Po około roku burzliwej debaty na temat kształtu i przyszłości stosowania czystej energii oraz  zaopatrzenia w energię w Polsce można zaobserwować pewne zmęczenie tym tematem.  Być może decydentom właśnie o to chodzi, aby środowisko, które do tej pory było bardzo aktywne, uległo nastrojowi rezygnacji. 

Po roku walki poczyniliśmy półkroczek w postaci tzw. małego trójpaku.  Jaki jest cel takiego rozwiązania? To są w stanie wyjaśnić tylko jego autorzy. Można przypuszczać, że z jednej strony rząd chciałby pokazać Komisji Europejskiej, że w Polsce robi się cokolwiek w zakresie OZE i klimatu. Z drugiej strony w praktyce oznacza to utrzymanie pewnego stanu. Czy Komisja Europejska da się zwieść? To raczej wątpliwe, o czym świadczą coraz bardziej nerwowe sygnały z Brukseli oraz widmo wysokich kar dla Polski.

Na pewno taki rozwój sytuacji pozwoli się dalej ?okopywać? dużym koncernom, chociaż te narzekają na niestabilność prawa i rynku, uzasadniając tym stawianie pod znakiem zapytania rozpoczęcia planowanych inwestycji, co dość niefortunnie zbiegło się w czasie z działaniami podjętymi przez decydentów, mającymi na celu osłabienie ich – hipotetycznego jeszcze przez długie lata –  konkurenta, czyli energetyki rozproszonej.  W ciągu ostatniego roku bardzo wiele mówiło się o tym, że OZE musi oznaczać podwyżkę cen energii, a energetyka rozproszona nie jest tak efektywna jak systemowa. W dyskusjach podkreślano przede wszystkim konieczność dofinansowywania, subwencji, wysokości przeliczników dla zielonych certyfikatów czy feed-in-tariff dla mniejszych źródeł energii.  Marginalizowany był chyba najważniejszy w tym wszystkim fakt ? konieczność zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego na poziomie lokalnym i możliwość uwolnienia administracyjnego produkcji energii w źródłach rozproszonych.  Istotą energetyki prosumenckiej jest przede wszystkim zużywanie energii w miejscu jej produkowania, tak więc do systemu energetycznego trafiałyby tylko jej nadwyżki. Oczywiście pobór energii z sieci też okazałby się mniejszy, jednak udział tego zjawiska w najbliższym czasie byłby śladowy. Środowisko reprezentujące OZE i energetykę rozproszoną wnioskowało, żeby w tzw. małym trójpaku pozostawić zapisy znoszące bariery administracyjne dla produkcji energii w generacji rozproszonej. Byłoby to otwarcie drogi dla wszystkich tych, dla których wytwarzanie energii ma przede wszystkim służyć zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego.  Być może niektórzy boją się, że argumenty wskazujące na to, że OZE oznacza drogą energię, dopłaty itp. okażą się nie do końca trafne.

Patrząc z boku

W ostatnim czasie toczy się dyskusja na temat kształtu systemu wsparcia w postaci zielonych certyfikatów.  Stowarzyszenie Producentów i Importerów Urządzeń Grzewczych nie ma szczególnych kompetencji do ocenie tego systemu, ponieważ dotyczy on energii elektrycznej. Ale być może to pozwala spojrzeć bezstronnie na kilka zjawisk z tym związanych.  Obecnie mamy do czynienia z dużą nadpodażą świadectw pochodzenia. Spadek cen zielonych certyfikatów oznacza również zmniejszenie zysków spółek zarządzających farmami wiatrowymi. Przypomnijmy, że właśnie firmy związane z energetyka wiatrową kontestowały propozycje współczynników przeliczeniowych dla świadectw pochodzenia, które mogłyby ograniczyć ich zyski o ok. 10%. Było to jednym z głównych argumentów wykorzystanych do opóźniania prac nad uchwaleniem ustawy o OZE pod koniec 2012 r. Tymczasem w zaistniałej sytuacji rynkowej, przy drastycznym spadku cen świadectw pochodzenia, spółki zarządzające farmami wiatrowymi poniosły finalnie dużo większe straty niż te 10%. SPIUG oraz 10 innych organizacji działających na rzecz czystego ciepła pracuje obecnie nad założeniami do projektu aktu prawnego promującego wykorzystanie czystego ciepła, w tym z OZE, ponieważ tej tematyce nie poświęcono dotąd wystarczającej uwagi, chyba że jest mowa o kogeneracji w dużej energetyce systemowej.

W tym obszarze w ostatnich dwóch latach rozpoczęto działania legislacyjne na rzecz ograniczenia możliwości instalowania rozproszonych źródeł ciepła. Także gaz, który co prawda zalicza się do paliw kopalnych, ale czystych, jest raczej pokazywany w negatywnym świetle. Dlatego od kilku miesięcy można zaobserwować zmęczenie środowiska, dążącego do rozwoju OZE i energetyki rozproszonej w Polsce. Jest to normalne zjawisko w sytuacji, kiedy szereg działań podejmowanych przy dużym wysiłku intelektualnym wielu ludzi nie jest uwzględnianych przez odpowiedzialnych decydentów.

A zmiany muszą nastąpić ? jesteśmy o tym przekonani, gdyż dla naszego kraju nie ma alternatywy.

Niemniej kluczowe pytanie brzmi ?  co musi się stać, żeby ochronę partykularnych interesów pewnej dużej grupy nacisku, zastąpiono racjonalnym myśleniem o dobru wszystkich?

Janusz Starościk, prezes Zarządu SPIUG