– Przepisy dotyczące zatrzymywania wody na obszarach wiejskich należy uprościć. Od lat zmagamy się z deficytem wody użytkowej na wsi, a jednym z największych problemów jest zatrzymywanie wody – mówi Jan Krzysztof Ardanowski.
Jego zdaniem wiele inwestycji, które mają poprawić gospodarowanie wodą (tamy, stopnie wodne, wały) jest blokowanych przez „pseudoekologiczne” organizacje. Utrudnieniem są też niektóre przepisy.
Nielogiczne i kosztowne
Powołując się na opinie rolników, Ardanowski twierdzi, że procedury wybudowania zbiorników tzw. małej retencji są „nielogiczne, długotrwałe i kosztowne”. Zaznacza, że wiele krytycznych uwag słyszał na temat Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, które, jak mówi „zarządza wszystkimi wodami w Polsce (…), a nie dysponuje odpowiednimi kadrami, co znacznie wydłuża procedury”.
– Nawet żeby wykopać studnię, trzeba mieć zgodę Wód Polskich poprzedzoną raportem odziaływania na środowisko, który kosztuje. Czekanie na decyzję i ciągłe uzupełnienie dokumentacji sprawia, że wielu ludzi odstępuje od tej procedury i kopi. To nadużycie prawa, ale też bezradność rolników – mówi Ardanowski.
Zarządzanie zbiornikami
Przewodniczący przypomina, że już kilka lat temu przygotowany był projekt ustawy o małej retencji, która znacząco upraszczała przepisy np. budowy rowów melioracyjnych czy innych zbiorników na terenach rolniczych.
– Chcemy też, na prośbę prezydenta, przeanalizować jak jest realizowane zarządzanie śródlądowymi zbiornikami wodnymi, czyli stawami i jeziorami w Polsce – mówi.
Rada ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP to forum konsultacyjno-doradcze. Do jej zadań należy m.in. wspieranie rolnictwa i obszarów wiejskich, organizowanie tematycznych okrągłych stołów, współpraca z instytucjami rządowymi i samorządowym czy przegląd rozwiązań prawnych w zakresie rolnictwa i obszarów wiejskich.
życzliwy
Komentarz #211542 dodany 2022-10-25 21:47:35
Nareszcie p.Ardanowski pomyślałi,stwierdzając że ekolodzy to pseudo ekolodzy, napewno nie fachowcy i samemu nareszcie może ruszyć w sprawie małej retencji.Kopiący studznie i te pozwolenia to paranoja nalezy z tymi przepisami skończyć a zaiwestowane pieniądze na wykopanie zwrócić ,po kosztach.Słyszał nawet w ministerstwach o krytycznych uwagach na temat wód polskich i co z tego nic bo to swoi . Wyswobodzić od ,,ciężkiej pracy ,,zatrudnionych pociotków w wodach polskich a zatrudnić absolwentow po fachu geodezyjnych ,środowiskowych ,zapaleńców i miłosników natury specjalistów, od najmniejszego stanowiska po naczelnika .Będąc 3 lata temu w takim urzędzie z propozycją zainwestowania w wodną elektrownię przez inwestora niemieckiego ,odprawiono mnie nawet bez kwitka.Przestraszony i z niedowierzaniem urzednik usłyszawszy o czym mówię bez podania następnego terminu wizyty powiedział: proszę przyjść po naszej przeprowadzce do nowo przyznanego baraku . Inwestor słysząc zdziwiony zrezygnował natychmiast , a szkoda z takiej przyczyny dzisiaj i tej zimy może być nam zimno chłodno głodo i do lepeszego jutra daleko .Zrozumcie panowie nie tędy droga do lepszego, należy podiąć diolog.