Nad Polską wisi groźba kar finansowych za niespełnianie wymogów dyrektywy ściekowej. Zagrożenie to zbiega się w czasie z nowymi wyzwaniami podejmowanymi przez Unię Europejską w zakresie ochrony zasobów wodnych. Te tematy podejmowano podczas sesji Envicon Woda – integralnej części Kongresu Envicon, który w wersji on-line odbył się 19 i 20 października br.

O gospodarce ściekowej w Polsce w przededniu nowej perspektywy finansowej UE na lata 2021-2027 mówiła Małgorzata Bogucka-Szymalska, dyrektor Departamentu Gospodarki Wodnej i Żeglugi Śródlądowej w Ministerstwie Klimatu i Środowiska (nowo powołany resort przejął część zadań zlikwidowanego Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej). Jej wystąpienie skupiało się przede wszystkim na wezwaniu, które Komisja Europejska skierowała m.in. do Polski, a z którego wynika, że w Polsce nie zapewniono odpowiedniego zbierania i oczyszczania ścieków komunalnych w ponad tysiącu aglomeracji.

Zaktualizowany w 2017 r. KPOŚK zakłada funkcjonowanie w Polsce 1587 aglomeracji, budowę 116 nowych oczyszczalni, ponad tysiąc inwestycji w oczyszczalniach oraz budowę ponad 14 tys. km sieci kanalizacyjnej. Mimo tych ambitnych wyzwań i realizacji sporej części z nich wiele aglomeracji nadal nie spełnia wymogów unijnej dyrektywy ściekowej.

Zdaniem resortu, jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest niewłaściwe ustalenie RLM aglomeracji i niewłaściwe zaplanowanie sieci kanalizacyjnej obejmującej obszary o rozproszonej zabudowie, co ma negatywny wpływ na koszty utrzymania infrastruktury, a w efekcie przekłada się na ceny dostarczania wody i oczyszczania ścieków.

Zagrożeniem jest także brak gminnych uchwał aktualizujących aglomeracje. Te obecnie obowiązujące zachowują moc do 31 grudnia 2020 r. Do maja 2020 r. zaktualizowało je raptem 10% gmin. Obecnie w wielu z nich trwają procedury ich konsultacji z Państwowym Gospodarstwem Wodnym Wody Polskie. Jednak, jak przekazała Bogucka-Szymalska, ponad połowa gmin nadal nie podjęła żadnych działań w tym kierunku.

Jak mówił Łukasz Ciszewski z kancelarii Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy, PGW Wody Polskie zwracały się z apelem nie tylko do gmin, ale także do przedsiębiorstw wod-kan, by te „wymogły” na samorządach podjęcie uchwał aktualizacyjnych. Jak jednak zaznaczył, przedsiębiorstwa mogą z gminami jedynie rozmawiać, nie zaś wymagać podejmowania aktów prawa miejscowego.

Tak czy inaczej, problem jest poważny, bo brak aktualnej uchwały aglomeracyjnej oznacza brak unijnych środków na inwestycje w ramach Krajowego Planu Oczyszczania Ścieków Komunalnych. Poza tym za niedostosowanie się do dyrektywy ściekowej KE nakładała już kary na poszczególne kraje, m.in. na Grecję i Włochy. Jak mówił Łukasz Ciszewski, powołując się na informacje z resortu klimatu i środowiska, w najczarniejszym scenariuszu dla Polski mogą one sięgnąć nawet 5 mld euro.

Alternatywne źródło wsparcia

Kończąca się perspektywa finansowa wymaga poszukiwania instrumentów finansowych, które mogą wesprzeć inwestycje z zakresu ochrony środowiska, w tym gospodarki wodnej. Warto zwrócić uwagę na Europejski Instrument Odbudowy (Recovery and Resilience Facility – RRF), którego budżet wynosi 750 mld euro i który stanowi część Wieloletnich Ram Finansowych UE na lata 2021-2027.

Na potrzeby realizacji RRF państwa członkowskie przygotowują swoje krajowe plany odbudowy i zwiększania odporności (KPO), mające stanowić kompleksowy program reform i projektów strategicznych. Celem polskiego KPO jest – jak czytamy – „wzmocnienie odporności społecznej i gospodarczej oraz budowa potencjału gospodarki na przyszłość”. Plan zawiera m.in. program reform i inwestycji danego państwa członkowskiego na lata 2021-2023, obejmującego „odporne społeczeństwo”, „odporną gospodarkę”, „odporne państwo” oraz „odporne środowisko”.

Polska może na te zadania otrzymać ok. 23,1 mld euro w postaci środków bezzwrotnych na granty oraz 34,2 mld euro w postaci ewentualnych pożyczek. Jedną ze wspieranych sfer będzie także gospodarka wodno-ściekowa.

Ministerstwo analizuje obecnie pomysły, które docelowo będą mogły zostać objęte wsparciem. Mogą to być zarówno bezpośrednie inwestycje publiczne, jak i inwestycje prywatne, realizowane w celu publicznym, które nie byłyby opłacalne bez wsparcia publicznego.

Prace w komitetach i w Radzie Ministrów nad KPO przewidziano na przełom 2020 i 2021 r. Według deklaracji Waldemara Budy, sekretarza stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej, zadania, na których Polska miałaby się skupiać w ramach realizacji KPO, najprawdopodobniej będą znane w pierwszym kwartale 2021 r. Do końca kwietnia przyszłego roku Plan zostanie przekazany do Komisji Europejskiej, w której rozpoczną się formalne negocjacje.

Jednym z segmentów mogących starać się o włączenie do KPO, a przez to pozyskiwanie dofinansowań, jest retencja wody, przede wszystkim ta w skali makro. Jak przypomniał Buda, działania dotyczące mikoretencji są już obecnie dofinansowywane z programów krajowych.

Ważnym aspektem uwzględnianym w KPO ma być również ochrona wody i dostęp do wody oraz oczyszczanie ścieków. Przedstawiciel resortu zauważył, że sporo sektorów i miejsc – a co za tym idzie, mieszkańców – w obecnej perspektywie finansowej było wykluczonych z dofinansowania w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. – Chcielibyśmy, żeby część projektów była realizowana w ramach Krajowego Programu Odbudowy – zapowiedział Waldemar Buda.

Dokąd zmierza „wodna Europa”?

O wyzwaniach, jakie stoją przed Unią Europejską – w tym Polską – w zakresie gospodarki wodnej i ściekowej w kontekście Europejskiego Zielonego Ładu, mówili Anna Marczak i Alfonso Alcolea z Marine Environment & Water Industry Unit przy Komisji Europejskiej.

Przykładem działań i kierunków, w jakich podąża unijna gospodarka wodna, jest renaturalizacja 25 tys. km rzek na terenie całej Europy. Wiąże się to z przywróceniem ich naturalnego biegu, przywróceniem bioróżnorodności i usunięciem przestarzałej infrastruktury hydrotechnicznej. – Wykorzystanie naturalnych rozwiązań sprawi, że uda się „uruchomić” infrastrukturę zieloną w miejsce tej przestarzałej, tak aby w większym stopniu troszczyć się o naturę i ekosystemy – podkreślił Alcolea.

KE ma skupić się także na rolnictwie i produkcji żywności, które wywierają ogromny wpływ (i naciski) na kształtowanie gospodarki wodnej w Europie. Jak zauważył Alcolea, ta działalność – choćby ze względu na obecność pestycydów w wodzie – powinna być nastawiona bardziej proekologicznie niż jest obecnie. Jego prezentację uzupełniała Anna Marczak. Jak mówiła, KE większy niż dotąd nacisk kładzie na dostęp do wody pitnej dla wszystkich, a jednocześnie na obniżenie poziomu sprzedaży wody pitnej w butelkach. Istotne ma stać się również ponowne wykorzystywanie wody z oczyszczalni ścieków.

Prace trwają także nad dyrektywami dotyczącymi wód w kąpieliskach oraz dyrektywą dotyczącą oczyszczania ścieków komunalnych i wykorzystywania osadów ściekowych w rolnictwie. Kolejna nowość to komunikat Komisji na temat strategicznego podejścia KE do substancji farmaceutycznych w środowisku – cyklu od produkcji do utylizacji. – Widać, że temat jest aktualny i dużo będzie się działo, i już się dzieje, w Europie w tej kwestii – podkreślała.

Czy mikroplastiki nam zagrażają?

W swoim wystąpieniu Anna Kozera-Szałkowska z Fundacji PlasticsEurope Polska starała się wyjaśnić, czym są mikroplastiki, w jaki sposób dostają się do środowiska i jak sobie z nimi poradzić.

Te bardzo małe (mniejsze niż 5 mm) cząstki stałe, zbudowane z mieszanin polimerów i dodatków funkcjonalnych, mogące zawierać resztkowe zanieczyszczenia pojawiające się w procesie produkcji, powstają najczęściej na skutek defragmentacji większych kawałków tworzyw sztucznych. – Nie ma jednej definicji mikroplastików, najczęściej przyjmuje się rozróżnienie na mikroplastiki pierwotne, bezpośrednio dostające się do środowiska, i wtórne, powstające w środowisku wodnym wskutek rozpadu większych kawałków plastiku – mówiła Anna Kozera-Szałkowska.

Podkreśliła również, że skala zanieczyszczenia środowiska mikroplastikami nie jest do końca poznana. W większości badań jako główny element zanieczyszczenia mikroplastikami wymieniany jest pył z opon. Dodała, że prowadzone są jednak liczne badania w skali globalnej (m.in. projekt GESAMP), by lepiej poznać ich właściwości. Nie ma jednak dowodów, że obecnie stanowią one powszechne zagrożenie, można jednak przypuszczać, że brak działań ograniczających zanieczyszczenie mikroplastikami doprowadzi do znacznego wzrostu ich stężenia w środowisku.

– Przemysł tworzyw sztucznych, uznając wagę problemu, wystąpił z dobrowolnymi inicjatywami mającymi na celu zmniejszenie zaśmiecenia środowiska mikrodrobinami plastiku – zaznaczyła prelegentka.

Mała retencja niezbędna w mieście

Mikroplastiki w wodzie to tylko jedno z zagrożeń dla środowiska, z jakimi stara się poradzić Unia Europejska, w tym także Polska. – Zmiany klimatyczne to nie tylko medialne zjawisko. Dotyka nas ono coraz częściej, a przejawem tego są przeplatające się okresy suszy i przekroczenia norm opadów wywołujących powódź. Niestety, jeden problem potęguje kolejny – mówiła Joanna Rayss, reprezentująca Stowarzyszenie Architektury Krajobrazu Zieleniarium/Rayss Group.

Podkreśliła, że z tymi zjawiskami możemy sobie poradzić w sposób wielowymiarowy, a jednym z bardzo ważnych narzędzi jest zieleń. – Najważniejszy jest odpowiedni dobór roślin, dostosowany do trudnych warunków. Należy tak projektować i realizować tereny zieleni, aby maksymalnie wykorzystać wodę opadową poprzez np. retencję i nawadnianie grawitacyjne – powiedziała Joanna Rayss.

Im wcześniej i lepiej zaplanujemy tego typu działania, tym mniejsze straty poniesiemy, osiągając przy tym większe korzyści. Joanna Rayss stwierdziła, że celem podstawowym powinno być nawodnienie miejskich roślin, a dopiero celami uzupełniającymi zagospodarowanie objętości spływu, opóźnienie spływu wody nadmiarowej, elastyczność ekonomiczna rozwiązań, bioróżnorodność, a także wartość usług ekosystemów.

Prelegentka przybliżyła też metodologię systemu powierzchniowej retencji miejskiej i jednocześnie zwróciła uwagę, że bardzo ważne jest uzyskanie ciągłości systemu przyrodniczego miasta dzięki tworzeniu połączeń pomiędzy zdefragmentowanymi elementami, szczególnie wzdłuż ulic, dróg i innych ciągów komunikacyjnych.

Zaznaczyła także, że deweloperów stawiających kolejne budynki (także te w centrach miast) można namówić do stosowania rozwiązań pozwalających zatrzymywać wodę tylko wtedy, gdy będzie im się to opłacać.

I właśnie na temat projektów finansowania inwestycji z zakresu adaptacji do zmian klimatu przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej mówiła Anna Czyżewska, dyrektor Departamentu Adaptacji do Zmian Klimatu.

Od 1 stycznia 2018 r., po wejściu w życie nowego Prawa wodnego, reformującego gospodarkę wodną w Polsce, finansowanie gospodarki wodnej przeszło w kompetencje PGW Wody Polskie. Jednak zadania z zakresu zapobiegania zjawisku suszy i powodzi, szczególnie realizowane przez JST, są nadal finansowane przez NFOŚiGW jako zadania z zakresu adaptacji do zmian klimatu. Duże przedsięwzięcia gospodarki wodnej (o charakterze krajowym) finansowane ze środków unijnych są rozliczane przez NFOŚiGW w ramach poprzedniej i obecnej perspektywy finansowej. Fundusz uczestniczy też w pracach nad nową perspektywą finansową UE 2021-2027 oraz nad – wspomnianym już – Krajowym Planem Odbudowy po pandemii COVID-19.

– W unijnej perspektywie POIiŚ 2014-2020 ponad 3,8 mld zł NFOŚiGW zaalokował w przedsięwzięcia z zakresu adaptacji do zmian klimatu. Przykładowo budżet programu „Adaptacja do zmian klimatu oraz ograniczanie skutków zagrożeń środowiska” wynosi ok. 300 mln zł, z kolei budżet programu cieszącego się bardzo dużym zainteresowaniem, „Moja woda”, to 100 mln zł – mówiła Anna Czyżewska.

Nieśmiałe zapowiedzi przedstawicielki NFOŚiGW wskazują, że budżet pierwszej edycji programu „Moja woda” może zostać zwiększony. Druga edycja zostanie uruchomiona w styczniu 2021 r.