Palący problem polskich szamb
Rynek nieczystości płynnych na terenach nieskanalizowanych w Polsce jest jednym z najbardziej zacofanych technologicznie w Europie. Od lat boryka się z nieuregulowaną kwestią starych zbiorników bezodpływowych, brakiem nadzoru nad dowozem ścieków do oczyszczalni i nowo powstającą infrastrukturą. Gminy nie mają skutecznych narzędzi do realizacji swoich obowiązków ustawowych, a dotychczasowe raporty Najwyższej Izby Kontroli zatrważają. Polska ma więc gigantyczny problem z realizacją dyrektywy ściekowej, a naciski Komisji Europejskiej są coraz silniejsze.
Mimo rozwoju technologicznego oraz intensywnego rozrostu sieci kanalizacyjnej, w Polsce nadal zainstalowanych jest ponad 2,4 mln zbiorników bezodpływowych oraz przydomowych oczyszczalni ścieków. Ich liczba zamiast maleć, rośnie z roku na rok. To konsekwencja intensywnego rozwoju urbanistycznego (na obrzeżach miast, w tzw. podmiejskich sypialniach, na osiedlach deweloperskich oraz w intensywnie rozwijającym się budownictwie jednorodzinnym), za którym rozwój sieci kanalizacyjnej nie jest w stanie nadążyć. Na domiar złego wyniki analizy porównawczej przeprowadzonej na obszarach nieskanalizowanych każą bić na alarm. Do oczyszczalni, w postaci ścieków, wraca raptem 1/3 wody zużytej przez gospodarstwa domowe. Pozostałe nieczystości lądują w lasach, na polach, a nawet zrzucane są bezpośrednio do cieków i zbiorników wodnych.
...