego na odbieranie odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości lub opróżnianie.
Uważam, że przy tak sformułowanych przepisach właściwy organ musi wydać zezwolenie, jeżeli przedsiębiorca złoży wniosek o jego wydanie, a z postępowania sprawdzającego ten wniosek wyniknie, że spełnione są wymagania wymienione w projekcie ustawy (w tym w art. 11 ust. 5 pkt. 1-4) oraz określone i podane do publicznej wiadomości przez właściwy organ. Ponadto przy takim sformułowaniu przepisów postępowanie o udzielenie zamówienia publicznego, o którym mowa w art. 10 ust. 3 projektu ustawy, dotyczy wyłącznie odpadów komunalnych wskazanych w pkt. 2a i 2c, a jego wynik nie może stanowić podstawy do wydania lub niewydania zezwolenia.
Popieram cel, jaki zamierzali osiągnąć autorzy projektu ustawy, ale nie zgadzam się na sposób, w jaki zamierzają ten cel osiągnąć.
Nadal uważam, że lekarstwem na chorobę, na którą cierpi gospodarka odpadami komunalnymi w Polsce, jest ustawowe prawo gminy do dysponowania odpadami komunalnymi i opłatami na ich zagospodarowanie, wnoszonymi przez ich wytwórców, połączone ze znowelizowanymi przepisami o zamówieniach publicznych, ograniczającymi do minimum ich obecny korupcjogenny i rządzący się przypadkiem charakter. Na dotychczasowe lekarstwo w postaci „wolnego rynku na poziomie strategicznym” oraz systematyczne rozbudowywanie przepisów kontrolno-sankcyjnych choroba ta jest uodporniona.
Jeżeli nie mamy krajowego lekarstwa, zastosujmy lekarstwo stosowane od lat w tych krajach Unii Europejskiej, w których wyniki leczenia okazały się najlepsze.

Przygotował Sebastian Petrus