Powódź w Płocku. Dlaczego nie użyto lodołamaczy? Prezydent miasta komentuje

Powódź w Płocku. Dlaczego nie użyto lodołamaczy? Prezydent miasta komentuje
PAP/szp
11.02.2021, o godz. 15:40
czas czytania: około 5 minut
0

Utrzymujące się mrozy w obecnej sytuacji są korzystne, ponieważ prowadzą do powstrzymania procesu wzrostu stanu wody. Nie dają jednak możliwości prowadzenia akcji lodołamania. Lodołamacze Wód Polskich pozostają w gotowości – podały Wody Polskie, nawiązując do sytuacji na Wiśle w rejonie Płocka. Decyzję skomentował prezydent Płocka.

Dalsza część tekstu znajduje się pod reklamą

Jak poinformowały w środowy poranek, 10 lutego Wody Polskie, „stan wody w rejonie środkowej Wisły nieznacznie podnosi się na skutek zjawisk meteorologiczno-hydrologicznych”. W informacji podkreślono, że na wodowskazie w Kępie Polskiej w środę o godz. 8 poziom rzeki osiągnął stan alarmowy. „Pracownicy Wód Polskich prowadzą monitoring w terenie” – przekazano w komunikacie.

Odnosząc się do sytuacji na Wiśle w środkowym jej biegu Wody Polskie zaznaczyły, że w Płocku „stan wody sięga powyżej stanu alarmowego”, a służby prowadzą działania w rejonie ul. Gmury, gdzie we wtorek doszło do podtopień podpiwniczeń kilku domów.

„Utrzymujące się mrozy w obecnej sytuacji są korzystne, ponieważ prowadzą do powstrzymania procesu wzrostu stanu wody. Nie dają jednak możliwości prowadzenia akcji lodołamania. Lodołamacze Wód Polskich pozostają w gotowości. Jeżeli warunki przewidziane instrukcjami dla akcji lodołamania, będą odpowiednie, akcja zostanie przeprowadzona” – podkreśliły w środowym komunikacie Wody Polskie.

W Płocku od poniedziałku obowiązuje alarm przeciwpowodziowy. Przyczyną jest zator lodowy na Wiśle poniżej miasta – w miejscowości Popłacin, który blokuje swobodny przepływ wody i powoduje przybór rzeki. W związku z rosnącym poziomem Wisły jeszcze we wtorek wprowadzono pogotowie przeciwpowodziowe w siedmiu położonych nad rzeką gminach powiatu płockiego: Wyszogród, Gąbin, Mała Wieś, Słupno, Bodzanów, Nowy Duninów i Słubice.

W środę rano poziom Wisły w Płocku znacznie przekraczał stany alarmowe. Stan alarmu rzeka przekroczyła też w Kępie Polskiej, gdzie z tego powodu wstrzymano naprawę wału przeciwpowodziowego. Podobnie było na rzece Słupiance, dopływie Wisły w powiecie płockim, na granicy Płocka i gminy Słupno. W związku z przyborem Wisły i rzeki Słupianki, wójt Słupna ogłosił stan alarmu powodziowego dla tej gminy.

Płock. Największa powódź od ponad dekady

We wtorek po południu w Płocku obradował sztab kryzysowy z udziałem wojewody mazowieckiego Konstantego Radziwiłła i przedstawicieli Wód Polskich. Na podstawie opinii ekspertów zadecydowano wówczas, aby na razie nie wprowadzać do akcji lodołamaczy. Wody Polskie informowały wówczas, że czoło tworzenia się pokrywy lodowej jest na wysokości Popłacina, a przewidywania wskazują, że proces powodujący wzrost stanu wody potrwa ok. 40 godzin – potem sytuacja powinna się ustabilizować.

Jeszcze we wtorek rano Wisła wlała się w Płocku na bulwary im. Górnickiego w rejonie ul. Rybaki i portu jachtowego klubu Morka – ul. Rybaki i ul. Kawieckiego ze względów bezpieczeństwa zostały do odwołania całkowicie zamknięte dla ruchu. Służby miejskie, Państwowa Straż Pożarna i żołnierze WOT zabezpieczają budynki na bulwarach wiślanych przed zalaniem.

Rzeka zalała też ul. Gmury w dzielnicy Borowiczki, gdzie są domy jednorodzinne – to najniżej położona ulica w Płocku, sąsiadująca bezpośrednio z rzeką, wcześniej, od wtorku rano mieszkańcy zabezpieczali tam domostwa workami z piaskiem, które dostarczyły służby miejskie. Już w poniedziałek na wypadek ewakuacji przygotowano miejsca noclegowe w jednym z internatów – Bursie Płockiej.

Urząd Miasta Płocka poinformował, że w nocy z wtorku na środę Państwowa Straż Pożarna rozstawiła mobilną bramę przeciwpowodziową na placu Witosa ze względu na możliwość wylania Słupianki. „Służby uzupełniły z magazynów wojewódzkich worki i folię” – przekazano w komunikacie.

We wtorek późnym wieczorem rozpoczęło się zabezpieczanie ul. Nadwiślańskiej na lewym brzegu Wisły i zabezpieczanie kilku posesji workami z piaskiem. Na miejscu pracowała Państwowa Straż Pożarna, żołnierze WOT i grupa mieszkańców, ochotników wspierających służby.

„Kolejną zagrożoną podtopieniem ulicą Płocka jest ul. Raczkowizna na osiedlu Borowiczki. Występują podtopienia w związku z tzw. cofką z Wisły, która wpływa korytem rzeki Słupianki. Służby zadysponowały na miejsce piasek i worki. Mieszkańcy zabezpieczają posesje przed zalaniem” – podano w komunikacie.

W związku z przyborem Wisły spowodowanym zatorem lodowym, prezydent Płocka Andrzej Nowakowski zdecydował we wtorek po południu o ewakuacji z zagrożonych powodzią terenów osiedla Borowiczki – ul. Gmury, najniżej położonej na terenie miasta, sąsiadującej bezpośrednio z rzeką. Do ewakuacji wyznaczono 115 osób, a także zwierzęta.

„Większość mieszkańców ul. Gmury ewakuowała się, mniej więcej sto osób. Z przygotowanych miejsc noclegowych w internacie Bursy Płockiej skorzystało kilka osób. Pozostali ewakuowani udali się do swych rodzin” – przekazał w środę rano Nowakowski. Podziękował jednocześnie wszystkim zaangażowanym w działania zabezpieczające przed powodzią, w tym strażakom, policji, Straży Miejskiej, ratownikom WOPR i żołnierzom WOT.

Jak podał płocki Urząd Miasta, ewakuowano także mieszkańców z kamienicy przy ul. Rybaki 4, w rejonie nadwiślańskich bulwarów.

W nagraniu zamieszczonym na Facebooku, skomentował też decyzję Wód Polskich o nieużywaniu lodołamaczy do kruszenia lodu na rzece.  – Wczoraj długo dyskutowaliśmy, ja i starosta Mariusz Bieniek. Mówiłem, że trzeba było zareagować jak dwa tygodnie wcześniej, z odpowiednim wyprzedzeniem, i wówczas, jestem przekonany, mogłoby to być równie skuteczne – mówił w nagraniu.

– Tłumaczenie, że jest zbyt zimno, mimo że temperatura nie spada poniżej minus 10 nie jest dla mnie wystarczającym wytłumaczeniem. Rozumiem ryzyko, że w przypadku użycia lodołamaczy kra się pokruszy i zator zrobi się jeszcze większy, tak jak to argumentuje RZGW, natomiast dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją bardzo kryzysową i zatorem, który blokuje wodą na poziomie Popłacina. Całe szczęście, ze ta woda płynie jeszcze pod lodem i zatorem, i przedostaje się dalej do Włocławka. Ale niestety cały czas Włocławek spuszcza mniej wody, niż płynie do Płocka po fali tych roztopów, które miały miejsce dwa tygodnie i jeszcze tydzień temu. Decyzja o nieużywaniu lodołamaczy została podjęta, musimy się z tym pogodzić i reagować na bieżąco na lokalne podtopienia – stwierdził.

Udostępnij ten artykuł:

Komentarze (0)

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu. Bądź pierwszą osobą, która to zrobi.

Dodaj komentarz

Możliwość komentowania dostępna jest tylko po zalogowaniu. Załóż konto lub zaloguj się aby móc pisać komentarze lub oceniać komentarze innych.

Te artykuły mogą Cię zainteresować

Przejdź do Woda i ścieki
css.php
Copyright © 2024