Ostatni pożar w Studziankach strażacy gasili w nocy z 5 na 6 kwietnia. Paliła się hałda o powierzchni 2,4 tys. mkw.; w akcji wzięło udział 20 zastępów straży pożarnej. Ze statystyk strażaków wynika, że to szósty pożar hałd odpadów w Studziankach w tym roku.
Cztery z nich obejmuje śledztwo, które wszczęła Prokuratura Rejonowa w Białymstoku. Dotyczy ono nie tylko samych okoliczności tych pożarów, ale również kwestii środowiskowych i legalności działania składowiska.
Chodzi o art. 183 par.1 Kodeksu Karnego, według którego odpowiedzialności prawnej podlega osoba, która wbrew przepisom “składuje, usuwa, przetwarza, zbiera, dokonuje odzysku, unieszkodliwia albo transportuje odpady lub substancje w takich warunkach lub w taki sposób, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka lub spowodować obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi lub zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym”.
Chcą dalej działać mimo częstych pożarów
Zakład ze składowiskiem w Studziankach prowadzi prywatna firma, do pożarów dochodzi tam często. Największy z nich – jak dotąd – miał miejsce w 2012 roku. Akcja gaśnicza oraz dogaszanie trwały wtedy w sumie 8 dni. Ostatecznie pożar ugaszono zasypując hałdę piaskiem. Jak dotąd, żadne ze śledztw nie zakończyło się postawieniem komukolwiek zarzutów; w połowie marca białostocka prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo dotyczące kilku pożarów z drugiej połowy 2019 roku.
Podmiot prowadzący Centrum Innowacyjnej Gospodarki Odpadami w Studziankach (to tam dochodzi do pożarów na składowisku) walczy o utrzymanie tej działalności. Zaskarżył bowiem na drodze administracyjnej (sprawa jest w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie) ostateczną decyzję o cofnięciu mu tzw. pozwolenia zintegrowanego na taką działalność (chce też wstrzymania przez WSA wykonania tej decyzji), ale jednocześnie złożył wniosek o wydanie mu przez Urząd Marszałkowski w Białymstoku nowego pozwolenia.
Jak wynika z informacji uzyskanych przez PAP w tym urzędzie, sprawa jest w toku, firma została wezwana do uzupełnienia braków formalnych. Obecnie bieg terminu na uzupełnienie tych braków wstrzymują przepisy związane z walką z koronawirusem. “W związku z tą sytuacją, trudno jest w tej chwili wskazać termin zakończenia tej sprawy” – podał PAP urząd marszałkowski zaznaczając jednocześnie, że według przepisów, wydanie pozwolenia powinno nastąpić w ciągu pół roku od złożenia wniosku, z wyłączeniem okresów wskazanych w prawie ochrony środowiska.
Mieszkańcy nie chcą odpadów
Odnosząc się do tych postępowań administracyjnych, marszałek województwa podlaskiego Artur Kosicki zwrócił uwagę, że sprawa związana z działalnością składowiska w Studziankach jest wielowątkowa. Przyznał, że mieszkańcy okolicznych miejscowości domagają się od niego, by zastosował przepisy ustawy o odpadach i nakazał ich usunięcie ze składowiska w Studziankach. “Póki te postępowania sądowe i administracyjne nie zakończą się prawomocnym wyrokiem sądu, to – w mojej ocenie – nie mogę podjąć żadnych działań w oparciu o przepis, na który zwracają uwagę mieszkańcy” – powiedział PAP.
– Mam świadomość, że dla właścicieli tej instalacji jest to granie na czas, ale niestety takie są przepisy prawa i muszę rozstrzygnąć oraz zakończyć te postępowania. Dopiero wtedy mogę rozpocząć procedurę, wynikającą z ustawy o odpadach – dodał marszałek województwa.
Zaznaczył, że sprawa jest skomplikowana, bo wydanie decyzji jest poprzedzone procedurą administracyjną i zależne od ustaleń dokonanych w toku analizy zgromadzonego materiału dowodowego, jak również od uzyskania uzgodnień i opinii, jakie są wymagane przepisami prawa.
– Jeżeli nie dochowamy należytej staranności, narażamy się na to, że nasze rozstrzygnięcia będą uchylane i w rezultacie sprawa instalacji w Studziankach pozostanie nierozwiązana – dodał marszałek.
Zastrzegł, że nie wyklucza podjęcia decyzji w oparciu o art. 26a ustawy o odpadach, który mówi o tym, że w przypadku, gdy ze względu na zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzi lub środowiska konieczne jest niezwłoczne usunięcie odpadów, właściwy organ podejmuje działania polegające na usunięciu odpadów i gospodarowaniu nimi.
– Nie wykluczam podjęcia tej decyzji, tylko muszę wcześniej rozstrzygnąć wszystkie postępowania tak, żeby to było zgodne z literą prawa i żeby nikt później nie uchylił rozstrzygnięcia, jakie mam zamiar podjąć czy jakie podejmę – dodał Kosicki.
Na początku tego roku grupa okolicznych mieszkańców rozpoczęła akcję pod hasłem “Stop pożarom w Studziankach”, by doprowadzić do ostatecznego zamknięcia składowiska i neutralizacji zgromadzonych tam odpadów. Rozważają m.in. możliwość skierowania zbiorowego pozwu przeciwko firmie zarządzającej CIGO za narażenie ich zdrowia i życia.
Komentarze (0)