W Białymstoku prezydent zaproponował, by "podatek śmieciowy" naliczać od gospodarstwa, niezależnie od tego, ile osób w nim mieszka. Gdy mieszkańcy zadeklarują, że decydują się na selektywną zbiórkę, mieliby płacić miesięcznie niespełna 40 zł. Jeśli wszystko będą wrzucać do jednego pojemnika – niespełna 60 zł.
Tymczasem premier Donald Tusk podczas spotkania z regionalnymi działaczami Platformy Obywatelskiej krytykował takie rozwiązanie ostrymi słowami. – Nasi wyborcy nam tego nie wybaczą. Dlaczego emerytka, właścicielka 25-metrowej kawalerki, ma płacić za odpady tyle samo co mój minister Tomasz Arabski, który mieszka z żoną i czwórką dzieci w 200-metrowej willi? – pytał Tusk zgromadzonych w białostockiej Famie działaczy Platformy Obywatelskiej.
Podkreślał też, że decydując się na taki sposób naliczania podatku, radni jego partii pokażą, że liczy się dla nich budżet miasta, a nie mieszkańcy, oraz że metoda ryczałtowa jest "oderwana od życia".
źródło: gazeta.pl
Komentarze (0)