Radosław Gawlik
Rada Krajowa Zieloni 2004

Strategie rozwoju energetyki, lansowane przez polskie ekipy rządzące, zdecydowanie odbiegają od koncepcji ekologicznych. Odnawialne źródła energii traktowane są przez polityków jak piąte koło u wozu. Zarówno rządy SLD, jak i PiS-u narzucają Polakom budowę kilku elektrowni jądrowych. Brak emisji dwutlenku węgla oraz wysoka wydajność to najczęściej używane przez nie argumenty przemawiające za wyborem tego rozwiązania. Ale nie jedyne. Żeby uzasadnić potrzebę budowania elektrowni atomowych, rządzący usiłują utrwalić w świadomości społecznej kilka mitów. Zanim ślepo w nie uwierzymy, warto krytycznie je prześledzić.
Mit wzrostu zapotrzebowania na energię powstał w oparciu o zawyżone o 25% prognozy przygotowane przez Agencję Rynku Energii. Rząd ukrył opracowanie Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, a przecież przy planowaniu tak ważnych przedsięwzięć nie można opierać się na prognozach placówek, które same materialnie zainteresowane są wysokim zapotrzebowaniem na energię.
Mit zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego państwa dzięki budowie własnych elektrowni jądrowych we współczesnych realiach może być łatwo obalony. Ogromne, skoncentrowane źródła energii w dużo większym stopniu narażone są na ataki terrorystyczne niż sieć rozproszonych, mniejszych źródeł. Każda awaria wielkiej elektrowni pozbawia prądu ogromną rzeszę odbiorców. Zagrożeń tych unika się, stawiając na zdecentralizowane źródła energii odnawialnej oraz na małe, skojarzone źródła produkujące prąd i ciepło, oparte na nośnikach dostępnych w Polsce, np. biomasie lub gazyfikowanym węglu.
Mit tworzenia nowych miejsc pracy polega na złudnym kojarzeniu dużych inwestycji z dużą ilością stanowisk pracy. Tymczasem elektrownia jądrowa tworzy zdecydowanie mniej trwałych miejsc pracy niż zakłady dające ten sam potencjał energetyczny, oparte na innych źródłach.
Mit dochodów, które przyniosłaby budowa takiej elektrowni, mógłby się urzeczywistnić, ale nie w naszym kraju. Zyski z ich budowy w większości będą wywiezione z Polski, gdyż technologie i sprzęt pochodzić będą z koncernów zachodnich. Przedsięwzięcie takie byłoby prezentem dla zachodniego przemysłu jądrowego, który cierpi ostatnio na brak zamówień.
Mit takiej energii atomowej może brać się z przekonania, że każda skoncentrowana produkcja oznacza mniejsze koszty. W praktyce jednak budowa i eksploatacja elektrowni jądrowych pochłania znacznie większe sumy niż wstępnie planowane. Koszt budowy takiego obiektu o mocy 2000 MW szacuje się na 10 mld dolarów. Tak poważna inwestycja musi być w większości finansowana przez budżet państwowy, czyli podatników. Każde inne rozwiązanie oznacza znacznie mniejsze obciążenie finansów państwa.
Mit bezawaryjności nowych typów elektrowni jądrowych można podtrzymywać tylko do czasu poważnej awarii. Elektrownie, tak samo jak wszystkie inne obiekty i urządzenia wytworzone przez człowieka, narażone są na przypadki, zbiegi okoliczności, działanie niekorzystnych czynników zewnętrznych itp. Nie wszystkie sytuacje, które mogą stać się przyczyną awarii, są przewidywalne. Dotychczasowe doświadczenia dowodzą, że polityka informacyjna związana z awaryjnością elektrowni atomowych jest zatrważająca. Społeczeństwo dowiaduje się o awariach zwykle z dużym opóźnieniem, a informacje te często są niepełne. Zaniżanie katastrofalnych skutków dotychczasowych awarii jest niemal regułą. W tym kontekście zapewnienia o całkowitym bezpieczeństwie nowych elektrowni jądrowych budzą poważne wątpliwości.
Mit dobrych rozwiązań problemu odpadów atomowych jest bodaj najgroźniejszy i daleko odbiega od prawdy. Podczas pracy reaktorów atomowych powstają pierwiastki promieniotwórcze, które jeszcze przez tysiące lat mogą być groźne dla życia na Ziemi. Jeżeli nawet udałoby się opracować metody takiego ich przetwarzania, by znacznie skrócić okres promieniowania, to i tak będzie on liczony w setkach lat. Przyszłe pokolenia jeszcze długo narażone będą na ryzyko związane z przechowywaniem na Ziemi substancji promieniotwórczych.
Strategię rozwoju energetyki buduje się w naszym kraju w oparciu o szereg fałszywych przekonań, które zostały tu określone mianem mitów. Niewybaczalnym błędem ekip rządzących jest brak strategii alternatywnej i zrównoważonej. Obejmowałaby ona trzy kierunki działań: oszczędność energii, wzrost efektywności jej wykorzystania oraz rozwój odnawialnych źródeł energii, które powinny stopniowo zastępować źródła tradycyjne. Przykład sąsiednich Niemiec dowodzi, że ekologiczne koncepcje rozwoju energetyki z powodzeniem można realizować w kraju wysoko uprzemysłowionym. Niemcy sukcesywnie wycofują się z energetyki atomowej, a jednocześnie dynamicznie rozwijają sektor energii odnawialnej. Czy nie moglibyśmy pójść w tym samym kierunku?