Jak informuje dziennik, wodorowe pociągi zamówiły już Francja, Austria, Włochy i Niemcy. Kursują one przede wszystkim na regionalnych liniach niezelektryfikowanych, zastępując pojazdy napędzane silnikami Diesla. Choć wodorowce są od nich o mniej więcej 20 proc. droższe – dwuwagonowy szynobus na wodór kosztuje co najmniej 50–60 mln zł – organizatorzy transportu przyznają, że zielone pociągi będą odgrywać coraz większą rolę. Bo ich najważniejszą zaletą jest to, że efektem procesu spalania paliwa jest jedynie para wodna.
Jak wygląda sytuacja w Polsce?
Źródła dla produkcji wodoru
Rzecznik Orlenu Mateusz Witczyński poinformował “DGP”, że planowane jest testowanie lokomotywy w Grupie Orlen w Czechach i u innych operatorów kolejowych, krajowych i zagranicznych. Zaznaczył, że rozpatrywany jest zakup większej liczby lokomotyw wodorowych, co jest elementem strategii związanej z wprowadzaniem do floty spółki zeroemisyjnego taboru kolejowego. Spółka dysponuje już źródłami dla produkcji wodoru odpowiedniego dla pociągów – powstają one we Włocławku i Trzebini. Paliwo stamtąd mogłoby pokryć zapotrzebowanie kolejnictwa – czytamy w dzienniku.
Pesa poinformowała, że po Orlenie ma kolejnego klienta – szwedzką Väte Rail. To przewoźnik, który zajmuje się transportem m.in. stali.
Pesa rozpoczyna również prace nad projektem lokomotywy manewrowej 2H, która poza ogniwami wodorowymi będzie miała dodatkowe zasilanie z trakcji elektrycznej. Prototyp ma być gotowy na przełomie lat 2026 i 2027. Szefowie Pesy przyznają też, że pracują nad wodorowym pociągiem pasażerskim – podaje piątkowy “DGP”
Komentarze (0)