W Polsce przyjęło się nazywać ją Ramową Dyrektywą Wodną (RDW), choć jej pełna nazwa brzmi: Dyrektywa 2000/60/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 23 października 2000 r. ustanawiająca ramy wspólnotowego działania w dziedzinie polityki wodnej. Jej przyjęcie poprzedziło żmudne i długotrwałe, sięgające połowy lat 80., wypracowywanie założeń, celów i metod działania.
Dyrektywa, jako pierwsza, wymienia zasadę, że woda „nie jest produktem handlowym, takim jak każdy inny, ale raczej dziedziczonym dobrem, które musi być chronione, bronione i traktowane jako takie”. Bardzo trudna do zrozumienia zasada, wielu z nas powie – jak to, przecież handluje się wodą, płacę za jej zużycie, kupuję butelkowaną w sklepie! Oczywiście, płacimy za zużycie wody, gdyż musimy pokryć koszty jej pozyskania, uzdatnienia i dystrybucji. Natomiast zapis w dyrektywie oznacza, że nie wolno traktować zasobu wody w taki sposób, aby dla celów komercyjno-handlowych pozbawić jej obecne lub przyszłe pokolenia zamieszkujące teren, w którym ten zasób obecnie istnieje. Inaczej mówiąc, aby pobrać wodę, jej zasoby muszą być wystarczające i dobrej jakości, a o wielkości poboru nie może decydować cena, jaką pobierający zechce zapłacić (woda nie ma ceny, decyduje wielkość zasobu). Zasób dobrej wody winien być chroniony m.in. poprzez odpowiednie i zróżnicowane opłaty za „zasób i jego odtworzenie”. Pó...