Temat zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego (ZSEE) jest zagadnieniem niszowym, jednak wywołuje nadal sporo emocji. Dzieje się tak przynajmniej z czterech powodów.

Po pierwsze rynek i działalność są nowe. Po drugie przy możliwym wprowadzeniu poziomów zbierania, rynek ZSEE będzie dramatycznie rósł i każda jego część stanie się łakomym kąskiem. Po trzecie, jeżeli przez proponowane zapisy nowelizacji zostanie sztucznie wykreowany kolosalny popyt wielokrotnie przewyższający podaż ZSEE, to pojawią się zjawiska patologiczne, np. spekulacja cenami czy handel kwitami. Po czwarte, dyrektywa WEEE jest trudna i zawiera wiele niejasności lub nawet błędów, choćby ustalenie tych samych celów zbierania dla wszystkich krajów, wprowadzenie nierealnych i martwych zapisów, takich jak rozróżnianie wśród odpadów importera czy daty wprowadzenia na rynek.

Ile wprowadzono sprzętu?

Po prawie sześciu miesiącach od zakończenia okresu rozliczeniowego uzyskano dane z GIOŚ. Wynika z nich, że w drugim półroczu 2006 r. zaraportowano zebranie ok. 5 tys. ton ZSEE, z czego blisko 1,9 tys. pochodziło z gospodarstw domowych, a 3,1 tys. z innych źródeł. W tym samym czasie wprowadzono natomiast 257 tys. ton sprzętu. Aż 30% wprowadzających nie przysłało sprawozdań.
Poniżej znajdują się wielkości oszacowane za cały 2006 r., zweryfikowane w oparciu o wymienione dalej dane. 30% wprowadzających, którzy nie przysłali sprawozdań stanowi tylko 10% masy z pozostałyc...