Według wyliczeń Krajowej Izby Gospodarczej, ale także UN Global Compact Network Poland, która przygotowała raport dotyczący szarej strefy w Polsce, rozszerzona odpowiedzialność producentów może oznaczać dla systemu gospodarki odpadami ok. 1,5 mld zł rocznie, stając się jednym z narzędzi walki z nieuczciwymi przedsiębiorcami.
Piotr Szewczyk, przewodniczący Rady Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych, uważa, że pieniądze powinny trafić do podmiotów, które fizycznie zajmują się recyklingiem – instalacji sortowania, instalacji recyklingu – ponieważ to właśnie od ich skutecznej działalności w największym stopniu zależy spełnienie poziomów recykligu.
Obecnie ROP, który najlepiej rozwinięty pozostaje w branży zużytego sprzętu RTV i AGD, „dostarcza” systemowi raptem 40 mln zł rocznie. – Rynek wymaga od nas, żebyśmy płacili bardzo mało, więc płacimy mało – potwierdza Tadeusz Pokrywka z Krajowej Izby Gospodarczej Przemysłu Spożywczego i Opakowań. – Producenci chcą płacić, ale chcą wiedzieć na co płacą i komu płacą – zaznacza Pokrywka, który był jednym z uczestników spotkania w resorcie środowiska dotyczącym ROP.
Pieniądze również dla samorządów?
2 września Ministerstwo Środowiska zaprosiło do konsultacji uczestników rynku gospodarki odpadami i zaprezentowało schemat funkcjonowania ROP w Polsce. Mimo pozytywnej oceny tego etapu konsultacji, część z kluczowych pomysłów wydaje się pomysłami dyskusyjnymi.
Zgodnie z propozycją resortu, w systemie dofinansowywanym przez producentów, pieniądze za pośrednictwem NFOŚiGW będą otrzymywały także samorządy. Ich zadaniem byłoby m.in. finansowanie zbierania opakowań powstających w gospodarstwach domowych.
– Nie widzę potrzeby, żeby te pieniądze trafiały do gmin. Dofinansowani powinni być ci, którzy zbierają i przygotowują te odpady opakowaniowe do dostarczenia do recyklera – uważa Tadeusz Pokrywka z KIGPSiO, który zwraca również uwagę, że na polskim rynku brakuje recyklerów, a ci, którzy działają, borykają się z brakiem wystarczających środków finansowych.
Zdaniem Szymona Dziak-Czekana, prezesa Stowarzyszenia Polski Recykling, wdrożenie ROP może stać się szansą dla branży recyklerów, którzy dzięki dodatkowemu źródłu pieniędzy mogliby przerabiać nie tylko opakowania łatwo (i względnie tanio) poddające się recyklingowi, ale również te mniej opłacalne: folię czy odpady z gospodarstw domowych.
– Oczekujemy, że rozszerzona odpowiedzialność producenta nie zatrzyma się na bramie recyklera. Wiem, że branża wprowadzających do tego dąży, ale musimy pamiętać, że fundamentem poziomów recyklingu jest właśnie recykling. To znaczy, że środki z systemu finansowania muszą też dotrzeć do nas, żebyśmy mogli przygotować produkt, który będzie miał odpowiednią jakość i będzie mógł być wykorzystywany do produkcji produktów w Polsce, ale też eksportowany za granicę.
Nie tylko ekonomia
– Rozszerzona odpowiedzialność producenta sprowadzana jest często w przekazie medialnym tylko do aspektu ekonomicznego, czyli tego, jakie będą koszt ponoszone przez producentów i konsumentów – zauważa Piotr Szewczyk.
Przewodniczący Rady RIPOK wymienia wymienia także realny wpływ, jaki ROP może wywrzeć na ekoprojektowanie. – Bez ekoprojektowania produkty wprowadzane na rynek będą nieprzydatne do recyklingu i będę nieprzydatne do recyklingu i będą generowały znaczne koszty – mówi. – Jakość opakowania, podatność na recykling powinna być bezpośrednio powiązana z rodzajem odpadu, który produkujemy i z opłatą, którą ponosi producent.
dziara
Komentarz #22673 dodany 2019-09-11 10:59:45
Pełna zgoda, że podatność odpadu na recykling powinna być bezpośrednio powiązana z opłatą, którą ponosi producent. A za wypuszczanie na rynek butelek tzw. bezzwrotnych nie tylko powinny być wysokie opłaty recycligowe, ale wręcz kary.