– Co głównie sprawiło, że koszty wody poszły tak mocno w górę? Koszty energii. Obserwuję przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne. Nierzadko szukają one taniej energii, chcą uniezależnić się od energii z sieci, przez budowę własnych źródeł. Najlepiej, gdyby to były tzw. źródła skojarzone, co moim zdaniem może dawać efekt synergii w gospodarce komunalnej. Warto wykorzystać zatem energię powstałą przy gospodarce odpadami do „produkcji” wody – mówił Grzyb.
Skąd wziąć recyklat?
Poseł PSL poruszył także kwestię systemu kaucyjnego. Jego zdaniem ustawa będzie wymagała modyfikacji. – Potrzeba jednego operatora do obsługi, nie zaś wiele podmiotów. Rozwiązania wymaga kwestia VAT-u za opakowania. Albo należy zwolnić opakowania zwrotne z VAT-u, tak jak to jest w innych krajach, albo niech ten podatek funkcjonuje w całym cyklu, aż po konsumenta napojów, który zwraca tę butelkę. Część małych podmiotów handlowych została wyłączona z obowiązku systemu kaucyjnego i jeśli do niego nie przystąpią – stracą klientów – mówił Grzyb.
Jednak zdaniem posła PSL, dobrze, że powstała ustawa o systemie kaucyjnym. – Klienci tego bardzo chcą. Choć spotkałem się też z ripostą wobec mojego postulatu, by objąć systemem również „małpki” ze strony handlowców, którzy nie zamierzają być PSZOK-ami, bojąc się „zalewu” odpadami. Moim zdaniem prawidłowo funkcjonujący system kaucyjny leży w interesie klientów, podmiotów odpowiedzialnych za zbiórkę, ale również wprowadzających. Jeśli ktoś wprowadza napoje w butelkach plastikowych, to jest zobowiązany do zebrania odpowiedniej liczby opakowań przez kilka lat, ale i do tego, by w tych butelkach był odpowiedni poziom recyklatu. Pytanie skąd go wziąć, co szczególnie dotyczy spółdzielni mleczarskich. Jeżeli nie będą uczestniczyć w systemie, recyklat będą musiały kupować na otwartym rynku. I tu powracam do wcześniej poruszanej kwestii – byłoby łatwiej, gdyby był jeden operator zajmujący się opakowaniami zwrotnymi – analizował nasz rozmówca.
Firma upadła, gmina ma problem
Grzyb podjął też kwestie kodeksu karnego i przestępczości. – Cały problem odpadów nie był rozpatrywany z punktu widzenia surowców odnawialnych. W przeszłości, w sposób nienależyty ustawiono przepisy, w tym odpowiedzialność karną. Na szczęście zmieniono stosowne regulacje w 2018 roku. Służby mogą wejść o każdej porze i dokonać kontroli. Są jednak jeszcze zaległości i „radzenie sobie” z nimi przez firmy ma charakter przestępczy, bo palą się wysypiska. Tylko że ogień sam nie powstaje – opowiada poseł PSL.
I podał przykład z Wielkopolski. – W dobrze funkcjonującej firmie transportowej z powiatu kolskiego właściciel uznał, że można dobrze zarobić „wyrzucając odpady na zewnątrz”. Zainterweniował samorząd, ale przedsiębiorstwo splajtowało. Zatem mimo nakazu przetworzenia tych odpadów, nie miał kto tego zrobić. Gmina została z poważnym problemem, bo koszt unieszkodliwienia tych odpadów wyniósł 5-6 mln zł. Tu też są potrzebne zatem odpowiednie przepisy – powiedział Andrzej Grzyb.
Komentarze (0)