Odpowiedzialność za kształt kampanii wyborczej ponoszą komitety wyborcze. W czasie minionych kampanii wizerunki kandydatów na radnych, posłów, senatorów i europarlamentarzystów spoglądały na wyborców ze słupów elektrycznych, latarni, płotów, murów, a nawet drzew. W przeszłości ZOM odnotował nawet przypadek wbijania ulotek zamocowanych niczym chorągiewka w miejskie trawniki. Takie działania podlegają karze. Bowiem za oszpecanie miasta i rozklejanie afiszu, ulotki, ogłoszenia w miejscu do tego nie przeznaczonym jest wykroczeniem zagrożonym karą grzywny (art. 63a kodeksu wykroczeń). Miejsca nieodpowiednie – zgodnie z zapisami ordynacji wyborczej – to barierki, wiaty przystankowe i wejściowe do metra, latarnie uliczne, wiadukty, słupy, przejścia podziemne, mury, ogrodzenia, drzewa.
A co po wyborach? Na usunięcie plakatów sztaby wyborcze mają 30 dni od dnia głosowania. Po tym terminie materiały wyborcze usuwa jednostka miejska, a kosztami sprzątania obciążeni zostają pełnomocnicy wyborczy.
Lokalizację pozostawionych plakatów ustalają kontrolerzy Zarządu Oczyszczania Miasta przy pomocy Straży Miejskiej. Sprzątaniem zajmowały się osoby zatrudnione w ramach programu aktywizacji osób bez pracy oraz skazani z Zakładu Karnego Warszawa-Białołęka. Zeskrobywali plakaty przylepione do skrzynek energetycznych, latarni, rynien, pojemników do segregacji, murów, wiaduktów itp.
Po ostatniej kampanii parlamentarnej (jesień 2007) Zarząd Oczyszczania Miasta obciążył opłatami za sprzątnięcie osiem komitetów wyborczych na ogólną kwotę około 23 tys. zł. Ogłoszenia usunięto z powierzchni 211 m2. Zdecydowanie więcej sprzątania było po wyborach samorządowych w 2006 r. Wtedy siedemnaście komitetów wyborczych winnych było miastu ok. 85 tys. zł za posprzątanie 870 m2. Ślady tegorocznej kampanii europarlamentarnej są raczej sporadyczne. Przed wyborami ZOM odnotował nielegalne obklejanie słupów i latarni, skąd ogłoszenia usuwane były na bieżąco przez służby miejskie.
źródło: zom.waw.pl
Komentarze (0)