– Bilbordy są w Łodzi niestety bardzo drogie, na razie zebraliśmy więc na trzy, przy wjazdach do miasta na ulicach: Aleksandrowskiej, Brzezińskiej i Strykowskiej – wyjaśnia Jarosław Kostrzewa, jeden z liderów stowarzyszenia LDZ Zmotoryzowani Łodzianie. – Mieszkańcy, w tym my z LDZ, prosiliśmy wielokrotnie prezydent Łodzi Hannę Zdanowską, aby coś się na miejskich drogach zmieniło, pisaliśmy do radnych, prosiliśmy nawet prokuraturę o interwencję. Niestety, przez wiele lat nic się nie dzieje – podkreśla społecznik.
Jarosław Kostrzewa dodaje też, że w jego ocenie cierpliwość łodzian jest na wyczerpaniu. Stąd też tak radykalne kroki.
– Remonty są przedłużane, ale nie na wiele się one zdają, bo ciągle tworzą się nowe, olbrzymie dziury, stoimy w monstrualnych korkach, nigdzie nie można sprawnie dojechać – relacjonuje aktywista stowarzyszenia. – Ciągle naprawiamy swoje samochody, bo dziury powodują duże uszkodzenia. Po prostu, jeżdżąc pojazdami po Łodzi obawiamy się o swoje życie i zdrowie.
Chcą zawstydzić urzędników
Organizatorzy bilbordowej akcji liczą na to, że wywołają u kierownictwa i pracowników Urzędu Miasta Łodzi efekt zawstydzenia i w rezultacie podjęte zostaną działania zmierzające do skutecznej poprawy warunków jazdy na ulicach tego miasta.
– Już nawet widzę, że prace remontowe przyspieszyły – zauważa Jarosław Kostrzewa. – Od kiedy mowa jest o bilbordach, miejscy drogowcy coś zaczynają robić. Mam więc nadzieję, że tego rodzaju „czarny PR” Łodzi, paradoksalnie, będzie wykorzystany dla dobra mieszkańców.
Drogowcy są innego zdania
Łódzcy drogowcy zapewniają natomiast, że informacje, które z inicjatywy społeczników z LDZ Zmotoryzowani Łodzianie, mają być umieszczone na bilbordach przy łódzkich ulicach, mijają się z prawdą.
– Na wiadomości o planach postawienia bilbordów przez LDZ Zmotoryzowani Łodzianie jakoś specjalnie nie reagowaliśmy, bo remontujemy łódzkie drogi na bieżąco – zapewnia Tomasz Andrzejewski rzecznik Zarządu Dróg i Transportu Urzędu Miasta Łodzi. – W pierwszych dniach stycznia obecnego roku wykonaliśmy kilka remontów cząstkowych bo pogoda na to pozwalała. Trwają też i inne prace, między innymi łatanie ubytków nawierzchni, czyli to, co zimą standardowo jest robione.
Remonty w prawie stu miejscach
Rzecznik ZDiT zaznacza przy tym, że w ubiegłym roku remonty cząstkowe łódzkich dróg wykonano w prawie stu miejscach.
– Oczywiście wiemy, że jest jeszcze dużo do zrobienia, wiele ulic wymaga kompleksowej przebudowy, ale ważne jest też, by nasi kierowcy zauważali to, co już zostało wykonane – mówi Tomasz Andrzejewski.
Łódź na szóstym miejscu
Rzecznik Zarządu Dróg i Transportu Urzędu Miasta Łodzi podaje także, że badania różnych instytucji drogowych wskazują, że to nie Łódź jest – jak planuje napisać na bilbordach stowarzyszenie – ani “najbardziej zakorkowanym” ani też “najbardziej dziurawym miastem w Polsce”.
– Dziury i problemy z drogami są we wszystkich miastach w naszym kraju. Dużo ulic jest jeszcze do przebudowy po okresie PRL – ocenia rzecznik i dodaje, że w jednym ze znanych mu zestawień dotyczących ulicznych zatorów, Łódź jest dopiero na szóstym miejscu w kraju.
– A najbardziej zakorkowany jest Wrocław – podsumowuje rzecznik Zarządu Dróg i Transportu Urzędu Miasta Łodzi Tomasz Andrzejewski.
Komentarze (0)