W jego trakcie Jarosław Machowski – inspektor Wydziału Ochrony Środowiska z Urzędu Miasta Poznań – zwrócił uwagę uczestników na najważniejsze zmiany w ustawie o ochronie przyrody. Wspomniał m.in. o nowych definicjach, wśród których wyróżnił żywotność drzewa lub krzewu, pod którą kryje się: prawidłowy przebieg ogółu procesów życiowych drzewa lub krzewu (art. 5 pkt 26e ustawy). W jego opinii, tak doprecyzowany termin może być orężem w ręku urzędnika, ponieważ w sytuacjach, kiedy np. na pewien czas zawieszono kary i badano, czy dane drzewo zachowało żywotność, zdarzało się, że ma ono 2-3 zielone liście, więc często stwierdzano, iż drzewo zachowało żywotność. Natomiast w obecnym stanie prawnym należy potwierdzić pełnię procesów życiowych.
Spore zainteresowanie wywołała także kwestia informowania mieszkańców przez spółdzielnię o zamiarze złożenia wniosku o wydanie zezwolenia na usunięcie drzewa lub krzewu i wyznaczenie co najmniej 30-dniowego terminu na zgłaszanie uwag (art. 83 pkt 4). Przepis jest o tyle dobry, że zaczynamy doceniać udział społeczeństwa, które coraz częściej chce wiedzieć, co będzie się działo w jego najbliższym otoczeniu. Jednocześnie jednak – co nie uszło uwadze słuchaczy spotkania – ustawa nie wskazuje organowi, który wydaje zezwolenia na wycinkę, że ma on się dopraszać o szczegółowe wyniki konsultacji, a więc musi mieć tylko dane, że taka konsultacja społeczna się w ogóle odbyła. Nasuwa się pytanie, po co to robić? Według inspektora, w przypadku, gdy mieszkańcy nie chcą wycinki, urzędnik i spółdzielnia otrzymują sygnał o sprzeciwie społecznym. Niemniej ani jednej, ani drugiej strony nie obliguje to do czegokolwiek, ponieważ spółdzielnia i tak może złożyć wniosek o wycinkę. Natomiast staranność urzędnicza wymagałaby, by np. przy rozległej wycince zapytać zarząd spółdzielni (który przedstawił zaświadczenie, że konsultacje przeprowadził), czy pojawiły się głosy sprzeciwu mieszkańców i jakie były ich powody.
Zobacz także >>> Targi Gardenia 2016 już wkrótce!
W trakcie swojego wystąpienia Machowski przytoczył także uchwałę Naczelnego Sądu Administracyjnego, który stwierdził, że w przypadku, gdy zezwolenie dotyczy usunięcia drzewa lub krzewu z terenu nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków, organem właściwym do wydania zezwolenia jest wojewódzki konserwator zabytków (więcej na ten temat w lutowym wydaniu „Zieleni Miejskiej”). Otwarta pozostała jednak kwestia sposobu, w jaki konserwator zabytków poradzi sobie z tym zadaniem, i to przy źle przygotowanej oraz niezbyt licznej kadrze.
Po przebrnięciu przez zawiłe przepisy prawne, dr inż. Monika Drozdek z PWSZ w Sulechowie, przedstawiła pokrótce strategię rozwoju zielonogórskich terenów zieleni. Przeprowadzone w ostatnim czasie badania dowiodły, że do tej pory zieleń nie była kształtowana świadomie, a obecnie dla zielonogórzan najważniejsze jest wyposażenie terenów w małą architekturę (ławki, kosze, stoły piknikowe) oraz infrastrukturę umożliwiającą uprawianie sportów. Niestety – jak twierdzi dr Drozdek – brak dobrze zrealizowanych parków w mieście powoduje, że kontemplacja przyrody nie jest dla mieszkańców Zielonej Góry najważniejsza. Efekt pracy interdyscyplinarnego zespołu stanowi opracowanie, które pod koniec grudnia ub.r. zostało włączone do pracy urzędu. Już niedługo nastąpi też rozstrzygnięcie konkursu na ogrodnika miejskiego, który ma być traktowany na równi z innymi naczelnikami wydziałów urzędu.
Spotkanie zwieńczyła prelekcja prof. dr. hab. Tadeusza Baranowskiego na temat Lasu Bożych Cedrów w Libanie.
Komentarze (0)