Walka na argumenty
Kończy się pięć minut firm wodociągowych. Dla swoich potrzeb wymyśliłem niegdyś powiedzenie, że firmy wodociągowe mają się najlepiej w recesji. Wielu ludzi niezbyt w to wierzy i stawiają swoje argumenty przeciw moim.
Koszty
Argument pierwszy: ceny mamy ustalone w danym momencie niezależnie od zmieniających się cen na rynku. Podczas recesji ceny materiałów i usług spadają, a dostawcy i wykonawcy walczą o istniejący rynek, który się kurczy. Stąd też wyniki firm wodociągowych podczas recesji są najlepsze i niezbyt trzeba się starać, żeby osiągnąć zamierzone cele, szczególnie gdy cele były nakreślane w warunkach wzrostu gospodarczego. Pierwszym elementem dającym znać o sobie w dobie prosperity są koszty inwestycji. Jest to dość trudno uchwytne ze względu zarówno na niełatwe do porównania zakresy poszczególnych inwestycji, jak i na fakt, że wzrost kosztów inwestycji jest wzrostem ciągłym, a nie skokowym, tak jak ma to miejsce choćby przy dostawie materiałów. Problemem jest tu również brak natychmiastowego wpływu wzrostu kosztów inwestycji na koszty funkcjonowania firmy, bo przecież amortyzacja jest kalkulowana w ujęciu rocznym, a na dodatek jeszcze jej wzrost może być „zmiękczany” odpowiednim ustaleniem stawki amortyzacji nowego majątku. Wprost do kosztów inwestycji przypisywany jest podatek od nieruchomości, opłata za zajęcie pasa drogowego i opłata za umieszczenie infrastruktury w pasie drogowym. Pominąć pewnie można zasadną co do idei opłatę za zajęcie pasa drogowego, wątpliwości pojawiają się jednak przy opłacie za umieszczenie infrastruktury w pasie drogowym. Natomiast podatek od nieruchomości, naliczany od rur, które leżą sobie w ziemi (i to naliczany zawsze od ich wartości początkowej) to już istne kuriozum. Może kiedyś zrozumiem logikę takiego ustanawiania podatku (poza logiką zwiększonych wpływów do budżetu), ale chyba nie jestem na tyle bystry, by nastąpiło to szybko. Zanim jednak to zrozumiem, będę starał się wymyślić taką metodę księgowej likwidacji środków trwałych, żeby płacić podatek od nieruchomości za to, co należy się cesarzowi, bo teraz cesarz to ma klawe życie.
Kolejnym problemem podczas wzrostu gospodarczego jest wzrost cen różnych materiałów. Jeśli zdarzy nam się jeszcze jedna olimpiada w Pekinie, to ceny stali, a co za tym idzie – wszystkich wyrobów stalowych uwolnią się od realizmu. W sposób bezpośredni wpływa to oczywiście na koszty funkcjonowania firmy. Pomimo że koszty te (czyli zakupu materiałów) nie są kosztami dominującymi w firmie wodociągowej, to jednak ich wzrost dość wyraźnie daje się we znaki w sytuacji, gdy dynamiczny wzrost taryf nie jest już akceptowalny społecznie. Ostatnim istotnym elementem, chociaż pewnie należałoby wymienić go na początku, jest wzrost kosztów wynagrodzeń. Jest on pochodną z jednej strony potężnej emigracji, a z drugiej strony olbrzymiego ssania wykwalifikowanej kadry przez firmy działające na rynku wodociągowym. Problem ten wydaje się dzisiaj narastać i nie widzę obecnie możliwości przewidzenia, jak to się dalej potoczy. Możliwości są dwie. Albo będzie istniała akceptacja znaczących regulacji wynagrodzeń w firmach wodociągowych i zatrzymania wykształconych fachowców, albo takiej akceptacji nie będzie i za kilka lat to firmy wykonawcze będą posiadały znacząco większe kompetencje niż kadra w firmach wodociągowych. Jakie będą tego skutki, to każdy już sam może sobie dopowiedzieć, chociaż mi na to nie starcza wyobraźni.
Powolny wzrost podaży usług
Argument drugi: przy dużym i dynamicznym wzroście wartości inwestycji rynku wodociągowego podaż usług wzrasta stosunkowo powoli. Rodzi to konsekwencje w postaci trudności w planowaniu poszczególnych inwestycji, a co za tym idzie, trudności we właściwym planowaniu zapotrzebowania na środki finansowe. To z kolei odbija się na wzroście kosztu kapitału angażowanego w realizację procesu inwestycyjnego. Wynika z tego, że pomimo postępującego procesu globalizacji dla firm z naszej branży podczas koniunktury negatywne zjawiska docierają znacznie wcześniej i wyraźniej niż jej pozytywy.
Prawo a gospodarka
Argument trzeci: obudowa prawna firm wodociągowych nie jest dostosowana do dynamicznych zmian gospodarczych. Tego nie zmieni się z dnia na dzień. Ponieważ dzisiejsze ustawodawstwo branżowe kreowane było w okresie recesji, warto byłoby je przeanalizować pod kątem uelastycznienia działalności w okresie wzrostu gospodarczego. Dalszych argumentów nie mam, chociaż mam nadzieję, że te wystarczą. Nie poczuwam się do dziejowej misji naprawiania świata, ale jakby się dało posprzątać na podwórku, na którym się bawię, to mógłbym nawet wziąć miotełkę i pomagać przy sprzątaniu.
Skoro jednak tyle napisałem o naszych kontrahentach, to nie chciałbym na tym poprzestać. Jest kilka dużych firm wykonawczych i to głównie one stanowią o potencjale wykonawczym, bo te, których obecnie na rynku nie ma, raczej już nie zaistnieją w naszej branży. Testem dojrzałości dziś funkcjonujących firm jest ich otwartość i orientacja na przyszłość. Pokusa oszczędzania kosztów jest w nich dzisiaj szczególnie duża ze względu na wypchany portfel zamówień, jednak firmy chcące dłużej funkcjonować na naszym rynku muszą już dziś zacząć inwestować w przyszłość. Papierkiem lakmusowym intencji tychże firm jest ich obecność na targach i różnego rodzaju imprezach, które dzisiaj są tylko kosztem, ale tworzą wizerunek firmy na przyszłość. Dobrze jest współpracować z firmą, która wiąże swoją przyszłość z naszym rynkiem. Dobrze jest poznawać taką firmę nie tylko na budowie. Dzisiaj możemy szczególnie wiele oczekiwać od firm żyjących z przedsiębiorstw wodociągowych, również w zakresie działalności społecznej, obecności w życiu naszego miasta czy też gminy na co dzień. Czy jednak te firmy zdadzą egzamin z dojrzałości społecznej? Mam nadzieję, że tak. Martwi mnie tylko, żeby przypadkiem komuś nie zaczęło przeszkadzać to, że komuś się udało. Żeby nie pociągnął go za nogi do naszego polskiego kociołka. Wówczas uwierzę, że polskie piekło jest tylko wytworem frustratów i zawistników, a ich możemy spokojnie zignorować. Teraz pozostaje nam już tylko czekać. Na sukces.
Paweł Chudziński
prezes Aquanet, Poznań
Koszty
Argument pierwszy: ceny mamy ustalone w danym momencie niezależnie od zmieniających się cen na rynku. Podczas recesji ceny materiałów i usług spadają, a dostawcy i wykonawcy walczą o istniejący rynek, który się kurczy. Stąd też wyniki firm wodociągowych podczas recesji są najlepsze i niezbyt trzeba się starać, żeby osiągnąć zamierzone cele, szczególnie gdy cele były nakreślane w warunkach wzrostu gospodarczego. Pierwszym elementem dającym znać o sobie w dobie prosperity są koszty inwestycji. Jest to dość trudno uchwytne ze względu zarówno na niełatwe do porównania zakresy poszczególnych inwestycji, jak i na fakt, że wzrost kosztów inwestycji jest wzrostem ciągłym, a nie skokowym, tak jak ma to miejsce choćby przy dostawie materiałów. Problemem jest tu również brak natychmiastowego wpływu wzrostu kosztów inwestycji na koszty funkcjonowania firmy, bo przecież amortyzacja jest kalkulowana w ujęciu rocznym, a na dodatek jeszcze jej wzrost może być „zmiękczany” odpowiednim ustaleniem stawki amortyzacji nowego majątku. Wprost do kosztów inwestycji przypisywany jest podatek od nieruchomości, opłata za zajęcie pasa drogowego i opłata za umieszczenie infrastruktury w pasie drogowym. Pominąć pewnie można zasadną co do idei opłatę za zajęcie pasa drogowego, wątpliwości pojawiają się jednak przy opłacie za umieszczenie infrastruktury w pasie drogowym. Natomiast podatek od nieruchomości, naliczany od rur, które leżą sobie w ziemi (i to naliczany zawsze od ich wartości początkowej) to już istne kuriozum. Może kiedyś zrozumiem logikę takiego ustanawiania podatku (poza logiką zwiększonych wpływów do budżetu), ale chyba nie jestem na tyle bystry, by nastąpiło to szybko. Zanim jednak to zrozumiem, będę starał się wymyślić taką metodę księgowej likwidacji środków trwałych, żeby płacić podatek od nieruchomości za to, co należy się cesarzowi, bo teraz cesarz to ma klawe życie.
Kolejnym problemem podczas wzrostu gospodarczego jest wzrost cen różnych materiałów. Jeśli zdarzy nam się jeszcze jedna olimpiada w Pekinie, to ceny stali, a co za tym idzie – wszystkich wyrobów stalowych uwolnią się od realizmu. W sposób bezpośredni wpływa to oczywiście na koszty funkcjonowania firmy. Pomimo że koszty te (czyli zakupu materiałów) nie są kosztami dominującymi w firmie wodociągowej, to jednak ich wzrost dość wyraźnie daje się we znaki w sytuacji, gdy dynamiczny wzrost taryf nie jest już akceptowalny społecznie. Ostatnim istotnym elementem, chociaż pewnie należałoby wymienić go na początku, jest wzrost kosztów wynagrodzeń. Jest on pochodną z jednej strony potężnej emigracji, a z drugiej strony olbrzymiego ssania wykwalifikowanej kadry przez firmy działające na rynku wodociągowym. Problem ten wydaje się dzisiaj narastać i nie widzę obecnie możliwości przewidzenia, jak to się dalej potoczy. Możliwości są dwie. Albo będzie istniała akceptacja znaczących regulacji wynagrodzeń w firmach wodociągowych i zatrzymania wykształconych fachowców, albo takiej akceptacji nie będzie i za kilka lat to firmy wykonawcze będą posiadały znacząco większe kompetencje niż kadra w firmach wodociągowych. Jakie będą tego skutki, to każdy już sam może sobie dopowiedzieć, chociaż mi na to nie starcza wyobraźni.
Powolny wzrost podaży usług
Argument drugi: przy dużym i dynamicznym wzroście wartości inwestycji rynku wodociągowego podaż usług wzrasta stosunkowo powoli. Rodzi to konsekwencje w postaci trudności w planowaniu poszczególnych inwestycji, a co za tym idzie, trudności we właściwym planowaniu zapotrzebowania na środki finansowe. To z kolei odbija się na wzroście kosztu kapitału angażowanego w realizację procesu inwestycyjnego. Wynika z tego, że pomimo postępującego procesu globalizacji dla firm z naszej branży podczas koniunktury negatywne zjawiska docierają znacznie wcześniej i wyraźniej niż jej pozytywy.
Prawo a gospodarka
Argument trzeci: obudowa prawna firm wodociągowych nie jest dostosowana do dynamicznych zmian gospodarczych. Tego nie zmieni się z dnia na dzień. Ponieważ dzisiejsze ustawodawstwo branżowe kreowane było w okresie recesji, warto byłoby je przeanalizować pod kątem uelastycznienia działalności w okresie wzrostu gospodarczego. Dalszych argumentów nie mam, chociaż mam nadzieję, że te wystarczą. Nie poczuwam się do dziejowej misji naprawiania świata, ale jakby się dało posprzątać na podwórku, na którym się bawię, to mógłbym nawet wziąć miotełkę i pomagać przy sprzątaniu.
Skoro jednak tyle napisałem o naszych kontrahentach, to nie chciałbym na tym poprzestać. Jest kilka dużych firm wykonawczych i to głównie one stanowią o potencjale wykonawczym, bo te, których obecnie na rynku nie ma, raczej już nie zaistnieją w naszej branży. Testem dojrzałości dziś funkcjonujących firm jest ich otwartość i orientacja na przyszłość. Pokusa oszczędzania kosztów jest w nich dzisiaj szczególnie duża ze względu na wypchany portfel zamówień, jednak firmy chcące dłużej funkcjonować na naszym rynku muszą już dziś zacząć inwestować w przyszłość. Papierkiem lakmusowym intencji tychże firm jest ich obecność na targach i różnego rodzaju imprezach, które dzisiaj są tylko kosztem, ale tworzą wizerunek firmy na przyszłość. Dobrze jest współpracować z firmą, która wiąże swoją przyszłość z naszym rynkiem. Dobrze jest poznawać taką firmę nie tylko na budowie. Dzisiaj możemy szczególnie wiele oczekiwać od firm żyjących z przedsiębiorstw wodociągowych, również w zakresie działalności społecznej, obecności w życiu naszego miasta czy też gminy na co dzień. Czy jednak te firmy zdadzą egzamin z dojrzałości społecznej? Mam nadzieję, że tak. Martwi mnie tylko, żeby przypadkiem komuś nie zaczęło przeszkadzać to, że komuś się udało. Żeby nie pociągnął go za nogi do naszego polskiego kociołka. Wówczas uwierzę, że polskie piekło jest tylko wytworem frustratów i zawistników, a ich możemy spokojnie zignorować. Teraz pozostaje nam już tylko czekać. Na sukces.
Paweł Chudziński
prezes Aquanet, Poznań