Do przetargu stanęło dwóch wykonawców, firma Mo-bruk z Nicewa oraz spółka Port Service z siedzibą w Gdańsku. Za korzystniejszą uznano propozycję gdańskiego przedsiębiorstwa zajmującego się neutralizacją odpadów. Opiewa ona na 996 tys. 300 zł.
– Spółka Port Service zaoferowała najlepszą cenę i uzyskała najwięcej punktów w postępowaniu przetargowym – tłumaczy Jędrzej Sieliwończyk z referatu prasowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
Umowa między miastem a spółką zostanie podpisana w drugiej połowie kwietnia. Decyzja o wyborze oferty musi się jeszcze uprawomocnić.
– Umowa z wykonawcą zostanie podpisana dopiero po 15 kwietnia, ponieważ musi minąć okres, w którym oferenci mogą składać swoje odwołania. Czas na wniesienie środków ochrony prawnej wynosi 10 dni i upływa 14 kwietnia – wyjaśnia Sieliwończyk.
Miasto zobowiązane do usunięcia odpadów
Główny Inspektorat Ochrony Środowiska w grudniu 2019 r. po raz pierwszy wezwał prezydent Gdańska Aleksandrę Dulkiewicz do natychmiastowego usunięcia ponad 140 tys. litrów niebezpiecznych cieczy, zagrażających zdrowiu i życiu ludzi. Odpady zostały porzucone w wyniku przestępstwa na terenie dawnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego (ZNTK) przy ul. Siennickiej 25. Odkryto je latem zeszłego roku.
Podejrzanym w tej sprawie jest Piotr T., który wykorzystywał dane firmy założonej na tzw. słupa, podpisał umowę na dzierżawę hali magazynowej i nielegalnie zgromadził niebezpieczne materiały chemiczne. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Gdańsk–Śródmieście.
Tykająca bomba ekologiczna
Każdy z 203 pojemników zgromadzonych na podwórku i w hali mieści 1000 litrów niebezpiecznych substancji płynnych i jest wypełniony w ok. 70 proc., co daje w sumie 142,1 tys. litrów toksycznych odpadów.
Według biegłego z zakresu mykologii i ochrony środowiska, w razie rozszczelnienia się pojemników i emisji do środowiska oparów substancji chemicznych doszłoby do skażenia i bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia ludzi. Ponadto praktycznie wszystkie substancje znajdujące się w pojemnikach są łatwopalne, a niektóre w zetknięciu z powietrzem są wybuchowe.
Po otrzymaniu wyników postępowania prowadzonego przez wojewódzki inspektorat ochrony środowiska prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz wdrożyła w trybie artykułu 26a ustawy o odpadach procedurę usunięcia cieczy znajdujących się przy ul. Siennickiej.
– Zgodnie z ustawą musieliśmy dokonać szeregu działań. Zwróciliśmy się z prośbą o opinię do sanepidu, regionalnej dyrekcji ochrony środowiska, wojewódzkiego inspektoratu pchrony środowiska oraz Państwowej Straży Pożarnej. Po ich uzyskaniu, przeprowadziliśmy wywiad z domniemanym posiadaczem tych odpadów. Musieliśmy dokonać przesunięcia w budżecie naszego miasta i znaleźć w nim ponad 1 mln zł. Kolejną procedurą było ogłoszenie zamówienia publicznego na usunięcie tych odpadów. Przetarg został ogłoszony, po konsultacjach z odpowiednimi służbami – tłumaczy zastępca prezydenta ds. przedsiębiorczości i ochrony klimatu Piotr Borawski.
Spółka Port Service będzie miała trzy tygodnie na usunięcie niebezpiecznych materiałów od dnia udostępnienia jej terenu i maksymalnie trzy miesiące na unieszkodliwienie ich.
Władze Gdańska zapowiadają, że w przypadku, gdy miasto nie odzyska od posiadacza odpadów poniesionych nakładów, złożą do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska wniosek o zwrot kosztów.
Komentarze (0)