Eksperci z KIG przyjmują dwa modele rozwoju sytuacji: wersja optymistyczna zakłada spadek PKB do 1 proc i wówczas spadek zatrudnienia od 320 tys. do 480 tys.osób, wersja pesymistyczna natomiast przyjmuje zmniejszenie PKB do 5 proc., a za tym mogą pojawić się zwolnienia wobec 1,12 mln do 1,28 mln Polaków.
Sytuację tę można zdaniem Piotra Sroczyńskiego, ekonomisty KIG, zmienić, jeśli polski rząd przygotuje odpowiednie rozwiązania ochronne.
Już teraz można zauważyć pierwsze reakcje na rynku pracy na epidemię koronowirusa, która spowodowała zastój gospodarczy w wielu branżach. Jedną z najbardziej zagrożonych upadkiem gałęzi gospodarki jest branża transportowa i turystyczna.
O trudnościach czekających branżę hotelarską mówi Ireneusz Węgłowski, prezes Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego. W hotelarstwie pracuje 120 tys. osób, a dla utrzymania płynności finansowej obiektów noclegowych przez 6 miesięcy konieczny jest obrót od 4,3 do 4,5 mld zł.
Sektor turystyczny najszybciej odczuwa negatywne skutki epidemii koronowirusa, jakimi są między innymi zamknięcie granic oraz wstrzymanie lotów pasażerskich. Prezes Polskiej Izby Turystyki, Paweł Niewiadomski mówi o zwolnieniu nawet 700 tys osób pracujących w turystyce.
Następną zagrożoną branżą jest motoryzacja, w której imieniu wypowiedział się prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego Jakub Faryś, ostrzegając, że nawet 300 tys. osób pracujących w tym sektorze może stracić pracę. Sytuacja polskiego rynku motoryzacyjnego jest ściśle powiązana z kondycją niemieckich przedsiębiorstw opartą aż w 27 proc. na polskim eksporcie, a wiec warunkującą zamówienia w Polsce. Prezes PZPM zauważa, że proponowana przez rząd pomoc w ramach tarczy antykryzysowej może okazać się zbyt mała i nie uratuje upadającej polskiej gospodarki.
Źródło: Rzeczpospolita
Komentarze (0)