W poniedziałek pozytywną decyzję o dofinansowaniu spalarni odpadów w Gdańsku z rąk przedstawicielki Komisji Europejskiej w Polsce odebrała Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska. Zakład ma być oddany do użytku w 2023 r.
Pieniądze z Unii to kwota ponad 270 mln zł. Całość będzie kosztować prawie 507 mln zł. Inwestycja oczekuje obecnie na uprawomocnienie pozwolenia na budowę.
Ekolodzy wytykają błędy
Inwestycja ma jednak swoich przeciwników. Towarzystwo na Rzecz Ziemi i Okręg Pomorski Polskiego Klubu Ekologicznego zwracają uwagę na liczne niedopatrzenia, kierując list do Komisji Europejskiej.
Ekolodzy oceniają m.in., że pozwolenie na budowę spalarni zostało im dostarczone z “licznymi błędami”. Pozwolenie pomija na przykład część warunków określonych przez regionalną dyrekcję ochrony środowiska.
Na dodatek, zgodnie z przepisami krajowymi, inwestycja nie posiada ważnej decyzji
o środowiskowych uwarunkowaniach, która pozwala inwestorowi ubiegać się
o pozwolenie na budowę i pozwolenie zintegrowane. – Dokument, na mocy
którego wydłużono okres jej ważności obciążony jest wadami prawnymi – twierdzą eksperci.
Inwestor nie przedłożył też wymaganej krajowymi przepisami analizy kosztów i korzyści
inwestycji, odnotowują ekolodzy. Pełna lista zastrzeżeń dostępna jest TUTAJ. Organizacje pozarządowe domagają się, aby Komisja zweryfikowała ponownie zgodność z prawem przedłożonej przez inwestora dokumentacji i zasadność przyznania środków finansowych dla projektu budowy spalarni odpadów w Gdańsku.
Mieszkańcy obawiają się odoru
Grunt pod budowę spalarni odpadów w Gdańsku okazał się niestabilny. Potrzebne będzie albo palowanie terenu, albo wymiana 300 tys. m sześc. ziemi. Trwają analizy, którą z tych metod wybrać.
Wątpliwości związane ze ewentualną wymiana gruntu (ponad 3 ha) wyrażają przedstawiciele Stowarzyszenia Sąsiadów Zakładu Utylizacyjnego Gdańsk Szadółki. Uważają oni, że będzie się to wiązało z emisją odorów, ponieważ na tym terenie składowano niegdyś odpady.
– Miało być palowanie, delikatna ingerencja w strukturę gleby i osadów, które się tam nagromadziły. Jeżeli tak ma się zacząć budowa spalarni, to lepiej żeby w ogóle nie powstała w tym miejscu – mówił na antenie Radia Gdańsk – mówi Jarosław Paczos ze stowarzyszenia.
Grzegorz Walczukiewicz, dyrektor Portu Czystej Energii, mówi, że zakład położony jest na mocno zanieczyszczonych gruntach, których właściwości nośne są zaniżone. Właśnie dlatego zaproponowano jego wymianę. – Oczywiście jakieś kwestie dotyczące uciążliwości zapachowych mogą się pojawić, ale to nasza rola i wykonawcy, by te uciążliwości były jak najmniejsze – dodaje.
We wtorek, 4 lutego ma odbyć się spotkanie rady interesariuszy Zakładu Utylizacyjnego. Inwestycja została wstrzymana, ponieważ aktywiści z Towarzystwa na Rzecz Ziemi z Oświęcimia złożyli odwołanie od decyzji pozwolenia na budowę.
Źródło: Radio Gdańsk
Kotłowy
Komentarz #40209 dodany 2020-02-04 09:34:08
Problemów nie brakuje...tak problemem są pseudoekologczne organizacje, które od 25 lat blokują budowę tego typu obiektów. Robią to zawodowo i szkodzą mieszkańcom. Mieszkańcy mają potem podwyżki za odpady i to własnie przez tych panów. Także jest to wielki problem w całej Polsce.