Niewiele nowego w sprawie ROP
W styczniu odbyła się druga runda ministerialnych (pre)konsultacji w sprawie wdrożenia w Polsce przepisów dotyczących rozszerzonej odpowiedzialności producenta. Jednak oprócz zapewnień, że interesariusze są gotowi na wprowadzenie ROP, chętni do współpracy i otwarci na propozycje, pojawia się też obawa, że tak naprawdę wszyscy drepczą w miejscu.
Pomysł wdrożenia przepisów regulujących i rozszerzających zakres odpowiedzialności producentów i wprowadzających produkty w opakowaniach na polski rynek nie jest bynajmniej nowy. ROP w Polsce funkcjonuje i całkiem dobrze działa choćby w sektorze zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. To jednak o wiele za mało, by mówić sukcesie w dofinansowaniu przez przemysł gospodarki odpadami. Według wyliczeń Krajowej Izby Gospodarczej, producenci powinni dopłacać do systemu co najmniej 1 mld zł rocznie, odpowiadając (na pewno) finansowo i (być może) także organizacyjnie za selektywną zbiórkę odpadów, np. z zielonego, żółtego i niebieskiego worka. Obecnie dokładają około 40 mln zł rocznie, czyli nieco ponad złotówkę na mieszkańca. Miesięcznie daje to kilkanaście groszy ?na głowę?, gdy tymczasem wysokość ?opłat śmieciowych? dochodzi niekiedy do 20-30 zł na osobę. Przy wciąż rosnących kosztach transportu i zagospodarowania odpadów, braku popytu na dużą część surowców wtórnych oraz systemie, który finansowany jest tak naprawdę tylko z portfeli mieszkańców, oznacza to nic innego jak kolejne podwyżki.