Projekt Ustawy z 15 stycznia 2014 r. o zmianie ustawy o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji utrwala zapisy zawarte w poprzednich projektach. Niestety, nie są one korzystne dla branży i całego systemu.

Jedną z najistotniejszych modyfikacji jest propozycja ?zamiany? opłaty recyklingowej na opłatę depozytową. Obecnie wnoszona opłata recyklingowa zasila system demontażu pojazdów poprzez przekazanie stacjom demontażu pojazdów (SDP) kwoty 500 zł za każdą tonę przetworzonego auta. Kwota ta służy pokryciu części kosztów pozyskania pojazdu, energii oraz pracy poświęconej na jego demontaż, jak i kosztów zagospodarowania odpadów zgodnie z normami ochrony środowiska. Należy podkreślić wyraz ?części? w odniesieniu do każdej z grup kosztów ? w praktyce kwota zostaje spożytkowana na zakup pojazdu od ostatniego użytkownika. Wysokość tej stawki nie uległa zmianie od 8 lat. Obecnie cena za pojazd waha się w granicach od 300 do 1500 zł (w zależności od rodzaju i stanu technicznego auta oraz roku produkcji).

Proponowana przez Ministerstwo Środowiska opłata depozytowa miałaby być wprowadzana przy pierwszej rejestracji pojazdu na terenie Polski. Wynosić będzie 500 zł dla pojazdów z kategorii M1 i N1 oraz 200 zł dla motorowerów trójkołowych. Jej zwrot nastąpi po okazaniu dokumentu potwierdzającego wyrejestrowanie auta na podstawie zaświadczenia o demontażu pojazdu w SDP. Istnieją też inne powody odzyskania opłaty depozytowej: kradzież pojazdu, wywóz za granicę lub zniszczenie go za granicą. Proponowane przepisy nie precyzują jednak, jakiego rodzaju dokumenty mają potwierdzić wymienione wcześniej zdarzenia. Obawiam się, że przedstawiciele ?szarej strefy? będą dokonywali fikcyjnych sprzedaży aut cudzoziemcom, szczególnie zza wschodniej granicy. Należy rozważyć konieczność przedstawienia nie tylko umowy kupna-sprzedaży, ale również dokumentów celnych potwierdzających wywóz samochodu za granicę, co pozwoli ograniczyć proceder fabrykowania dokumentów. Warto podkreślić, że opłata depozytowa za pojazdy wprowadzone po wejściu w życie ustawy trafi do ostatnich właścicieli dopiero po kilkunastu latach. Przez ten okres SDP będą pozbawione dopłat do demontażu. Projekt ustawy przewiduje, że 2014 r. to ostatni rok przekazywania dopłat.

Zapisem, który budzi największe kontrowersje, jest konieczność wnoszenia przez SDP opłaty za nieosiągnięcie poziomów odzysku i recyklingu. Stowarzyszenie EKO-AUTO sprzeciwia się wprowadzaniu takich rozwiązań. SDP ma bardzo ograniczone możliwości wpływu na osiągnięcie dość wysokiego poziomu odzysku i recyklingu, zwłaszcza że w praktyce tylko ona zajmuje się pozyskiwaniem surowca do przetwarzania. Nie ma również możliwości oddziaływania na rodzaj przyjmowanego surowca, ponieważ istnieje obowiązek przyjęcia każdego kompletnego pojazdu. Infrastruktura krajowa nie jest przygotowana na przyjmowanie i odpowiednie zagospodarowanie niektórych odpadów powstałych z demontażu. W realizacji poziomów przeszkadzają również przepisy, które z definicji odejmują ok. 20% z masy oddanej do zagospodarowania odpadu (odpady kierowane do strzępiarek).

W kwestii tworzenia lub modyfikacji sieci zbierania pojazdów ostatni projekt nie wnosi nic nowego. Ponownie powielane jest wadliwe rozwiązanie, niezgodne z dyrektywą 2000/53/WE. W myśl definicji w niej określonej, punkty zbierania pojazdów wycofanych z eksploatacji będą w wystarczającym stopniu dostępne na terytorium danego kraju. Za zbieranie pojazdów w krajach UE odpowiadają producenci lub wprowadzający pojazdy. W jaki sposób wprowadzający ma zapewnić dostępność punktów zbierania, jeżeli ma obowiązek utworzenia tylko trzech na terytorium całego kraju? Utworzenie punktu w Warszawie, Wołominie i np. w Markach z całą pewnością nie spełni wymagań dyrektywy odnośnie dostępności dla wszystkich.

Obecnie ilość i rozmieszczenie SDP oraz punktów zbierania pojazdów zapewnia dostępność. W jakim celu wprowadzany jest przepis, który tworzy karykaturę systemu? Ministerstwo Spraw Zagranicznych w piśmie z 3 lutego 2014 r. podkreśliło, że przedmiotem analizy Komisji Europejskiej (tzw. naruszenie 2008/2330) nie była kwestia gęstości sieci zbierania pojazdów. Jest to przykład nadregulacji prawnej (jak to podkreśla Ministerstwo Spraw Zagranicznych) w stosunku do dyrektywy. W celu zapewnienia sieci należy zawrzeć w formie pisemnej umowę ze SDP (o punktach zbierania pojazdów projekt nie wspomina). Zawierane na nowo lub modyfikowane istniejące umowy muszą określać: warunki finansowania przez wprowadzającego pojazd kosztów gospodarowania odpadami pochodzącymi z pojazdów wycofanych z eksploatacji, w szczególności z pojazdów wycofanych z eksploatacji nieposiadających wartości rynkowej lub o wartości rynkowej ujemnej, w sposób zapewniający osiągnięcie poziomów odzysku i recyklingu… Zastosowanie zapisu, mówiącego o pokryciu kosztów demontażu pojazdów przez SDP, również spełnia wymóg wskazany w ustawie, a nie wnosi żadnych zmian do obecnego systemu.

Podsumowując, uważam, że zmiany w systemie demontażu pojazdów powinny skupiać się na jego uszczelnianiu i modyfikacji szkodzących branży przepisów. Ostatni projekt, niestety, pogłębia patologię i utrwala karykaturalne elementy systemu. Z przykrością muszę stwierdzić, że w system nie zostali zaangażowani wszyscy jego uczestnicy. Mam tu na myśli przedstawicieli firm ubezpieczeniowych, mimo że dyrektywa zawiera takie wytyczne. Propozycje rozwiązania i ukrócenia patologii w postaci handlu pojazdami powypadkowymi zostały usunięte z projektu. Takie działania nie pomagają branży.

Martwi również fakt, że do tej pory nie zorganizowano konsultacji nowego projektu z przedstawicielami branży recyklingu, a prośby takie były kierowane do Ministerstwa Środowiska. Przeprowadzone wcześniej (kilka lat temu) konsultacje społeczne dotyczyły projektu w zupełnie innej formie. Konieczne są nowe spotkania, poprzedzone debatą przedstawicieli z każdej branży zaangażowanej i zobligowanej przez dyrektywę 2000/53/WE. Miejmy nadzieję, że nowy minister środowiska zmieni dotychczasową praktykę.

 

Jakub Smakulski, prezes,Polskie Stowarzyszenie Stacji Demontażu Pojazdów EKO-AUTO

 

Tytuł od redakcji