Doniesienia o niebezpiecznych substancjach, jakie po wielkim pożarze odpadów w Zgierzu trafiły z dymem do powietrza obiegły polskie media w błyskawicznym tempie. Mieszkańcy okolicznych miejscowości szczelnie zamykali okna i nie wychodzili na zewnątrz przez kilka następnych dni.
Władze Zgierza informowały o wcześniejszych niedających rezultatów interwencjach związanych z likwidacją wysypiska. Ostatecznie łódzki WIOŚ nałożył na firmę Green-Tec Solutions – właściciela terenu przy ul. Boruty 21 w Zgierzu – karę grzywny w wysokości 1 mln zł za spowodowania nieodwracalnych szkód dla środowiska i narażenia zdrowia okolicznych mieszkańców.
Właściciel składowiska zapłacić nie zamierza i odwołuje się od nałożonej kary. Sprawa trafiła na biurko Głównego Inspektora Ochrony Środowiska. Teraz GIOŚ będzie musiał podjąć decyzję o tym, czy firma Green-Tech Solutions będzie musiała zapłacić czy też nie, bo wyrok łódzkiego WIOŚ-u był nieprawomocny.
Z dokumentów wynikało, ze pozwolenie na gromadzenie odpadów było nieaktualne (wygasło w kwietniu), a działalność nielegalna. Na wysokość kary miała wpłynąć dodatkowo skala zaniechań, jakie doprowadziły do pożaru.
– Łączne stężenie zanieczyszczeń, które dostały się do atmosfery w wyniku pożaru, to prawie jedna czwarta ich emisji rocznej – mówił “Wyborczej” wojewódzki inspektor ochrony środowiska Piotr Maks.
WIOŚ stwierdził, że stężenie w zgierskim powietrzu rakotwórczych bezno(a)pirenów sięgnęło wówczas poziomu 100 proc. ich średniego stężenia rocznego. Wojewódzki inspektor wskazywał również na niestosowanie się firmy do zaleceń starosty w kwestii właściwego sposobu składowania odpadów. – Sposób ich rozlokowania na terenie nieczynnych zakładów utrudniał skuteczną akcję gaśniczą – uważa inspektor Maks.
Werdykt w tej sprawie GIOŚ ma wydać najpóźniej 20 września. Warszawskie biuro inspektora zaznacza jednak, że będzie ona rozpatrzona “w trybie pilnym”. Green-Tech Solutions póki co sprawy nie komentuje i sprzeciwia się oskarżeniom o samodzielne podpalenie składowiska w Zgierzu.
Wcześniej w rozmowie z Radiem Łódź Artur Kurzyk, prezes Green-Tec Solutions podkreślał: – Spalił się cały mój majątek, który tam posiadałem i surowce do produkcji, które tam gromadziłem. To nie były żadne nielegalnie gromadzone surowce, tylko takie, które posiadałem na podstawie umów i decyzji środowiskowych. Kurzyk wyznaczył również 20 tys. zł nagrody za pomoc w schwytaniu podpalacza.
Szacuje się, że od początku roku w Polsce miało miejsce ponad sto pożarów miejsc związanych z legalnym i nielegalnym zagospodarowaniem odpadów. Największym z nich był majowy pożar w Zgierzu pod Łodzią, gdzie składowano ok 50 tys ton surowców wtórnych przeznaczonych do recyklingu. W toku śledztwa ustalono, że pochodziły one prawodopodobnie z Wlk. Brytanii, Włoch, Niemiec i Szwecji.
Źródło Gazeta Wyborcza, Radio Łódź
Piroliza
Komentarz #13672 dodany 2018-08-28 19:47:57
Perfidne przestępstwo, karać bezlitośnie.