Miesiąc temu z okazji Światowego Dnia Wody Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej napisało na stronie internetowej, że wraz z podległymi podmiotami podejmują liczne działania mające na celu ochronę i zwiększenie dostępnych zasobów wodnych.
“Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie przygotowuje Plan przeciwdziałania skutkom suszy (PPSS), który zawiera analizę możliwości powiększenia dyspozycyjnych zasobów wodnych, propozycję budowy lub przebudowy urządzeń wodnych, propozycję niezbędnych zmian w zakresie korzystania z zasobów wodnych oraz zmian naturalnej i sztucznej retencji, a także katalog działań służących przeciwdziałaniu skutkom suszy” – czytamy.
Resort napisał, że głównym elementem PPSS są zadania, których wdrożenie przyczyni się do zminimalizowania skutków suszy. Wśród proponowanych znajdują się m.in. działania związane ze zwiększeniem retencji (zarówno sztucznej, jak i naturalnej), działania formalne, a także działania edukacyjne.
“W ramach działań związanych ze zwiększeniem retencji wskazano te mające ograniczyć spływ powierzchniowy i zatrzymanie wody w przyrodzie, w glebie – w miejscu występowania opadu” – napisano. “Ponadto proponuje się m.in. przebudowę urządzeń melioracyjnych z odwadniającej na nawadniająco – odwadniające, zachowanie mokradeł czy budowę zbiorników wodnych – zlokalizowanych na ciekach, czy też położonych w pobliżu cieku tzw. przykorytowych” – dodano.
Równolegle resort żeglugi przygotował program, który w założeniu ma przywrócić żeglowność wód w Polsce. Jednak zdaniem ekspertów trwająca susza może znacznie wpłynąć na te plany.
Nie tędy droga
Organizacja WWF podała, że całkowita długość dróg wodnych różnych klas to 3660 km, z czego tylko 208 km to drogi wodne IV-V klasy żeglowności (głębokość min. 2,8 m) o znaczeniu międzynarodowym. Dodatkowo stan wód w Polsce w dużej mierze utrudnia, a często uniemożliwia żeglugę śródlądową.
“Problem, który dotyka polskich rzek od wielu lat to także niewystarczające zasoby wodne i niski poziom wód w cieplejszych miesiącach, który często uniemożliwia żeglugę rekreacyjną, o transporcie rzecznym nie wspominając” – czytamy w raporcie WWF.
– W naszych warunkach wodnych należy rozważyć przede wszystkim, czy żegluga rzeczna będzie nam się opłacać i jakie będą jej koszty środowiskowe i społeczne. Bo zbudować żeglowne drogi się da, podobnie jak da się zbudować metro z Warszawy do Gdańska. Przedsięwzięcia takie będą jednak ogromnym kosztem ekonomicznym i przyrodniczym, a więc konsumpcją, która jest przeciwieństwem inwestycji – powiedział hydrolog z SGGW dr Mateusz Grygoruk. – Tylko, czy budowa dróg wodnych, w tym międzynarodowych, to jest inwestycja, która nam się zwróci. A nawet – czy jest nam potrzebna, czyli po prostu – czy mamy co tymi planowanymi drogami wodnymi wozić – z Białorusi, Ukrainy czy skądkolwiek, np. przez Morze Czarne, w przypadku drogi E40 – dodał.
Drogie inwestycje
Z raportu WWF wynika, że największy problem w rozwoju żeglugi śródlądowej stanowi przygotowanie infrastruktury rzecznej. Według jego autorów, 74 mld zł wyniesie sama tylko regulacja rzek, aby przystosować je do pełnienia funkcji dróg śródlądowych.
“Kolejne ok. 70-90 mld zł trzeba będzie wydać na etapie realizacji inwestycji, a potem samo utrzymanie całej infrastruktury będzie kosztowało Polaków co roku kilka milionów złotych, o kosztach środowiskowych i degradacji obszarów wzdłuż rzek nie wspominając” – czytamy.
– W obecnej sytuacji klimatycznej nie możemy sobie pozwolić na inwestycje, które będą pogarszać naszą sytuację hydrologiczną – powiedział Grygoruk. – Obecnie doprowadzenie np. Wisły do stanu umożliwiającego żeglugę taborem wielkogabarytowym to są gigantyczne koszty, a nie jest to rozwiązanie ani rentowne, ani obojętne dla środowiska, ani nawet przyszłościowe – ocenił.
Autorzy raportu WWF Polska policzyli wszystkie koszty niezbędne dla funkcjonowania dróg wodnych, takie jak m.in podnoszenie mostów i przygotowanie infrastruktury. “Całościowe koszty inwestycji będą kilkukrotnie wyższe i wyniosą 213 – 237 mld zł, a utrzymanie całej infrastruktury co roku będzie musiało być dotowane” – napisano.
Susza powróci
W swoim raporcie naukowcy – Mateusz Grygoruk, Paweł Osuch i Paweł Trandziuk z SGGW oraz Ewa Jabłońska z Uniwersytetu Warszawskiego – wskazali, że budowa kanałów i spiętrzeń oznaczałaby poważną ingerencją na cennych przyrodniczo terenach. W kontekście np. drogi E40 trzeba byłoby dostarczać tam olbrzymich ilości wody, przede wszystkim z Bugu. W miejscach, gdzie miałyby przebiegać kanały, żyje wiele zagrożonych i chronionych zwierząt – czytamy.
Konsekwencje takiej budowy mogłyby być bardziej dalekosiężne. – Woda z Bugu będzie służyła wypełnieniu kanału, którym popłynie żegluga śródlądowa. Jeśli obniżymy poziom rzeki, to mniej wody będzie wpadać do Jeziora Zegrzyńskiego. Zbiornik ten jest jednym z głównych trzech głównych źródeł wody pitnej dla Warszawy – powiedział “Kurierowi Lubelskiemu” prof. Ignacy Kitowski z Instytutu Nauk Rolniczych Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie.
Grygoruk wskazał, że pobór wody z Bugu do celów eksploatacji kanałów w każdym z wariantów spowodowałby spadek średnio o 17,5 proc. czasu trwania wylewów rzeki oraz wzrost częstotliwości dotkliwych susz w regionie średnio aż o 172 proc. – W marcu Wody Polskie przyjęły program renaturyzacji wód powierzchniowych, gdzie byłem członkiem zespołu odpowiedzialnym za rzeki. Obliczyliśmy, że renaturyzacja rzek w Polsce, obejmująca ponad 90 proc. z nich, kosztowałaby około 3 mld zł. Mamy więc gotowy program, który możemy wdrożyć, jeśli chcemy przeciwdziałać pogarszaniu się warunków wodnych już teraz – powiedział naukowiec. – Wdrożenie tego programu poza pozytywnymi skutkami przyrodniczymi pozwoli na ograniczenie ryzyka suszy oraz powodzi. Jeżeli nie podejmiemy takich działań, to za kilkanaście lat problem suszy będzie znaczne większy – dodał.
Komentarze (0)