Według danych Głównego Urzędu Statystycznego dostępnych w “Atlasie Demograficznym Polski” w 2016 r. w Polsce na tysiąc osób przypadało zaledwie ok. 10 urodzeń. W latach 50-tych ten wskaźnik wynosił ponad 30, a w 80-tych – ok. 20. Choć w krótszej perspektywie czasowej możemy mówić o trendzie wzrostowym, najbardziej wyraźnym od 2010 r.
Odsetek dzieci do ogółu populacji oscyluje obecnie poniżej 20 proc. i prawdopodobnie cały czas będzie spadał. Szacuje się, że w 2035 r. ten współczynnik dla polskich miast i wsi wyniesie już tylko 15 proc. Choć są w Polsce wyjątki, gdzie ten udział przekracza 24 proc., np. w województwie pomorskim.
Alarmująca jest także statystyka pokazująca, w których częściach miast zamieszkuje najwięcej Polaków do 17 roku życia. “Białe plamy” na mapach demograficznych to m.in. Poznań, Łódź, Wrocław czy Kraków.
Aktywiści z organizacji “Miasto Jest Nasze” wskazują, że jest to najlepszy dowód na postępującą suburbanizację w dużych polskich miastach. Chodzi o niekontrolowane rozrastanie się miast, gdzie ludzie osiedlają się na przedmieściach ze względu na zbyt wysokie ceny mieszkań w centrum. Cały czas jednak tam pracują. Przez to w dzień mamy do czynienia z korkami, a popołudniami – z opustoszałymi ulicami. Miasta natomiast muszą wykładać coraz więcej pieniędzy na ciągłe usprawnianie komunikacji i infrastruktury drogowej.
Działacze “Miasto Jest Nasze” mówią wprost: albo będziemy budować coraz szersze autostrady, albo uczynimy nasze miasta “przyjemniejszym miejscem do życia na co dzień – spokojniejszym, bardziej zielonym i bezpiecznym”.
Źródła: Transport Publiczny, Miasto Jest Nasze, Portal Samorządowy
Arachne
Komentarz #90355 dodany 2020-09-21 02:33:03
Przyczyną migracji z miast na przedmieścia jest bardziej sama natura miasta niż złe warunki do życia. Nawet gdyby miasta stały się przyjemne, bezpieczne i zielone - do równie przyjemnego bezpiecznego i zielonego otoczenia na przedmieściu dzieli mnie kilka kroków przez drzwi wejściowe. W mieście - 7 pięter windą i kilkaset m hałaśliwej ulicy zanim dotrę do najbliższego parku. Nadmiernego zagęszczenia, depresji i braku prywatności nie da się odczarować pro-miejskimi akcjami czy nasadzeniem kilku drzew więcej. Nie zrównoważy tego nawet 30 minut krótszy czas spędzony w korku.