Budowanie lokalnego bezpieczeństwa energetycznego – było motywem przewodnim zapowiadającej Europejski Kongres Samorządów w Mikołajkach debaty „Zielona rewolucja na wsi”, która odbyła się 15 lutego w Centrum Prasowym PAP.
Nie ma odwrotu
Przedstawiciele jednostek samorządu terytorialnego podkreślali, że kryzys energetyczny i szybujące ceny paliw, w połączeniu z rosnącymi wymaganiami Komisji Europejskiej w kwestii redukcji emisji CO2, wymuszają przyspieszenie transformacji energetycznej – najlepiej dostosowanej do lokalnych warunków.
– Jeśli chodzi o odnawialne źródła energii, wszyscy zdaliśmy sobie sprawę, że już nie ma odwrotu. Musimy ten kierunek obejmować i ruszyć nie z pierwszego biegu, tylko przejść na bieg co najmniej piąty – zaznaczyła Sylwia Jaskulska.
Przedstawicielka urzędu marszałkowskiego woj. warmińsko-mazurskiego wskazała, że w przypadku terenów wiejskich jeden wiatrak, biogazownia i farmy fotowoltaiczne o mocy do 10 MW powinny zabezpieczyć potrzeby pojedynczej gminy. Dodała jednak, że są to drogie instalacje i trudno zmierzyć się z inwestycjami w sytuacji, gdy nie ma jasnych przepisów prawnych dla samorządów, jak również, kiedy może zabraknąć finasowania.
„Energia dla wsi”
25 stycznia ruszył rządowy program „Energia dla wsi”, którego celem jest rozwój spółdzielni energetycznych na terenach wiejskich i miejsko-wiejskich, realizujących inwestycje w obszarze odnawialnych źródeł energii. O tym, jak jednostki samorządu terytorialnego i inne podmioty mogą efektywniej tworzyć partnerstwa przy realizacji projektów w obszarze ciepłownictwa i energetyki, mówił Janusz Kowalski, wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi.
– Podpisaliśmy porozumienie z Ministerstwem Klimatu i Środowiska w kwestii kierunkowej specustawy, dotyczącej biogazowni rolniczej. Chcemy dać możliwość, szczególnie rolnikom indywidualnym, wybudowania szybciej i łatwiej biogazowni rolniczych, które idealnie wpisują się dzisiaj, po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, również w unijną politykę zastępowania gazu ziemnego biogazem i biometanem – powiedział.
Wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi dodał, że transformacja energetyczna w Polsce powinna opierać się na obszarach wiejskich, a biogazownie to nie tylko wykorzystanie odpadów rolno spożywczych w produkcji energii elektrycznej i ciepła, ale również wytwarzanie znakomitej jakości pofermentu – nawozu dla polskich rolników.
– Jestem przekonany, że w tej kwestii uda się osiągnąć pełen konsensus pomiędzy wszystkimi silami politycznymi, aby ta ustawa spowodowała boom na biogazownie rolnicze na obszarach wiejskich – podkreślił Janusz Kowalski.
Niemcy mają ponad 9 tys. biogazowni, Polska 140
W krajach UE działają tysiące biogazowni rolniczych, np. w Niemczech jest ponad 9 tys. takich instalacji, dużo ma ich również Dania. Tymczasem w Polsce aktualnie działa ich tylko ok. 140.
– Myśl globalnie – działaj lokalnie. Wybudowaliśmy 25 biogazowni w regionie w poprzedniej perspektywie finansowej. Sektor biogazu rozwija się jednak za wolno, ograniczając się głównie do wysypisk komunalnych. Tymczasem zagospodarowanie np. gnojowicy sprawia, że fermy świńskie z trucicieli stają się liderami ekologii – powiedziała Sylwia Jaskulska.
Jak to się robi w Mrągowie i Baligrodzie
Przemysław Budzyński, dyrektor Miejskiej Energetyki Cieplnej w Mrągowie podkreślił, że obecnie 70 proc. energii cieplnej w Mrągowie pochodzi z OZE.
– Rozpoczęliśmy od dywersyfikacji paliw. Do tej pory ciepło wytwarzane było tylko z miału węglowego, ale wprowadziliśmy do użytku kocioł opalany zrębką leśną o mocy 8 MW. Dzięki temu powstał efektywny system energetyczny, który pozwala nam pozyskiwać kolejne środki na nowe przyłącza i rozbudowę sieci ciepłowniczych – wyjaśnił.
Wykorzystanie biomasy, w tym zrębki leśnej, zdaniem samorządowców jest dobrym sposobem na zagospodarowanie odpadów lokalnej gospodarki leśnej.
– Wybudowaliśmy kotłownię na zrębkę leśną i ogrzewamy nią 6,5 tys. m2 w różnych budynkach mieszkalnych, użyteczności publicznej i urzędach naszej gminy. Chcemy iść dalej, ale wszystko będzie zależeć od pieniędzy, które ewentualnie uda nam się pozyskać na dalszy rozwój ekologicznego ciepła – powiedział Robert Stępień, wójt bieszczadzkiej gminy Baligród, znajdującej się częściowo w obrębie chronionego obszaru Natura 2000.
Wójt Baligrodu wyjaśnił, że zrębka, w wyniku sukcesji lasów, jest traktowana jako odpady, a kotłownia zrębkowa daje możliwość zagospodarowania „chaszczy”, które zarastają łąki i byłe pola uprawne i które trzeba wyciąć, żeby móc ponownie gospodarować na terenach rolniczych.
– To jest odpad w rozumieniu rolników, ludzi, którzy są właścicielami tutejszych obszarów popegeerowskich i chcą tu uprawiać ziemię. My im umożliwiamy rzetelny odbiór tych odpadów i jeszcze na tym zarabiają pieniądze – podkreślił Robert Stępień.
Źródło: PAP MediaRoom
Komentarze (0)