– Zaśmiecanie środowiska to powszechny proceder. Problemu nie rozwiązało nawet wprowadzenie nowej ustawy śmieciowej. Polacy śmiecą na potęgę, a do środowiska trafia cała masa niebezpiecznych odpadów – zauważa Krzysztof Kolenda z Instytutu Biologii Środowiskowej Uniwersytetu Wrocławskiego, który bada wpływ śmieci na faunę.
– Niemal wszędzie – od przydrożnych rowów, przez parki, lasy, po okolice stawów i jezior – leżą butelki i puszki po napojach. Ich wpływ na środowisko może być większy, niż się wydaje – ocenia Kolenda.
Śmieci i martwe zwierzęta
Przeprowadzone w okolicy Ostrowa Wielkopolskiego (w trzech podmiejskich lasach i w okolicy stawu na peryferiach miasta) badanie pozwoliło ocenić skalę zagrożenia, jakie dla małych zwierząt stanowią wszechobecne w lasach śmieci. Krzysztof Kolenda i dwie uczennice II LO w Ostrowie Wlkp. zebrali 254 pojemniki – śmieci.
W 111 z nich znaleźli aż 1465 martwych zwierząt, reprezentujących 51 różnych grup taksonomicznych. Wśród schwytanych w śmieci zwierząt dominowały chrząszcze (m.in. żukowate, biegaczowate, omarlicowate), muchówki, mięczaki i równonogi. W śmieciach zalegały też szczątki 14 kręgowców z pięciu gatunków.
Cztery zidentyfikowane gatunki – dwa gatunki ryjówek i dwa gatunki biegaczy – są w Polsce objęte ochroną.
Znalezione w butelkach zwierzęta – martwe bezkręgowce oraz kości ssaków – trafiły do szkolnych gablot i zostały wykorzystane w cyklu zajęć dla uczniów nt. wpływu zaśmiecania na drobną faunę.
Nietypowe badanie
Wraz z zoologami z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu – Magdaleną Przybył, Barbarą Piłacińską i Leszkiem Rychlikiem – Krzysztof Kolenda sprawdzał również, czy przeszukiwanie śmieci może być dobrym sposobem oceny składu gatunkowego ssaków żyjących na danym terenie. Wyniki badania zostały opublikowane w Polish Journal of Ecology.
– Na dwóch powierzchniach badawczych zbieraliśmy dane dotyczące występowania drobnych ssaków przy użyciu dwóch metod: tradycyjnej metody odłowów w pułapki żywołowne, oraz zbierając z tego samego terenu odpady tj. butelki i puszki. Okazało się, że chociaż tylko niespełna 5 proc. odpadów zawierało szczątki kręgowców, to “metoda butelkowa” jest całkiem skuteczna; wykryliśmy dzięki niej 10 gatunków ssaków, podczas gdy przy użyciu żywołapek tylko sześć – relacjonuje Krzysztof Kolenda.
Zapach z butelek wabi zwierzęta
Właściwie dlaczego zwierzęta pchają się do pojemników i skazują na śmierć? Według naukowców wabi je zapach rozkładających się resztek napojów. – Będąc w środku trudno wspiąć się po pochyłej i wilgotnej ściance, by wyjść z butelki. Tak więc w prosty sposób z głodu, wysuszenia lub utopienia ginie pierwszy owad. Rozkładające się zwłoki przywabiają ciekawskich padlinożerców – i tak, w krótkim czasie w butelce zgromadzić się może spora grupka nieboszczyków – opowiada naukowiec.
Ciemne, szklane butelki o niewielkich otworach (np. po piwie czy winie) być może traktowane są też jako potencjalnie dobre miejsce schronienia. W związku z tym to właśnie one są dla drobnych kręgowców najbardziej niebezpieczne. – Takie butelki, z powodu ciemnej barwy, mogą przypominać norę. Zwierzę chętnie do niej wejdzie, ale z wyjściem może być już problem, i potencjalna nora staje się pułapką – mówi Krzysztof Kolenda.
Czasami może się wydawać, że zwierzęta wykorzystują śmieci na swoją korzyść. W niektórych butelkach naukowcy znaleźli zapasy nasion – co pozwala sądzić, że małe kręgowce mogą traktować je, jako “spichlerze”.
Natomiast w dwóch butelkach naukowcy znaleźli mrowiska: do środka została naniesiona i ubita ziemia, w niej znajdował się system tuneli, poskładane jaja i żywe mrówki.
Z wyrzuconych butelek mogą też korzystać pająki, które na wlotach zakładają sieci i polują. Jednak biorąc pod uwagę mnogość schronień w lesie, to butelki są dla zwierząt większym zagrożeniem, niż atrakcją – mówi Krzysztof Kolenda. – Jeśli pojemnik jest suchy, wszystko dobrze. Ale tylko do momentu deszczu.
Źródło: PAP Nauka w Polsce
Komentarze (0)