Trudny „nowy początek”
Mieszkańcom Gery trudno było zrozumieć ten „nowy początek”. Niemało osób mieszkających w trzecim pod względem wielkości mieście Turyngii obawiało się, że niedługo „pogasną wszystkie światła”. W Niemczech nie znano podobnego przykładu. Do żadnego innego zakładu komunalnego nie trafił syndyk. Ministerstwo finansów Turyngii przekazało miastu wstępnie ponad 19 mln euro w ramach tzw. funduszu wsparcia socjalnego dla gmin mających kłopoty.
Zdaniem opozycji, prawdziwą przyczyną problemów z gospodarką komunalną, nie tylko w Gerze, był upadek przemysłu po byłej NRD. Gera było silnie rozwiniętym ośrodkiem przemysłowym, pod potrzeby którego zbudowano znaczącą infrastrukturę komunalną. Miasta i gminy radzą sobie, jak mogą i potrafią. W Gerze stworzono – w postaci holdingu firm komunalnych – ów „pas transmisyjny” środków z firm dochodowych do spółek deficytowych. Z czasem środki te zaczęły ratować także deficytowe lotnisko. To swoiste „leczenie snem” doprowadziło do sytuacji, gdy miasto zaczęło snuć plany budowy miejskiej kolejki, zapominając o deficytowych tramwajach i autobusach. Obudzenie przyszło gwałtownie, ale jakby nieoczekiwanie dla wszystkich: władz spółek komunalnych, władz miasta i na końcu dla mieszkańców, niezdających sobie sprawy, że żyją ponad stan.
Szef lewicowej frakcji, Bodo Ramelow, przedstawił plan ratunkowy dla zakładów komunalnych w Gerze w postaci kolejnego kredytu. Plan przewidywał, że turyndzki urząd krajowy zatwierdzi budżet Gery, dokładając do ogólnego zadłużenia w wysokości 94 mln euro dodatkowe 30,5 mln. Dzięki temu kredytowi miasto wykupiłoby 75-procentowy udział zakładu komunalnego w spółce córce zarządzającej zasobami mieszkań komunalnych. Spółka dysponująca 7 tys. mieszkań stałaby się własnością miasta, a zakłady komunalne ponownie uzyskałyby płynność. Jednak władze administracyjne Turyngii odrzuciły ten pomysł i wybrały drogę upadłości z układem, zachowując wymogi prawa i zasady logiki ekonomicznej.
Największe obawy wśród mieszkańców budzą obecnie losy zakładu komunikacji miejskiej. Wprawdzie utrzymanie komunikacji jest zadaniem własnym samorządu, ale ujawnione zadłużenie i upadek koncepcji jego finansowania rodzą obawy o zdolność do utrzymania komunikacji publicznej. Miasto jednak zapewnia, że w 2015 r. utrzymane będą nie tylko usługi komunikacyjne, ale także zatrudnienie. Dlatego od 1 stycznia gmina Gera zobowiązała się do przejęcia wszystkich kosztów, których zakłady komunikacji nie są w stanie pokryć z przychodów własnych. Czy pomogą władze krajowe – nie wiadomo. Póki co, na początku października Turyngia przekazała do miasta 1,5 mln euro, aby wypłacono płace. W zakładzie komunikacji miejskiej z 300 dotychczasowych pracowników pozostało 260.
Żółta kartka dla Ulm
Upadek komunalnego holdingu w Gerze wywołał obawy o sytuację finansową innych firm komunalnych nie tylko w Turyngii czy innych nowych krajach związkowych Niemiec, borykających się ze skutkami deindustrializacji terenów po byłej NRD. Jednak drugie miejsce w rankingu komunalnych kandydatów z poważnymi problemami zajęło miast Ulm z bardzo zamożnego kraju związkowego – Badenii-Wirtembergii. W odróżnieniu od Gery, w Ulm słabym ogniwem okazało się nie przedsiębiorstwo komunikacyjne, ale spółka energetyczna, a konkretnie jej wizja rozwoju i polityka inwestycyjna. Miasto Ulm musiało w trybie pilnym przekazać swojemu zakładowi komunalnemu kwotę 20 mln euro w postaci dopłaty do kapitału. Decyzję o wsparciu podjęto w radzie miasta jednogłośnie, ale w ocenie przyczyn wystąpiły różnice. Burmistrz miasta i prezes lokalnego Związku Przedsiębiorstw Komunalnych (VKU) przyczyn problemów upatrują w niewystarczających warunkach ramowych rynku energetycznego w Niemczech. Opozycyjna partia Zielonych krytykuje Energetyczny Zakład Komunalny za to, że zbyt mocno postawił na węgiel i udziały w innych przedsiębiorstwach ponadregionalnych.
Tak naprawdę 20-milionowy kredyt ratunkowy jest de facto bezodsetkową pożyczką dla przedsiębiorstwa, które utraciło zdolność kredytową. Zdaniem frakcji Zielonych, SWU (Stadtwerke Ulm/Neu-Ulm GmbH) źle odczytał znaki czasu i popełnił dwa błędy. W inwestycjach należała do nich budowa elektrowni węglowej oraz ponadregionalne – zamiast regionalnych – inwestycje,. Do problemów z płynnością finansową energetycznego Zakładu Komunalnego przyczyniły się także błędy energetycznej polityki federalnej, popełnione w czasach poprzedniej koalicji. Zakłady Komunalne w Ulm i miasto dostały „żółtą kartkę”.
Komentarze (0)