Wreszcie ukazało się opracowanie, w którym złamano tabu ?niewinności? jednostek samorządu terytorialnego (JST), zrodzonej z faktu, iż sam akt założycielski z początku lat 90. XX w. był czynem odpaństwowienia, decentralizacji i upodmiotowienia. Dzisiaj więc nie pytamy, czy samorząd powinien istnieć, ale jaka ma być samorządność. Co więcej, nie ma wątpliwości, że samorząd ? nawet dysfunkcyjny ? stanowi ważne ogniwo funkcjonowania państwa i lokalnej społeczności.

Mowa o raporcie1, który stanowi studium problemów samorządności jako ruchu, a nie tylko jako instytucji. Znaleźć tu można wnikliwą analizę instytucjonalnych nieprawidłowości i przestrogę przed dryfem w złym kierunku.

Brak równowagi

Podstawowa dysfunkcja, zdiagnozowana przez autorów opracowania, to ?dominacja egzekutywy? w relacji z innymi organami (przede wszystkim uchwałodawczym), a także z członkami wspólnoty samorządowej (niedowład partycypacji). Wprost zdumiewa fakt, że w tej euforii samorządności wystarczyły tylko dwie dekady, aby mieszkańcy o swoim lokalnym ?rządzie? zaczęli mówić ?oni?, zaś ?oni? ? postrzegać lud przedmiotowo, poza murami ?domu? (out house). Oczywiście, powoduje to niechęć do oddolnych inicjatyw (brak aktywności rad osiedlowych i sołeckich oraz innych, samorzutnych form organizacji), a także do aktywności w zakresie lokalnych komitetów wyborczych i ich zdolności do ?przejmowania rad?. W każdym razie brakuje równowagi pomiędzy u...