Bywa, że wylewamy tłuszcz po smażonym mięsie do toalety. Kilka budynków dalej, ktoś inny spłukuje chusteczki nawilżające. Kiedy te dwa odpady spotkają się w rurach kanalizacyjnych, powstaje mała “góra tłuszczowa”. Z czasem, niczym kula śniegowa, obrasta w kolejne warstwy tłuszczu i taki cuchnący konglomerat może zablokować kanalizację, a potem wypchnąć ściek na ulicę. Kiedy w 2013 r. 15-tonowe monstrum zatkało rury w Londynie, wiele toalet w sąsiedztwie wylało.
Problem “tłuszczowych gór” ostatnich latach ujawniono w systemach kanalizacyjnych wielu miast. Poza Londynem góry tłuszczu usuwano np. w Melbourne, Dublinie czy Belfaście. Niektóre były wielkości samochodów. Tego lata wydobyto je z rur w Belfaście, w rejonie, gdzie działa wiele restauracji typu fast food.
Kwestia jest nie tylko obrzydliwa, ale też kosztowna. Według raportu nowojorskich wodociągów, “tłuszczowe góry” były przyczyną ponad 70 proc. awarii w roku 2016. Na walkę z nimi przez ostatnich 5 lat miasto wydało 18 mln dolarów.
Witney has been dubbed the fatberg capital of Oxfordshire by Thames Water. But just what are fatbergs?
Opublikowany przez BBC Oxford na 26 lipca 2017
Thomas Wallace z University College w Dublinie, który bada usuwanie tłuszczowych odpadów, uważa, że problem narasta. Analizując przypadki w USA i Wielkiej Brytanii, wskazuje na dwie przyczyny – coraz większą produkcję tłuszczu oraz starzejący się system kanalizacyjny, który nie radzi sobie z tym odpadem.
Czarny rynek tłuszczu z kanałów
Samo zjawisko nie jest niczym nowym. Już starożytni Rzymianie musieli czyścić regularnie swoje systemy kanalizacyjne (robili to niewolnicy). Jednak same “góry tłuszczowe” to już coś bardziej współczesnego. W końcówce XIX wieku w San Francisco opatentowany został pierwszy wyłapywacz substancji, które mogą zapchać kanały. Chodziło tu m.in. o tłuszcz.
Wiele restauracji na świecie ma obowiązek stosowania separatorów tłuszczu. Jest tak także w Polsce. Separatory te stosuje się także w zakładach przetwórstwa ziemniaczanego, hotelach, barach szybkiej obsługi, zakładach mięsnych i przetwórstwa warzywnego.
Co ciekawe, w Stanach odnotowano włamania do separatorów. Ukradziony z nich tłuszcz przerabiano na biopaliwo. W Chinach natomiast nielegalnie wydobywany tłuszcz był sprzedawany na czarnym rynku jako tłuszcz ściekowy. Mogło się zdarzyć, że wykorzystywano go w tanich restauracjach – pisze National Geographic.
Co zrobić z “tłuszczowych gór”?
Dziś naukowcy zastanawiają się nie tylko, jak walczyć z górami tłuszczowymi w kanałach, ale także jak je wykorzystywać. Okazuje się, że największą część ich składu stanowi samoistnie powstające mydło.
Bryły tłuszczowe bardzo szybko narastają wokół nawilżanych chusteczek – stosowanych u niemowląt i przez dorosłych (nawet tych, które reklamowane są jako nadające się do spłukiwania). Opracowywana jest mapa zagrożeń – dzięki monitoringowi służby wodociągowe będą wiedziały, gdzie rosną tłuszczowe góry, co pozwoli im szybciej reagować.
Thames Water, przedsiębiorstwo wodociągowe obsługujące 1/3 mieszkańców Wielkiej Brytanii, prowadzi w tej chwili projekt, którego celem jest opracowanie technologii przetwarzania gór tłuszczowych na biopaliwo.
Problem narasta w okolicach Bożego Narodzenia, kiedy do toalet trafia wiele tłuszczu po smażeniu mięsa. Dlatego firmy wodociągowe prowadzą kampanię na temat tego, co można spłukiwać w toaletach.
Źródło: nationalgeographic.com
Ole.pl
Komentarz #7094 dodany 2017-08-23 08:14:26
W Polsce ktoś by znalazł pomysł, jak te góry tłuszczowe przerobić i sprzedać i problemu by nie było